Nowy nabytek
Napisane: Sob lis 17, 2018 21:18
Szanowni forumowicze i forumki, potrzebuje Waszej pomocy.
Jakis miesiac temu zgarnelam z pola przy chalupie miauczacego ok. 3 miesiecznego kotka. Kocurek jest zdrowy, byl jedynie zarobaczony, ale juz sie z tym uporalam. Trzymalam go w ogrzewanym patio, dzisiaj po raz pierwszy puscilam go luzem na pokoje, moje pozostale koty sa nim zaciekawione, nie prychaja, nie warcza, obwachaly sie, teraz sie ganiaja i pacaja lapka, razem jadly i nie bylo agresji z zadnej strony (dluga izolacja i stopniowe wymienianie zapachow + ogladanie sie przez szybe). Koty nie wydaja sie tez obrazone na mnie ani na meza, za dokoptowanie im kolegi. Wydaje mi sie, ze jest ok, ale prosze powiedziec (bo Wy macie wieksze doswiadczenie), czy ktorys z opisanych symptomow jest powodem do obaw?
Sprawa nr 2: Lucek (tak go wolamy) ma juz cztery miesiace, a termin u mojego weta (dr Konrad Kowalczyk, mlodszy kolega dra Miroslawa Krawczyka) mam dopiero na 5.12. Czy ktos moglby mi podac (w razie czego) namiary na jakiegos godnego polecenia weta w Toruniu, ktory przyjalby mnie szybciej i przeprowadzil zabieg kastracji? Nie ukrywam, ze moj mąż nie jest zbyt zadowolony, ze sprowadzilam czwartego kota do domu, i jak maly dojrzalby szybciej niz przecietna, i zaczal lac kocurzym moczem po chalupie, to bedzie chryja, dlatego chcialabym go jak najszybciej wymniszyc (kocura, nie męża).
Namyslam sie jeszcze, czy go zatrzymac, czy przekazac do adopcji (jestem mobilna na kujawsko-pomorskie), ale to rozwazania na pozniej.
Bardzo dziekuje za wszystkie odpowiedzi.
Jakis miesiac temu zgarnelam z pola przy chalupie miauczacego ok. 3 miesiecznego kotka. Kocurek jest zdrowy, byl jedynie zarobaczony, ale juz sie z tym uporalam. Trzymalam go w ogrzewanym patio, dzisiaj po raz pierwszy puscilam go luzem na pokoje, moje pozostale koty sa nim zaciekawione, nie prychaja, nie warcza, obwachaly sie, teraz sie ganiaja i pacaja lapka, razem jadly i nie bylo agresji z zadnej strony (dluga izolacja i stopniowe wymienianie zapachow + ogladanie sie przez szybe). Koty nie wydaja sie tez obrazone na mnie ani na meza, za dokoptowanie im kolegi. Wydaje mi sie, ze jest ok, ale prosze powiedziec (bo Wy macie wieksze doswiadczenie), czy ktorys z opisanych symptomow jest powodem do obaw?
Sprawa nr 2: Lucek (tak go wolamy) ma juz cztery miesiace, a termin u mojego weta (dr Konrad Kowalczyk, mlodszy kolega dra Miroslawa Krawczyka) mam dopiero na 5.12. Czy ktos moglby mi podac (w razie czego) namiary na jakiegos godnego polecenia weta w Toruniu, ktory przyjalby mnie szybciej i przeprowadzil zabieg kastracji? Nie ukrywam, ze moj mąż nie jest zbyt zadowolony, ze sprowadzilam czwartego kota do domu, i jak maly dojrzalby szybciej niz przecietna, i zaczal lac kocurzym moczem po chalupie, to bedzie chryja, dlatego chcialabym go jak najszybciej wymniszyc (kocura, nie męża).
Namyslam sie jeszcze, czy go zatrzymac, czy przekazac do adopcji (jestem mobilna na kujawsko-pomorskie), ale to rozwazania na pozniej.
Bardzo dziekuje za wszystkie odpowiedzi.