Moja Carmen przez dobre 2-3 lata po tym, jak do nas trafiła miała tak, jak opisany przez Ciebie kocurek nawet teraz w podobny sposób kończy pieszczoty, ale chociaż trochę delikatniej - najczęściej jak paca łapą, to już na ogól bez pazurów, prawie nie podgryza (a żarła mocno i szybko).
Także jest nadzieja, że z czasem zdelikatnieje.
U nas też to kot o nieznanej przeszłości, pojawiła się w stadzie dokarmianych przez Kinnię kotów razem z maluszkiem, prawdopodobnie była kotem domowym wychodzącym, a jak się pojawił "bagaż", to przestali ją wpuszczać
Dla nas to zawsze był sygnał końca pieszczot, ona była wtedy wyraźnie pobudzona i zagubiona jednocześnie, z jednej strony wiem, że chciała więcej, ale z drugiej już była tak nakręcona, że tylko by bardziej nas dziabała i biła.