Hej,
najpierw tytułem wstępu - Yori,półtoraroczny, silny kocur we wtorek nad ranem zaczął się dusić. Obudziło mnie jego rzężenie. Kot z wielkim trudem łapał oddech, oddychał bardzo szybko i płytko, z otwartym pyszczkiem. Siniał. Oczywiście natychmiast zabraliśmy go na pogotowie weterynaryjne, gdzie dostał antybiotyk, diuretyk i steryd. Do wczorajszego popołudnia dnia był w szpitalu, Początkowo stan bardzo ciężki, z bezpośrednim zagrożeniem życia. Wczoraj go odebrałam, jest już w domu i sytuacja poprawia się z godziny na godzinę, do naszej wet idziemy dzisiaj na 17.00, zobaczymy co ona powie.
Teraz przekopiuję fragmenty opisu sytuacji z mojego wątku na Naszych Kotach:
>Mam jeszcze do Was pytanie (założę również stosowny wątek na Kotach, może ktoś będzie miał jakieś doświadczenia).
Najpierw fragment wypisu z kliniki, w której przyjęli Jorisia na ostry dyżur nocny:
"Przyjęty do szpitala z objawami silnej duszności mieszanej, słyszalne rzężenia wilgotne poprzez otwierany przy oddychaniu pyszczek, sine błony śluzowe, akcja serca przyspieszona dp 200/minutę.
RTG wykazało rozsiane śródmiąższowe i okołooskrzelowe nacieki, widoczne zarówno przy rozwidleniu oskrzeli jak i w całym miąższu płucnym.
Brak cech powiększenia lewego przedsionka i wolnego płynu w jamach opłucnowych.
Przyczyną duszności nie jest układ krążenia.
Możliwe przyczyny - zachłyst/zaabsorbowanie ciała obcego/
reakcja uczuleniowa.
Po podaniu tlenu i leków - stan stopniowo zaczął się stabilizować.
Na dzień 12.12 - nie chce sam jeść, duszność nie występuje, ale ilość oddechów na minutę przyspieszona".
A teraz do sedna. Otóż jakieś dwa, dwa i pół miesiąca temu Yori zaczął łysieć, najpierw tuż za prawym uchem, potem poszło też na szyję. Na początku myślałam, że to coś błahego, zastosowałam więc miejscowo Triderm, ale poprawa była nikła, więc poszliśmy zrobić badanie na grzyba, bo Joriś zaczął tracić coraz więcej sierści i gubił ją kępkami, więc wyglądało dosyć klasycznie. Materiał do badania oddałam 14 listopada, jutro zatem powinien być wynik. Na czas oczekiwania polecono nam przemywać zmienione miejsce Imaverolem, raz dziennie.
Zastanawia mnie czy ostatnia historia mogła być spowodowana uczuleniem na Imaverol (w wypisie jako jedna z możliwych przyczyn pojawia się właśnie reakcja uczuleniowa)? Nie bardzo chce mi się wierzyć, bo jakby tak było to pewnie coś takiego wydarzyłoby się dużo wcześniej, a nie po prawie miesiącu stosowania leku. Ale może się mylę i reakcja uczuleniowa może pojawić się z takim opóźnieniem? Coraz mocniej się nad tym zastanawiam, bo w necie znalazłam coś takiego (drugi akapit!):
https://magwet.pl/25380,nieodkryte-taje ... tow?page=3Co myślicie?<
Mam zatem do Was pytania odnośnie stosowania Imaverolu. Po pierwsze - czy macie jakieś doświadczenia, które sugerowałyby reakcję alergiczną na ten lek? Po drugie - czy reakcja alergiczna ZAWSZE występuję krótko po podaniu leku uczulającego czy może wystąpić znacznie później, przy długim stosowaniu?
Będę wdzięczna za każdą sugestię.