Re: 1m2 na kota. PUSZKIN za TM :(
Napisane: Pt lis 20, 2020 22:55
Witam się znów po długiej przerwie.
Łącza tracę i odzyskuję na zmianę, ale już powinno być dobrze. Czasu z dnia na dzień ubywa, a kocich ( i nie tylko) problemów przybywa dośc proporcjonalnie.
Mam pod opieką następną zbieraczkę z kotami w piwnicy, już chyba tu wspominałam. Brałam stamtąd w lecie prawie zaglodzone na smierć 9 kociątek.
Baba umarła, została jej siostra, ktora ma taką demencję, że nie idzie się z nią dogadać. Codziennie mówi coś innego i nie wiem nawet czy pamięta, że koty ma w piwnicy
Do tej pory jeżdziłam tam od miesiąca codziennie. Otwierałam okienko w piwnicy, wypuszczałam i karmiłam to co z piwnicy wylazło. Baba usilnie okienko zamykała, ale dało się otwierać. Do dziś. Dziś już przywitało mnie okienko zadrutowane od środka, nie udało mi się wypuścić kotów. Pod domem był tylko jeden, któremu udało się zjeść. O tym też napisze, ale już nie dziś.
Na III piętrze :
Muszka po mastektomii czuje się dobrze, wszystko super się zagoiło. Jeszcze nie była na polu od czasu zabiegu, choć chętnie by sobie pospacerowała. Mam nadzieje, że choroba nie wróci i wszystko będzie dobrze.
W złym stanie jest niestety Myszka (paszcza) i Maciuś, który nie może jeść bo bolą go zęby, a może coś oprócz zębów też się dzieje złego, jak u Puszkina. Z nimi na wizytę umówiona jestem dopiero 27 LISTOPADA (edit) w piątek, wetka tak obłożona, że nijak nie udało się nam wcisnąć wcześniej.
Niestety moja Malutka czuje się coraz gorzej
O ile anemia nam się ślicznie cofa po EPO i morfologia jest bardzo ładna to nerki wysiadają coraz bardziej.
Kreatynina wczoraj 4,30, a wcześniejsze badanie 16.09.20 było 3,66
Mocznik z 228,9 z września urósł do wczoraj do 292,6.
Zmieniłam RenalVet na Fefrokril, ale to pewnie nic nie da
Ma lepsze i gorsze dni, ale jako tak cierpienia po niej nie widać. Chudziutka bardzo i odwodniona, ale jescze je z własnej woli, choc Peritol czeka w pogotowiu. Bardzo dużo leży albo śpi. Do tego zdarza się jej sikać nie tam gdzie trzeba, choć do kuwety też chodzi regularnie.
Nic już nie pomaga, żadne leki. Mimo podawania wszystkie parametry rosną.
W zasadzie wyrok już mamy od dawna, nie znamy tylko daty egzekucji
Łącza tracę i odzyskuję na zmianę, ale już powinno być dobrze. Czasu z dnia na dzień ubywa, a kocich ( i nie tylko) problemów przybywa dośc proporcjonalnie.
Mam pod opieką następną zbieraczkę z kotami w piwnicy, już chyba tu wspominałam. Brałam stamtąd w lecie prawie zaglodzone na smierć 9 kociątek.
Baba umarła, została jej siostra, ktora ma taką demencję, że nie idzie się z nią dogadać. Codziennie mówi coś innego i nie wiem nawet czy pamięta, że koty ma w piwnicy
Do tej pory jeżdziłam tam od miesiąca codziennie. Otwierałam okienko w piwnicy, wypuszczałam i karmiłam to co z piwnicy wylazło. Baba usilnie okienko zamykała, ale dało się otwierać. Do dziś. Dziś już przywitało mnie okienko zadrutowane od środka, nie udało mi się wypuścić kotów. Pod domem był tylko jeden, któremu udało się zjeść. O tym też napisze, ale już nie dziś.
Na III piętrze :
Muszka po mastektomii czuje się dobrze, wszystko super się zagoiło. Jeszcze nie była na polu od czasu zabiegu, choć chętnie by sobie pospacerowała. Mam nadzieje, że choroba nie wróci i wszystko będzie dobrze.
W złym stanie jest niestety Myszka (paszcza) i Maciuś, który nie może jeść bo bolą go zęby, a może coś oprócz zębów też się dzieje złego, jak u Puszkina. Z nimi na wizytę umówiona jestem dopiero 27 LISTOPADA (edit) w piątek, wetka tak obłożona, że nijak nie udało się nam wcisnąć wcześniej.
Niestety moja Malutka czuje się coraz gorzej
O ile anemia nam się ślicznie cofa po EPO i morfologia jest bardzo ładna to nerki wysiadają coraz bardziej.
Kreatynina wczoraj 4,30, a wcześniejsze badanie 16.09.20 było 3,66
Mocznik z 228,9 z września urósł do wczoraj do 292,6.
Zmieniłam RenalVet na Fefrokril, ale to pewnie nic nie da
Ma lepsze i gorsze dni, ale jako tak cierpienia po niej nie widać. Chudziutka bardzo i odwodniona, ale jescze je z własnej woli, choc Peritol czeka w pogotowiu. Bardzo dużo leży albo śpi. Do tego zdarza się jej sikać nie tam gdzie trzeba, choć do kuwety też chodzi regularnie.
Nic już nie pomaga, żadne leki. Mimo podawania wszystkie parametry rosną.
W zasadzie wyrok już mamy od dawna, nie znamy tylko daty egzekucji