Dzień dobry,
piszę do Was pierwszy raz i nie ukrywam że liczę na pocieszenie. Mam małego kotka, ok. 4 miesiące, u nas jest od ok. miesiąca. Na początku jak to młody kotek, skoczny, przymilny i największy pieszczoch.
Około tygodnia temu zauważyłam że jest tak osowiały i bez życia, bardzo mało zaczął jeść. Od razu pojechaliśmy do weterynarze który dał mu antybiotyk ogólny jakiś, kroplówkę. Kotek miał temperaturę 40,5 stopni. Generalnie wszystko szło w kierunku jakiegoś przeziębienia. Kotek był tuż przed szczepieniem, właśnie był odrobaczony.
Generalnie od pierwszej wizyty w zeszłą środę (z tym że kotek słabo się czuł powiedzmy od wtorku ale nie zwróciłam wtedy uwagi na to, dopiero potem sobie pomyślałam że był osowiały) byliśmy już u weta 4 razy, przy każdej wizycie na zmianę dostawał antybiotyk i coś na wytworzenie odporności, miał podawaną kroplówkę. Dodatkowo w czwartek cały dzień spędził w przychodni gdzie miał podawaną kroplówkę i pewnie coś jeszcze bo miał temperaturę cały czas w okolicach 40,5 stopni i nie chciała zejść.
Przy czym poza gorączką, ogólnym osłabieniem i sennością i brakiem apetytu nie bardzo było widać cokolwiek. Nie wymiotował, nie miał biegunki, nie kaszlał za bardzo, nie miał wydzielin.
W piątek myślałam że już z kotkiem lepiej, zaczął się trochę bawić, powoli zaczął jeść. Niestety wczoraj znowu już głownie spał, nic nie chciał jeść, wieczorem na siłę w niego wmusiłam jedzenie głównie dlatego że musiał zjeść antybiotyk który dostał do domu. Dziś od rana tylko spał, nic nie chciał zjeść. Zmierzyłam mu temperaturę i miał 40 stopni, może więcej bo pierwszy raz mierzyłam kotu temperaturę i nie wiem czy dobrze to zrobiłam. Znowu pojechaliśmy z nim do weta.
No i Pani weterynarz powiedziała że jak to się już tyle ciągnie i nie ma poprawy, a przy tym brak jest dodatkowych objawów innych to ona zaczyna się obawiać czy to nie jakaś z chorób typu białaczka czy zapalenie otrzewnej, ale on jest za mały żeby mu robić badania które by dały pewność, bo u małych kotów może wyjść fałszywie ujemny wynik. No ale póki co że jeszcze leczymy go na ogólne przeziębienie czy tam grypę, czyli antybiotyk, środki wzmacniające odporność +kroplówka. Aha, w czwartek miał robioną morfologię i wyszedł bardzo wysoki poziom białych krwinek (ponad 41 tys.)
No i ja oczywiście już płaczę cały dzień, boję się strasznie o niego. I szukam pocieszenia i potwierdzenia, że to jednak może być tylko jakiś wirus który trzyma dłużej i że jeszcze jest nadzieja że to nie coś gorszego. Niestety jutro musimy wyjechać na tydzień i kotkiem będzie się zajmować teściowa i tu znowu rozpaczam że nie będę mogła czuwać. Wiem że teściowa będzie dawać leki, chodzić do weta w razie czego ale mimo wszystko mam obawy.
Proszę pocieszcie bo ja już myślę o najgorszym