Strona 1 z 1

O co chodzi? Mój kot się zmienił.

PostNapisane: Sob gru 08, 2018 6:04
przez Dyktatura
Koleżanka napisała do mnie z zapytaniem.
Postanowiłam wkleić tutaj jej wpis, bo może któraś z Was będzie miała jakiś pomysł.

Proszę nie piszcie, że nie powinna kota puszczać luzem tylko trzymać w domu. Już nie raz z nią o tym rozmawiałam.

Mam 2 koty. W tym samym wieku. Z różnych matek. Tośka jest normalna - bawi się, łasi, poluje, łazi po drzewach itp. Koty żyją przy domu, mamy na terenie swój las ogrodzony, nie ma psów itp. Więc mają raj. Czatowały tu okoliczne kocury, jak nasze były małe, ale odpędzałam pistoletem na wodę i już ich nie ma. Drugi mój kot - Lucjan do ok. 6 miesiąca był normalny. Tzn wchodził na kolana, tulił się mruczał, bawił się z Tośka, z nami, sam. Ale dupa wołowa z niego była od początku - słabo się wspinał, widać, że taki cykor był zachowawczy. Ale mimo to zachowywał się normalnie. Ok. 6 mies się zmienił. Jakby zdziczał. Do lasu idzie tylko za nami lub dziećmi, jak pies przy nogach. Sam nigdy. Jak Tośka mi w lesie z pola widzenia zniknie to normalnie w panikę wpada. Od miesiąca całymi dniami siedzi na tarasie i gapi się w drzwi lub na wycieraczce koczuje. Jak wychodzę to od razu przychodzi, ale nie daje się głaskać. Nie ociera się o nogi, za to o drzwi tarasowe jak mnie widzi to się ociera. Jak chcę go pogłaskać to się rozpłaszcza na glebie, uszy po sobie kładzie. A kiedyś to była przylepa straszna, ciągle się tulił. Teraz nie. Biorę go na ręce, miziam, nie mruczy, tylko patrzy w jeden punkt. Nie ma możliwości, żeby dostał np od dzieci po łbie czy coś. Żeby to trauma jakaś była. Niemal nie wydaje dźwięków, miauknie tylko jak z jedzeniem do miski idę. Nie drapie. Ostrzy pazury o opony auta, ale jak go weźmiesz np na ręce gdy nie chce, to się nie stawia, nie drapnie, nie wystawi pazurów, zębami nię złapie. Taka wielka wołowa dupa jest. Jeszcze nie znaczy terenu. Przynajmniej ja go jeszcze nie widziałam, poza ocieraniem się. A ma już 9 mies. Tośka mu ostatnio przyniosła podduszoną ryjówke. Obserwowałam. Kurde. No niby próbował się nią bawić, ale koszmar to był jakiś. Nieporadny niemiłosiernie. Skończyło się na tym, że mu ta ryjówka zwiała i tyle. Generalnie to on sprawia wrażenie zagubionego w czasoprzestrzeni. Widzi, słyszy, jako mały nie miał żadnych urazów. Przy matce był do 3 miesiąca. Zdrowy, zadbany, odrobaczony (bo czasem toksyny robali robią spustoszenie neurologiczne). Fizycznie zdrowy, duży kot. Psychicznie masakra. Może on ma po prostu taki charakter, może kurde autystyczny jest czy coś. Tylko się teraz zastanawiam czy go w takim wypadku kastrować? Jeszcze większa oferma będzie. Ale za to jak to nie wykastruje, to go przy pierwszej wiośnie inne koty zagryzą... I co to zrobić?

Re: O co chodzi? Mój kot się zmienił.

PostNapisane: Sob gru 08, 2018 8:13
przez aga66
Kota wykastrować i dać mu żyć jak chce. Ma taki a nie inny charakter i tyle. Wiele kotów żyje jakby obok swoich właścicieli, zachowują się jak autystyki, trzeba uszanować jego charakter. Jeśli kocury będą go gnębić to nie wypuszczać tym bardzie, że z opisu nie wynika by był taki na dworze zachwycony. Moja Kitka jest u nas ponad 5 lat i też daje się dotknąć tylko kiedy ona chce,

Re: O co chodzi? Mój kot się zmienił.

PostNapisane: Sob gru 08, 2018 8:24
przez ASK@
aga66 pisze:Kota wykastrować i dać mu żyć jak chce. Ma taki a nie inny charakter i tyle. Wiele kotów żyje jakby obok swoich właścicieli, zachowują się jak autystyki, trzeba uszanować jego charakter. Jeśli kocury będą go gnębić to nie wypuszczać tym bardzie, że z opisu nie wynika by był taki na dworze zachwycony. Moja Kitka jest u nas ponad 5 lat i też daje się dotknąć tylko kiedy ona chce,

Zrobić jak powyższe.Uszanować kota. Nie każdy futer ma ochotę na "radosny" pobyt na łonie natury. Miałam wiele kotów zgarniętych z ulicy co boją się nawet otwartego okna.
Jednak w związku z widocznym zmienionym zachowaniem ( hormony mogą być przyczyną) powinny być zrobione badania przed zabiegiem. Może coś się dzieje. Takie zawieszenia bywają spowodowane chorobą. A więc: morfologia, pełna biochemia, jonogram, tarczyca, wątroba i trzustka, rozmaz manualny, mocz jeśli uda się złapać. Pełny przegląd kota od paszczy, przez uszy, kadłubek do gruczołów koło odbytowych, temperatura, USG jeśli w macaniu i badaniach coś zaniepokoi. Nie bagatelizowałabym zmiany zachowania.

Re: O co chodzi? Mój kot się zmienił.

PostNapisane: Sob gru 08, 2018 10:59
przez jolabuk5
ASK@ ma rację, przebadać i wykastrować. I pozwolić mu nie być kocim macho, tylko domową ofermą. Kastracja powinna sprawić, że kotek znowu zrobi się super miziakiem, jak każdy kocur, u ktorego testosteron przestaje działać :D

Re: O co chodzi? Mój kot się zmienił.

PostNapisane: Sob gru 08, 2018 11:14
przez Blue
Jak rozumiem - koty wejścia do domu nie mają?

I w rezultacie kot który boi się swobody która jest mu dana spędza czas wiecznie wystrachany, bojący się przestrzeni, zestresowany?
Na tarasie pod drzwiami? Wpatrując się w nie i prosząc o wpuszczenie, bo jest przerażony tym co wokół?
Dobrze zrozumiałam?

Kota mogło coś przerazić, kot może być zastraszany przez drugiego kota (wcale nie wymaga to z jego strony czynnej agresji!) - cokolwiek.
Na pewno trzeba go przebadać bo jego zmiana zachowania może wynikać z choroby po prostu. Skąd pewność że widzi? Koty mają doskonały słuch, potrafią nim bardzo kompensować sobie niedomogę wzroku.
Kot daje ludziom jak może do zrozumienia że potrzebuje pomocy, ciszy, spokoju, poczucia bezpieczeństwa.
Że obecnie dzieje się coś co go przeraża nieustannie.

Ale rozważyłabym też bardzo poważnie - po badaniach - poszukanie mu domu innego - gdzie będzie mógł spędzać czas w jego wnętrzu o ile to w tym wypadku nie jest możliwe.

Re: O co chodzi? Mój kot się zmienił.

PostNapisane: Sob gru 08, 2018 11:44
przez jolabuk5
No tak, ten kot najwyraźniej chce mieć DOM, a nie ogród! Jeśli nie będzie mógł wejść i będzie musiał koczować przed drzwiami, nie będzie szczęśliwy. Przykro mi pomyśleć, że siedzi taki wystraszony, wpatrzony w te magiczne drzwi do bezpieczeństwa, a ktoś, kto uważa się za jego opiekuna, odmawia mu wejścia... W tej sytuacji lepiej poszukać mu innego domu.

Re: O co chodzi? Mój kot się zmienił.

PostNapisane: Sob gru 08, 2018 12:30
przez klaudiafj
Przykra ta historia i opis tej dziewczyny. Koty mają raj, ale jednak grozi kocurkowi zagryzienie przez inne koty. Czyli jednak to nie raj a teren, który trzeba dzielić z obcymi kotami.
Opis dziewczyny odnośnie kocura jest wręcz uwłaczający.
I to siedzenie pod drzwiami...
Po prostu nie... mam awersje do takich osób, a kota mi żal okropnie. Tylu ludzi byłoby zachwyconych takim mruczkiem, a dla niej widać, że to jakaś ujma, że jej kocur jest jaki jest.

Re: O co chodzi? Mój kot się zmienił.

PostNapisane: Sob gru 08, 2018 18:09
przez Muireade
No fakt, straszna ta historia jest. Az sie przykro czyta :-|