Miałam rok temu kocurka z wodobrzuszem spowodowanym zapaleniem wątroby.
Zaczęło się od silnego bólu brzucha -> w usg stan zapalny wątroby i nieznaczna ilość płynu, poza tym silna żółtaczka.
Już po 2-3 dniach ilość płynu bardzo wzrosła, brzuch wzdęty, więc odbarczyliśmy.
Płyn jak fipowy, jednak pcr w kierunku coronawirusa negatywny; z innych wyników: niskie parametry czerwonokrwinkowe, niskie (0,53) A/G, silna bilirubinemia, niski mocznik, ALT i AP, mocno podwyższony AST.
Wiek kota też raczej poza grupą ryzyka (4 lata), no i objawy - ta silna bolesność, od której się zaczęło.
Niestety przegraliśmy
Nie udało się powstrzymać postępującej marskości wątroby.
Prawdopodobnie zbyt późno zmieniłam lecznicę na taką, która wdrożyła naprawdę intensywne leczenie.
W pierwszej leczenie było raczej zachowawcze; chyba niespecjalnie weci uwierzyli w wynik pcr i postawili kreskę na kocie :/
Drugi przypadek może nie tak typowy, ale też było podejrzenie fipa (do "wyboru" z nowotworem lub ciężką wadą serca) ze względu na "dziwny" płyn w opłucnej (a jak płyn, to i fip).
Kotka 9 tyg., bardzo słaba, od znalezienia na stomorgylu ze względu na paskudne zapalenie przyzębia (drugi przypadek z tej samej okolicy - zapalenie przyzębia przy mleczakach)
Silne duszności, ujawniły się po kilku dniach leczenia (jak kotka zaczęła być silniejsza), ale oczywiście osłuchowo w porządku, więc po co rentgen?
Rtg
Płyn ściągnięto w jakiejś niewyobrażalnej, jak na tak małego kotka, ilości - był silnie krwisty; po odwirowaniu jasnożółty z silną cytozą - głównie limfocyty.
Ponieważ kota i tak na stomorgylu, to nie zmieniono leczenia, tylko zalecono dalsze ściąganie płynu, jeśli się pojawi (w domyśle: dopóki kot nie umrze, lub do dalszej diagnostyki).
Po 2 dniach zebrało się trochę, ale jeszcze zbyt mało na kolejną punkcję.
Po kolejnych 5 dniach - czysto.
Rtg kontrolne 1,5 miesiąca później
Kot zdrowy i ma czym oddychać