No i ... Pyszczek ślicznie się goi. Dziś Puszkinek pozwolił sobie nawet go otworzyć i obyło się zupełnie bez łapoczynów i syczenia, ale wetka musiała trzymać twardą ręką. Nawet dał sobie czymś tam pyszczek w środku posmarować. dziąsełka już nawet nie są czerwone - sama widziałam
Mam jeszcze jeden przeciwbólowy na jutro, który mam podac wieczorem i WOLNOŚĆ !!!
Ma apetyt, je, sika i całkiem dobrze się ma.
Wszystko teraz zależy, jak się chłopak pozbiera. Będę się modlić, żeby problem nie wrócił. Dam mu odetchnąć, jak się uda. Skoro przy tak długiej niedyspozycji, choroby, cierpienia, stresie nie pokonała go przy okazji ta białaczka to mam nadzieję, że będzie już tylko dobrze.
Teraz zostanie już tylko faktura za niego do pokonania
395,00 pokryje mi pewna Fundacja
Resztę, co zostanie zapłacę .
Teraz trzeba będzie pomyśleć o kolejnym odrobaczeniu całej szóstki i podania czegoś na pchły, bo niedługo zaczną atakować.
Muszę też wziąć pod uwagę Muszkę, która przetrwała zimę w piwnicy. Zrobiło się cieplej i na dłuższe chwile wychodzi już na zewnątrz, ale wieczorem, jak na rozkaz wraca na nocleg