Strona 92 z 104

Re: 1m2 na kota. SAMI - czy to już FIP ???

PostNapisane: Pon lut 03, 2020 20:59
przez muza_51
Jeszcze raz dziękuję za pomoc. Już rozmawiałam z jasdor.

Re: 1m2 na kota. SAMI - czy to już FIP ???

PostNapisane: Wto lut 04, 2020 23:05
przez taizu
Jasdor, pozdrawiam.

Re: 1m2 na kota. SAMI - czy to już FIP ???

PostNapisane: Czw lut 13, 2020 21:48
przez jasdor
Już prawie trzy tygodnie....
Cały czas liczę dni od kiedy Jej nie ma. Wszędzie Ją widzę i nadal ciągle o Niej myślę. Każde wejście do domu, wyjście, położenie się na noc do łóżka, robienie kawy, itp... przywołuje wspomnienia, bo towarzyszyła mi przy wszystkich czynnościach, jakie wykonywałam.
Wszystkie trzy moje koty od tygodnia spędzają najwięcej czasu w pokoju, w którym na początku mieszkała Sami. Nigdy wcześniej (no czasem Pifko) tego pokoju nie lubiły i raczej w nim nie przebywały, teraz jakby się zmówiły, wszystkie.
Po raz pierwszy żeby się z tego jakoś otrząsnąć musiałam iść po pomoc do apteki. Sama bym sobie z tym nie poradziła. Mój stan psychiczny zaczął odbijać się na funkcjonowaniu fizycznym, całe noce nieprzespane noce szybko zaczęły się odbijać w kolejnych dniach. A ostatni tydzień praktycznie w całości przespałam , nie licząc czasu spędzonego w pracy. Jakbym chciała uciec od rzeczywistości, od życia.
Każdą przytomną chwilę spędzałam na fb na międzynarodowej grupie FIP Warrors. Przeczytałam wszystko w internecie nt FIPa, GS itp. Na grupie widać efekty leczenia, ludzie wstawiają zdjęcia, proszą o pomoc, którą szybko otrzymują. Nie wszystkim się udaje, niektóre odchodzą mimo leczenia, ale większość przeżywa.
I oczywiście co ? Wyrzuty sumienia ! Że nie zareagowałam wcześniej, że trzymałam się jak rzep psiego ogona weterynarza idioty zamiast działać jak trzeba i szybciej, żeby zebrac na czas potrzebną dokumentację i wiedzieć z czym mam do czynienia, a nie robić bezsensowne badania, które w efekcie o kant d...y rozbić, które niczego nie pokazują a wręcz przeciwnie - uśpiły moją czujność ! Bo wynik "szczep niefipogenny" mnie całkowicie zmylił. Też za późno się dowiedziałam, że to nie takie badanie trzeba robić , że trzeba zrobić elektroforezę białek, że należy ściągnąć płyn i zbadać a nie - jak mi wciskał ciemnotę - płynu nie ściągnę bo kot może umrzeć .... Zaoszczędziłabym na czasie, który przy tej chorobie jest bezcenny i nie do nadrobienia.
I choćby nie wiem co, zawsze będę sobie wyrzucać to, że mogłam zrobić więcej i szybciej, że chciałam dobrze, a wyszło jak zwykle, że Ona tak dzielnie walczyła, a ja poprzez swoje zaufanie do weta-idioty i opieszałość odebrałam jej szansę na życie, choć tak dzielnie i długo walczyła :(
Teraz już na pewno byłabym mądrzejsza, ta śmierć wiele mnie nauczyła, choć nie chciałabym żeby mi się ta wiedza kiedykolwiek miała przydać.
I chyba dam sobie spokój z tymczasowaniem, bo psychicznie nie podołam już jakby kolejny kot miał mi umrzeć.
Po Samo została mi tylko ta tabliczka na cmentarzyku i ogromne wyrzuty sumienia :(

Obrazek

Re: 1m2 na kota. SAMI - czy to już FIP ???

PostNapisane: Czw lut 13, 2020 22:23
przez kwiryna
Robiłaś wszystko, co mogłaś, według stanu swojej wiedzy na tamten czas. Dałaś jej co tylko mogłaś. Okrutny los zabrał ją zbyt wcześnie. Lekarze, weci, są jacy są, ale przecież komuś musiałaś zaufać...

Re: 1m2 na kota. SAMI - czy to już FIP ???

PostNapisane: Czw lut 13, 2020 22:48
przez pibon
Piekna jest ta plyta kochanej Sami. Tak mi smutno, ze odeszla :placz:
Nie rob sobie wyrzutow Dorotko, robilas wszystko co sie dalo. Pytalas o rady, wcielalas je w zycie, biegalas ciagle do weterynarza, kupowalas co sie da, zeby Malutkiej ulzyc, zeby jej pomoc, wyleczyc. Pamietam, ile rodzajow jedzonka jej otwieralas, oby tylko czegos sprobowala. Nie udalo sie :( Tak czasem bywa, los jest okrutny, nie ma w tym, co sie stalo, zadnej Twojej winy.
Masz zlamane serduszko :( to bylo straszne przezycie. Chcialabym, zebys sie lepiej poczula, wiec pisze pare slow, moze to Ci troszke przyniesie ukojenia choc na chwile? Nie mozna nikogo w takiej sytuacji pocieszyc, to sie po prostu nie uda. Bedac obok mozna tylko "byc" razem w tym smutku i cierpieniu. Slowa sa niewazne, bo one i tak nic nie zmienia, ale tu, przez forum, moge tylko zaoferowac slowa. Lacze sie z Toba w bolu i trzymam kciuki, zebys poczula sie choc troszke lepiej. Sami bedzie zawsze w Twoim sercu, a kiedys jeszcze sie spotkacie.
Masz swoje zwierzaki, badz dla nich.
Masz duza wiedze o tej okropnej chorobie, uzyjesz jej pomagajac rada innym kociarzom.

Re: 1m2 na kota. SAMI - czy to już FIP ???

PostNapisane: Czw lut 13, 2020 22:52
przez Stomachari
Żadne słowa Cię nie pocieszą, ale wyrzucanie sobie czegoś jest... mało praktyczne, jeśli miałabym odjąć resztę aspektów. No i niezdrowe.
Sił życzę, w tym także do dźwignięcia się z przytłaczających myśli :201428

Re: 1m2 na kota. SAMI - czy to już FIP ???

PostNapisane: Pt lut 14, 2020 0:28
przez jasdor
Dziękuję bardzo za wsparcie, bo tak naprawdę to mogę liczyć tylko na Was. Na miejscu nie mam nikogo oprócz Beaty, która jest ze mną zawsze w razie potrzeby. Wasze wsparcie jest jak zawsze bezcenne, bo bez tego byłoby bardzo ciężko.
Czas trochę rany zagoi. Głowa jakoś sobie poradzi z czasem, trochę zapomni. Serce zostanie rozdarte już zawsze.
Bardzo Wam dziękuję, bo to forum to moje jedyne wsparcie.

Zrobiłam rozliczenie i okazuje się, że zostałam ze strasznymi pieniędzmi w kieszeni :strach:
Jutro wstawie szczegóły, bo dziś już nie dam rady, ale po policzeniu wszystkiego na "kocim koncie" mam 3.336,07 :strach:
5 lutego wysłałam lek kotce, która bardzo go potrzebowała na już. Ma tylko pół roku ważności a wędruje od listopada zeszłego roku więc należało go wykorzystać zanim się przeterminuje. Wiem, że kotka ma się lepiej. Sprzedałam za tyle, co kupiłam (1.000) więc pieniądze wróciły do mnie.
Nie mogę trzymać tyle pieniędzy. Proszę przemyślcie - może znacie jakiegoś potrzebującego kota, któremu trzeba pomóc. Moje koty od pani na razie nie potrzebują nic oprócz jedzenia i odrobaczenia, odpchlenia niedługo, no i Myszka z Miśkiem mają problem z zębami, nie wiem co będzie dalej z Puszkinem. Ale to i tak za dużo żebym miała sama dysponować tą kwotą.
1.795,00 z tej kwoty było przeznaczone na Sami. Wydałam na nią 572,00 to i tak zostaje 1.223 zł.
I bardzo przepraszam Marta BG, bo w pierwszym rozliczeniu (str.90) nie ujęłam jednej Twojej wpłaty (50,00) dlatego w podsumowaniu jest o 50,00 mniej ( 1.745) :oops:

Re: 1m2 na kota. SAMI - czy to już FIP ???

PostNapisane: Pt lut 14, 2020 2:08
przez pibon
Jakos to bedzie, z czasem sie troszke czlowiek uspokoi, ale serce rozdarte juz zostanie. Musisz o siebie zadbac, zeby Ci sie zdrowie nie posypalo.
Cos wymyslisz :ok: Na pewno super by bylo, jakby te zabki sie udalo zrobic :)

Re: 1m2 na kota. SAMI - czy to już FIP ???

PostNapisane: Pt lut 14, 2020 10:45
przez ametyst55
Wiem, że to banalne co napiszę , ale czas leczy rany. Będzie bolało, ale mniej . Nie masz sobie nic do zarzucenia, zrobiłaś dla kotusi wszystko co było w Twojej mocy. :201428

Re: 1m2 na kota. SAMI - czy to już FIP ???

PostNapisane: Pt lut 14, 2020 12:14
przez muza_51
Przytulam Cię mocno.
Zrobiłaś dla Sami wszystko co mogłaś zrobić.
Dziękuję za rozmowę telefoniczną.

Re: 1m2 na kota. SAMI - czy to już FIP ???

PostNapisane: Pt lut 14, 2020 15:36
przez zuza
Ogromnie Ci wspolczuje tego bolu, tych mysli. Ale tak to jest, ze uczymy sie na swoich bledach :( A wiedza tak szybko sie zmeinai, ze czasem nie nadazamy i one za to placa :(
To boli ogromnie. Ja swojego Leona II leczylam na nerki intensywnie na koncu zycia do ostatniego dnia. Tak bardzo tego zaluje, ze nie siedzialam z nim w domu rozpieszczajac, tulac, tylko wlokalam do weta codziennie, bo nie wiedzialam, ze przegramy. A trzeba mu bylo dac milosc, spokoj, przytulanie. Nie umiem sobie tego darowac... Był u mnie tylko 5 miesiecy. Tak strasznie krótko :( Miał takie cieżkie życie, a dałam mu tylko tyle czasu i meczylam ostatnie dwa tygodnie, bo liczyłam na to, że mamy przed soba kilka lat.

Piszę o tym, żebyś wiedziała, że nie jestes sama z pretensjami do siebie. Wiem, że to nie pomoże, ale współczucie okazywane Ci ma silne podstawy...

Mam nadzieje, ze za niedlugi czas leczenie FIPa bedzie standardowe. Oby jak najszybciej.

Re: 1m2 na kota. SAMI - czy to już FIP ???

PostNapisane: Wto lut 25, 2020 23:49
przez jasdor
Ja znów troche z doskoku, bo czas i dużo innych spraw mnie skutecznie blokuje. Zdrowie psychiczne pomału odzyskuję, fizyczne się sypie po całości :(. Do tego kolejne kocie problemy ustawiają się w kolejce.

Po długim dość czasie odwiedziłam wreszcie koty u pani. Myszka i Misiek mają się źle :(
Myszka ma straszne problemy z pyszczkiem, bolą ją ząbki, dziąsła i bardzo cierpi, języczek cały czas z pysia wystaje, nie da rady nawet zamknąć pyszczka. Niestety je i to nie przemawia do kobiety, że trzeba coś z tym wreszcie zrobić. Jej argument - Puszkinowi wyrwali wszystkie a i tak się nie poprawiło, dalej się ślini i go boli, nic nie pomogło. Argument mój - jeśli by Puszkinowi nie powyrywali zębów to prawdopodobnie nie dożyłby do dzisiaj. Nie wiemy, co jest przyczyną dolegliwości bo nie da się zabrać do weta i zbadać
Na cito muszę zabrać je do weta. Zbadać krew, bo oba Myszka i Misiek są strasznie grube, a później jakimś cudem zabrać na zabieg, co wiąże się z codziennymi zastrzykami przed i po zabiegu.
Myszka - pyszczek cały opuchnięty, nie da się dotknąć, straszny ból
Obrazek

Misiek - miele języczkiem w pyszczku i też nie da się dotknąć w okolicy ząbków.
Obrazek

Puszkin - w sumie ma się chyba lepiej niż Myszka i Misiek. Wygląda nieźle, nie jest grubasem, ale nie jest wcale chudy jak na swoje dolegliwości. Sierść brudna i posklejana bo pewnie ból nie pozwala mu się myć, z pyszczka leje się ślinka, ma też lepsze okresy. Mimo wszystko coś zjada i fizycznie jest w dobrej kondycji.
Obrazek

Najlepiej ma się Żabka, Maciuś przytył i nie jest już chudzielcem, a Fela miała podobno straszną ruję, przez tydzień szło zwariować, aż kobieta ma wątpliwości, czy ona faktycznie jest wysterylizowana. Najpewniej wetce przy zabiegu coś nie wyszło :/ i będzie się powtarzać.

O dom nie ma co pytać, bo sytuacja jest patowa. Oprócz tego, że nie ma pcheł i smrodu nic się nie zmieniło, a jeśli nawet to na gorsze.
Kuwety nie posprzątane chyba od 3 dni, aż nie chce się wierzyć, że one mimo wszystko do nich chodzą.
Jednym słowem kupa brudu i zarazy.
Najlepiej to ma chyba Muszka w piwnicy, przynajmniej czysto. Ma tam swoje korytarze i zakamarki, miseczki i legowisko na rurze ciepłowniczej, i jest na swój sposób całkiem szczęśliwa. Za dnia wychodzi sobie na pole dla rozrywki.

Do tego niestety mam kiepską sytuację z moją Malutką. Ma kiepskie zęby i od lat COŚ jej jest. Teraz żyję FIPem i powiedziałabym, że jej zachowanie, wygląd itp. wskazuje właśnie na to. Oczywiście FIP nie ma, bo nie żyłaby z nim przez lata, ale jest coraz gorzej. Musiałam się nią zająć w pierwszej kolejności. Zdecydowałam się, że trzeba wreszcie te zęby zrobić i pojechałam na badania. W morfologii wyszła anemia :( Reszta badań pojechała do Laboklinu i pewnie jutro będą wyniki. Zrobiłam też test FeLV/FIV bo już nie wiem, gdzie szukać przyczyny, a przez mój dom przewaliło się trochę kotów i nigdy nie wiadomo.
Ani ja, ani wetka nie potrafimy znaleźć przyczyny ani odpowiedzi, co jej może być.
Kiedyś nawet z nerek udało mi się ją wyciągnąć do poziomu kreatyniny 1,7 (2019). Teraz nie wiem, co z nerkami bo wyniki dopiero przyjdą. Ona ma tym razem pierwszeństwo. Reszta musi zaczekać.

27-go minie miesiąc odkąd nie ma Sami. Boli trochę mniej :(

Re: 1m2 na kota. SAMI - czy to już FIP ???

PostNapisane: Śro lut 26, 2020 0:09
przez Stomachari
Biedna Myszka, Misiek i Puszkin :( :( :(
Oby udało się im pomóc.

I oby udało się pomóc Twojej Malutkiej.

Dla Ciebie też zdrowia życzę...

Re: 1m2 na kota. SAMI - czy to już FIP ???

PostNapisane: Śro lut 26, 2020 0:29
przez Marzenia11
o matko... kiepsko wyglądają, a Malutka... jasdorku, kciuki ogromne!!! I jak coś będziesz potrzebowac to się odzywaj, poproszę..

Re: 1m2 na kota. SAMI - czy to już FIP ???

PostNapisane: Pt lut 28, 2020 9:52
przez jasdor
U nas sytuacja wygląda następująco :
Malutka chore nerki. Kolejny raz - kre.2,8 mocznika mocno ponad 100
Anemia
Ogólnie krew rozwalona totalnie, a stosunek A:G bardzo niski
Jej samopoczucie adekwatne do wyników.
Na razie si e kroplówkujemy.
Koty u pani niestety muszą poczekać :( Nie starcza mi czasu :(
Tym razem nie zostawię swojego kota bez pomocy choćby nie wiem co.
Zawsze były pomijane, schodziły na drugi plan.
Malutka ma 12 lat i kiepsko to wygląda.
Myślę też, że historia z maluszkami miała na to duży wpływ. One to wszystko czują. Najpierw odeszła jedna, później walka o Sami, ja cała w nerwach i Malutka wzięła na siebie trochę problemów jak zwykle płacąc za to własnym zdrowiem.