No to ja jak Sz.Kot. Zbieram się codziennie i ciągle coś. Jak nie telefon dzwoni całymi dniami, to kolejne koty z PP na które trzeba nazbierać, albo kolejny kotek bez oczka i domu trzeba szukać, bo jak nie znajdzie to już zagrozili, że go z DT do kociarni zabiorą
, ogarnąć życie, własne koty - Kośka właśnie rozdrapała pół ucha i po wizycie okazało się, że złapała świerzbowca. Pewnie od maluchów, które były chwilowo w pokoju. Kolejne advocaty i już jestem lżejsza o 130,00
Pierwsza strona o zdjęcia dalej nie uzupełniona
Normalnie nie ogarniam. Za dużo wzięłam na siebie zobowiązań. Zamiast zająć się konkretnie "swoimi" kotami to dziele czas pomiędzy wszystko co możliwe, a okazuje się, że ogarnąć to wszystko jest niemożliwe
Praca mnie uwielbia i od przyszłego tygodnia znów zap....l na dwa etaty ( nie wiązać z zarobkami. Te pozostają na stałym poziomie
)
Jutro raniutko wyjazd do Krakowa , babciostwo i Mikołaj zobowiązuje. Powrót późno w niedzielę i kolejna strata czasu.
U kotów OK. Właśnie za chwilę jadę zawieźć prezenty mikołajowe, które dotarły do nas od Norku i Baltimoore
W planie też dostarczenie do pani prezentu od Cioci Mimbla w postaci cudnych portrecików
36 dużych 800 g puch Animondy i jeśli dobrze policzyłam pakiet mieszany 36 puszek - Feliks, Animonda, Bozita, Smilla, smaczki i zabawki
Dziś byłam u wetki ze swoją kotką i przy okazji załatwiłam zaległą fakturę za Puszkina (wizyta z ząbkami, steryd, badanie krwi, test i PCR) zapłaciłam. Razem 272 zł
Kupiłam też pakiet żarcia dla Trisi i Tobisia u Joasi za 124,00
I zapłaciłam przelewową fakturę za szczepienie Tobisia ( 6.12.2018)
Zliczę wszystko w wolniejszej chwili po powrocie z Krakowa.
cdn... jak wrócę. Teraz lecę do kotów zawieźć jedzenie itp.