Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
jolabuk5 pisze:Tak, koniecznie trzeba złapać mamusię, zanim będą kolejne Lucki do przygarnięcia
Muireade pisze:Odkopuje temat, bo mam pare nowin dla tych, ktorych to interesuje .
1. Matka Lucka zostala zlapana . Dokonal tego moj szanowny mąż, dzisiaj ok. 5 rano, poslugujac sie puszka tunczyka, kocem i wiklinowym transporterkiem. Jak sam twierdzi, jego motywacja bylo: "zebys nie brala wiecej kociakow do domu", ale ja wiem, ze on ma miekkie serce . Tak czy inaczej, kotka jest obecnie w grzanym patio (ktore dokladnie obsikala we wszystkich katach ) i oczekuje na zabieg, ktory odbedzie sie w najblizszy piatek, czyli jutro. Kotka, ku mojemu zaskoczeniu, wcale nie jest taka dzika, tylko wystraszona - jak ja zlapac, to wcale nie drapie ani nie gryzie, tylko calkowicie sztywnieje - zupelnie jak te jaszczurki udajace trupa. Musi byc przerazona . Nigdy czegos takiego nie zaobserwowalam u kota .
2. Lucek jest po swojej pierwszej wizycie u weta - jest zdrowy, zostal zaszczepiony, kastarcja zostala przelozona na 28 grudnia; wet mowi, ze nie ma sensu sie tak spieszyc, bo ma dopiero 5 miesiecy i moze spokojnie jeszcze 3 tygodnie poczekac, a szczepienie jest wazniejsze.
Poza tym, Luc bardzo dobrze dogaduje sie z moimi pozostalymi kotami, zwlaszcza z Alikiem - chetnie sie bawia, razem jedza, czesto ze soba spia . Z Puma tez mu sie w miare dobrze uklada, ale ona czasem na niego prycha - zazwyczaj jak on sie chce jeszcze bawic, a ona juz spac . Ale ona zawsze byla wyniosla dama, jak to szylkretka . Felek go toleruje, ale sie nie spoufala - on woli ludzi i swiety spokoj.
Zaczynamy wychodzic na prosta
Użytkownicy przeglądający ten dział: aga909, Google [Bot], magnificent tree, ryniek, Silverblue i 508 gości