egwusia pisze:Znowu nam Jasdor zanikła
mam nadzieję, że wszystko dobrze, tylko czasu brakuje...
Niby nic się nie dzieje, ale : w zeszłym tygodniu moja doktórka chciała mnie dobić zmianą leku. Ogarnęłam wyjazd do Krakowa, który ledwo przeżyłam ale na szczęście wróciła.
Dostałam leki zwiotczające mięśnie.... resztę sobie można tylko wyobrazić. Tak mnie zwiotczyło, że "oczóf" nie mogłam otworzyć
Do tego już od 3 dni próbuję się z domowego zalogować i coś się pokazuje (jakiś error)
Dziś w pracy (odrabiam wigilię) i bez najmniejszego problemu wskoczyło, więc problem musi tkwić w domowym komp. a telefon to nie moja bajka, za ślepa jestem.
Zobaczymy po pracy, bo jak widać to nie jest ogólny problem.
A najbardziej doskwierają mi - i nie umiem znaleźć powodu - jakieś chyba zaburzenia psychiczne
Nie umiem zupełnie zebrać myśli, sklecić choćby jednego zdania do kupy. Mam w głowie taka pustkę i nic nie pamiętam.
U kotów wszystko raczej na razie po staremu. Na szczęście zdrowie się nie pogorszyło, a apetyt wrócił
Dostaliśmy od Cioci egwusi piękny prezent świąteczny, ale pochwale się dopiero jak poskładam i kotom dostarczę. bo na razie jest w częściach.
Nic już hurtem na górę nie zaniosę
Mój kręgosłup wysiadł "po całości". Muszę zwerbować kogoś, kto pomoże mi się na górę z resztą pozostałej w aucie karmy i prezentem wyspinać.
Jeśli chodzi o Trisię i Tobisia to już Joasia napisała.
Oprócz tego jeszcze oboje Joasia zabrała do weta.
Tobiś był zaszczepiony i na cito musi mieć zrobione ząbki !
Trisia była w zw. ze strupkami, które jak convenia przestała działać nadal się zaczęły pojawiać.
Pan dr zakazał biednemu kotku zajadać się saszetkami i dostała karmę na alergię, kazał obserwować królewnę.
Od kiedy nie zjada wszystkiego jest lepiej. No i dziewczynka ma problem
I teraz - czy ktos ją będzie taką chciał ???
Zapłaciłam już fakturę za szczepienie Tobiego a dziś dostałam od Joasi rachunek za wizytę z Trisią więc jak najszybciej zwrócę pieniążki
Z panią sytuacja wygląda tak, że niestety ale musi iść na operację. Ile będzie w szpitalu ? Nie mam bladego pojęcia, ale wiem, że na mnie spadnie chodzenie i dokarmianie kotów. Przed pracą nie ma nawet takiej opcji żebym mogła to wykonać, zostaje tylko wieczorem. Co zrobić z Miśkiem i Żabką, które wychodzą to nie wiem. Nie wypuszczać w ogóle ? Zawrzeszczą się tam w mieszkaniu
Jak wypuszczę to nie wrócą na zawołanie.
Muszka nie chce siedzieć w budce, każe się wpuszczać do piwnicy i nie ma zmiłuj. Siedzi w piwnicy w tajemnicy przed sąsiadami na razie, a w dzień na dworze.
Umyśliłam sobie, że na czas kiedy pani będzie w szpitalu poproszę koleżankę, tę która trzymała je po kastracjach i zabierze ją do siebie dopóki pani nie wróci, bo Muszka niestety tylko do niej podejdzie, ja nic nie jestem w stanie z nią zrobić. Nawet gdybym jej te drzwi piwniczne otworzyła to nie wejdzie jak ja będę blisko.
I w zasadzie tyle na ten moment.
Jak wrócę do domu sprawdzę dlaczego laptop nie odpowiada na wezwanie .