Rozalia jechała do Warszawy jak królewna na kolanach. Nie było siły żeby wysiedziała w transporterze całą drogę, bo człowiek dla niej jest jak powietrze, bez którego nie da się żyć. Jest zupełnie bezstresowym kotem i wszędzie czuje się dobrze. Tęskni chyba za wychodzeniem na dwór, tylko nie wie, że za drzwiami jest już inaczej niż było w Krośnie, nie ma znajomego podwórka i nie można wychodzić
Jak była jeszcze tutaj uwielbiała się bawić mięciutkimi myszkami. Jedną ulubioną zabierała nawet ze sobą do łóżka.
Zamówiłam dziś trochę Animondy w pakiecie promocyjnym. Powinna do końca tygodnia dojść, bo na razie żyją mięsem, które pani kupuje.
Muszę kupić coś na kleszcze dla Miśka i Żabki. Misiek jest bardzo pogryziony i przynosi je nawet do domu, chodzą po nim takie małe jeszcze nie przyssane
Nie wiem tylko co kupić, bo większość kropli na nie już chyba nie działa i nie wiem, co by było najlepsze.
Chciałam Rozalii zrobić kilka zdjęć jeszcze jak była w Krośnie, ale się nie dało, tak się kręci i wierci i włazi nawet w telefon, że nie dało rady zrobić nic ładnego. Trzeba będzie wynająć porządnego fotografa żeby sobie poradzić
A tak Rozalia potrafi wtulić się w człowieka
Dziękuję bardzo za ogłoszenie Rozalii, ta koteczka zasługuje na dom najlepszy na świecie
Mogę się za bardzo nie odzywać, bo mam w pracy bardzo trudne dni a w przyszłym tygodniu planowany tygodniowy wyjazd, więc mogę informować tylko z doskoku.