Kot chcąc wskoczyć na drapak uderzył się w nos o półkę. Przez chwilę wydawał dziwne dźwięki, jakby nie mógł złapać powietrza, coś mu utkwiło itp. Jednak potem zaczął biegać jak gdyby nigdy nic. Te dźwięki się już nie powtórzyły. Nos był mocniej zarumieniony niż zwykle, ale kot pozwala go dotykać, nie jest gorący ani spuchnięty, krwi nie było. Nie pojawiły się jakieś objawy które mogłabym przypisać do zawrotów głowy czy nieprawidłowych oddechu. To było kilka godzin temu, od tego czasu zjadł z apetytem, korzysta z kuwety, zaróżowienie nosa wróciło do normy, powariował, położył się spać - teoretycznie wszystko standardowo.
W taki dzień wet dyżuruje pod tel i udziela pomocy przy zagrożeniu życia, więc póki nic więcej się nie działo nie chciałam wieczorem wydzwaniać. Tylko go obserwuję.
Wiem, że tu nikt nie zdiagnozuje, tylko zastanawiam się czy takie coś to po prostu zwykłe obicie nosa, a dźwięki były spowodowane szokiem, bólem itd?