kotydwa12 pisze:Uprzejmie donoszę, ze zdałaby się korekta spisu kotów z pierwszej strony i Kropka powinna znaleźć się w dziale "w nowych domach".
Kropka zostaje u mnie; panienka dogaduje się z kotami, nawet Herszta (Rudego Cholernika) czasem po tyłokociu łapą klepnie, oczywiście wtedy
gdy ten nie patrzy spode łba bo wtedy wszystkie koteczki nie chcą się Grupie Trzymającej Władzę (już jednoosobowej po odejściu Gapy) narażać.
Dziękuję bardzo kotydwa za dom dla Kropeczki. Tym bardziej, że mimo jej urody i pienych zdjęć miałam w sumie może trzy telefony o nią
Nikt nie był nią jakoś zainteresowany.
U nas bez zmian.
Jak się pieprzy to - wiadomo - po całości. Taki mamy klimat...
Moja wydolność fizyczna pomału , po 10 zastrzykach wraca do normy, pomału przechodzi ból.
Za to wydolność mojego laptopa po uiszczeniu 150 zł wróciła do pełnej wydolności. Postaram się nadrobić zaległości w wolnym czasie.
Niestety jeśli chodzi o Puszkina to nie jestem w stanie żadną siłą pomóc temu kotu
Nie je i nie pije już prawie tydzień, wszystkie działania i moje, i pani skierowane na złapanie bestii nic nie dały. Wręcz jego niechęć do człowieka wraz z bólem, jaki mu towarzyszy (coraz większym) narasta.
Już wie, czego się spodziewać, kiedy i w jakich okolicznościach zwiewać i gdzie się ukryć, żeby go nie wydobyć.
Moje prośby o pomoc wśród znajomych nic nie dały, nikt nie czuje się na siłach pomóc mi w złapaniu go. I nie czarujmy się, bo to raczej brak chęci do pomocy niż niemoc
Przykre trochę, bo jak ja byłam lub jestem komuś potrzebna to wtedy telefon się urywa.
Nie wiem co robić. Sama nawet jeśli udałoby mi się go złapać to nie jestem w stanie wsadzić go do transportera. Niestety adrenalina na tyle działa, że sił mu nie brakuje, a każde działanie skierowane na złapanie go traktuje jak zamach na jego życie. On już dobrze wie z czym to się wiąże, z wycieczką do weterynarza, gdzie znowu będzie bolało...
Nie wiem co dalej robić, jestem pod ścianą.
Jeśli uda się go w końcu złapać to go chyba długo z klatki nie wypuszczę.
Będzie siedział w więzniarce dopóki będzie taka potrzeba lub dopóki mnie nie polubi.
Dziś miałam też dość sensowny telefon w sprawie domu dla Tobisia. Zobaczymy co z tego wyjdzie.