1m2 na kota. PUSZKIN za TM :(

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie lis 11, 2018 13:52 Re: 1m2 na kota. Cz.3 - ostatnia? Czy białaczkowe też znajdą

Pomału, w miarę możliwości uzupełniam pierwszą stronę.
Sytuację w domu mamy w miarę opanowaną. Wszystkie koty z wyjątkiem Puszkina raczej zdrowe.
Ale ruch w interesie musi być na bieżąco więc atakują z każdej strony.
A to ruda wsiowa pierdoła, poniewierana przez wsiowych kocurów (już po kastracji czeka na nowy dom)
A to trzy maluszki błąkające sie po parkingu, dwa złapane do klatki łapki, a trzecia jeszcze się nie złapała więc czekamy.
A to dwie zguby, które ktoś z litości przygarnął, a jak wstawiłam na fb nagle okazało się, że mają właścicieli. Szkoda tylko, że przez ten czas od zaginięcia zupełnie nikt ich nie szukał. Oczywiście zapchlone i weterynarza na oczy od urodzenia nie widziały. Aż było żal oddać :(
Jutro wyprawa na szczepienie z koteczką, która była chora na PP. Nowa pani koteczki bardzo odpowiedzialnie sie kotkami zajmuje, ale nie mając nigdy wcześniej kotów u weta potrzebuje mojego wsparcia.
Dla uwieńczenia tego wszystkiego bardzo pochorowała się moja Malutka. Zielone gluty i kipy mam wszędzie, wszystko obsmarkane, nosek zaklejony smarkami i tym razem bez weta się nie obejdzie, więc się wybieramy w przyszłym tygodniu. O ile u weta Malutka nie wykazuje cienia agresji, to w domu jest kotem nieobsługiwalnym, chowa się, ucieka, warczy na wszystko, aż strach się zbliżać i będzie trzeba nawet na zastrzyk jeździć codziennie, bo w domu nie wykonam tej czynności sama. U niej to ewidentnie cierpią zatoki i jest to stan już przewlekły, zaniedbany przez mnie :oops:
Do tego moje auto wymaga natychmiastowego remontu, bo jeżdżę bez przeglądu, a pozytywny przegląd jest niestety uzależniony od poprawienia kondycji tego czegoś, co jeszcze jakoś jeździ, a już dawno nie powinno. Chyba rozumie powagę sytuacji, że koty nie mogą zostać bez pomocy . Jemu niestety tez trzeba pomóc, aby mogło się ze stawianych przed nim wymagań wywiązać.

jasdor

Avatar użytkownika
 
Posty: 16341
Od: Sob wrz 19, 2009 11:51
Lokalizacja: Krosno

Post » Nie lis 11, 2018 15:58 Re: 1m2 na kota. Cz.3 - ostatnia? Czy białaczkowe też znajdą

Jasdor kciuki za Malutką. :ok:

Byłam dzisiaj u Kropencji. Była ostrożna, ale już się mnie tak nie bała.
Mogłam z nią przebywać w jednym pomieszczeniu, bylebym się za bardzo nie zbliżała.
Natomiast Kropeczka sama z siebie przyszła się ocierać o nogi i mogłam ją pogłaskać. :D
Kilka zdjęć, reszta będzie jutro.
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Obrazek

mimbla64

Avatar użytkownika
 
Posty: 14230
Od: Pon lis 12, 2007 9:29
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Nie lis 11, 2018 16:07 Re: 1m2 na kota. Cz.3 - ostatnia? Czy białaczkowe też znajdą

Piękne zdjęcia :)
Wątek tęczowych kotów do adopcji: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=13&t=164847

Madie

Avatar użytkownika
 
Posty: 4540
Od: Pon wrz 10, 2007 17:35
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie lis 11, 2018 16:43 Re: 1m2 na kota. Cz.3 - ostatnia? Czy białaczkowe też znajdą

No i sie porobiło
PANI ZŁAMAŁA RĘKĘ

na szczęście lewą, ale z jedną sprawną ręką nic nie nawojuje, nawet puszki kotom nie otworzy :strach:
Ogólnie jest cała potłuczona, że nawet z krzesła nie może się podnieść.

Wczoraj w nocy, jak zagoniła Miśka do domu i poszła nakarmić podwórkowe i przynieść Żabę, pośliznęła się i upadła. Zgubiła telefon, który znalazła dopiero rano w krzakach. Na szczęście nie padało, choć i tak był cały mokry od mgły.
Już nawet do domu nie wróciła tylko poszła do córki po ratunek, bo nawet nie miała się jak dodzwonić do nikogo.
Dziś w szpitalu zrobili jej tylko prześwietlenie, stwierdzili, że ma złamanie z przemieszczeniem i kazali przyjść we wtorek po jakąś kamizelkę, bo teraz do gipsu nie wkładają.

Jeszcze dziś pewnie pojadę nakarmić koty, które teraz zostały skazane same na siebie i czarno to wszystko widzę, bo kobieta ma przeszło 70 lat i oby tę rękę odzyskała tak sprawną, jak była do tej pory.
Pozytywy : dobrze , że ręka, a nie noga. Dobrze, że wróciła a nie została w szpitalu, bo wtedy mielibyśmy już istny horror.
Nie wiem, jak sobie z tym wszystkim poradzę - o ile sobie w ogóle poradzę :(

PS - piękne zdjęcia Kropeczki , bardzo dziękuję :1luvu:

jasdor

Avatar użytkownika
 
Posty: 16341
Od: Sob wrz 19, 2009 11:51
Lokalizacja: Krosno

Post » Nie lis 11, 2018 17:04 Re: 1m2 na kota. Cz.3 - ostatnia? Czy białaczkowe też znajdą

jasdor pisze:No i sie porobiło
PANI ZŁAMAŁA RĘKĘ

na szczęście lewą, ale z jedną sprawną ręką nic nie nawojuje, nawet puszki kotom nie otworzy :strach:
Ogólnie jest cała potłuczona, że nawet z krzesła nie może się podnieść.

Wczoraj w nocy, jak zagoniła Miśka do domu i poszła nakarmić podwórkowe i przynieść Żabę, pośliznęła się i upadła. Zgubiła telefon, który znalazła dopiero rano w krzakach. Na szczęście nie padało, choć i tak był cały mokry od mgły.
Już nawet do domu nie wróciła tylko poszła do córki po ratunek, bo nawet nie miała się jak dodzwonić do nikogo.
Dziś w szpitalu zrobili jej tylko prześwietlenie, stwierdzili, że ma złamanie z przemieszczeniem i kazali przyjść we wtorek po jakąś kamizelkę, bo teraz do gipsu nie wkładają.

Jeszcze dziś pewnie pojadę nakarmić koty, które teraz zostały skazane same na siebie i czarno to wszystko widzę, bo kobieta ma przeszło 70 lat i oby tę rękę odzyskała tak sprawną, jak była do tej pory.
Pozytywy : dobrze , że ręka, a nie noga. Dobrze, że wróciła a nie została w szpitalu, bo wtedy mielibyśmy już istny horror.
Nie wiem, jak sobie z tym wszystkim poradzę - o ile sobie w ogóle poradzę :(

PS - piękne zdjęcia Kropeczki , bardzo dziękuję :1luvu:

Największy pozytyw: dobrze, że nie ma już ponad 30 kotów, tylko 6.. To by było dopiero.. :strach:
Obrazek ObrazekObrazek
Tosia, Basti, Rudi

Do zobaczenia Matrisiu. ♥ ♥ ♥ Kocham Cię.

Bastet

Avatar użytkownika
 
Posty: 7604
Od: Pon paź 12, 2015 19:20


Post » Nie lis 11, 2018 21:35 Re: 1m2 na kota. Cz.3 - ostatnia? Pani złamała rękę, koty sa

Ale to dziwne, że jej tej ręki nie złożyli od razu, przecież to może się pogorszyć no i boli :( . Ale rzeczywiście dojdzie Tobie teraz obowiązków - bo pokombinować z otwieraniem puszki się da (trzymać kolanami w klęku, zdrową pociągnąć), to juz z kuwetkami przekichane :(
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24229
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

Post » Nie lis 11, 2018 21:56 Re: 1m2 na kota. Cz.3 - ostatnia? Pani złamała rękę, koty sa

O kurde, faktycznie kanał.
Jasdor, a córka jej nie pomoże w opiece nad kotami?
Obrazek

mimbla64

Avatar użytkownika
 
Posty: 14230
Od: Pon lis 12, 2007 9:29
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Nie lis 11, 2018 23:31 Re: 1m2 na kota. Cz.3 - ostatnia? Pani złamała rękę, koty sa

Alienor pisze: z kuwetkami przekichane :(

Potrzeba matką wynalazku. :D
Trzy lata temu złamałam prawą rękę (nogę też, a co. Lewą. Jednocześnie. :mrgreen: ), a w domu dwa koty. Z kuwetą poradziłam sobie przy pomocy takiego zabawkowego sitka, jakie dzieci mają w komplecie do piaskownicy. Bardzo się sprawdziło.
W ogóle wtedy sporo "wynazłam": butelki z mlekiem otwierałam dziadkiem do orzechów, a ziemniaki gotowałam w tzw. mundurkach, bo się lepiej jedną ręką obierały ugotowane. :roll:

teesa

Avatar użytkownika
 
Posty: 542
Od: Wto cze 23, 2009 22:32

Post » Pon lis 12, 2018 10:25 Re: 1m2 na kota. Cz.3 - ostatnia? Pani złamała rękę, koty sa

Trzymam kciuki za całokształt. :ok:


Jeszcze Kropeczka z wczoraj:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Zdjęcia Kropki w albumie można już brać do ogłoszeń: https://photos.app.goo.gl/NKdkm1KKBZsHMVw79
Obrazek

mimbla64

Avatar użytkownika
 
Posty: 14230
Od: Pon lis 12, 2007 9:29
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Pon lis 12, 2018 14:27 Re: 1m2 na kota. Cz.3 - ostatnia? Pani złamała rękę, koty sa

Kropeczka wygląda bardzo zachęcająco :D No i trochę się dziewczynce przybrało na wadze. Powiedziałabym, że nawet znacznie :mrgreen: :ok:

A u nas sytuacja wygląda tak:
Wczoraj wieczorem poszłam nakarmić kociska. Z dwoma zgrzewkami 800 g Feringi (dostaliśmy od Joli J :1luvu: ) zatachałam się na IV piętro. Zeszłam z powrotem zagonić na górę miśka do noclegowni, a później jeszcze raz przytargać na rękach Żabkę, bo sama nie ma siły wchodzić po schodach :mrgreen: Dobrze, że zna mnie na tle, że daje się wziąć i zanieść burcząc tylko, że nie chce wracać do domu .
Misiek zajmuje od razu miejsce na swoim stałym miejscu noclegowym (szafka w kuchni przy zazwyczaj ciepłym czajniku)
Dobrze, że on nie każe się nosić na rękach bo bym chyba nie podołała. Waży i wygląda już jak wieloryb. Nie wiadomo by było, gdzie się kończy a gdzie zaczyna, gdyby nie łepek i ogonek :) Aczkolwiek jedzonkiem nie pogardzi i wsunął całkiem pokaźną porcję Feringi na kolację. W ogóle strasznie im smakowała.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Zaba nawet nie chciała jeść tylko pilnowała drzwi kiedy znów się otworzą, bo przecież zostawiła na polu tyle niezałatwionych spraw, ale niestety została na noc spacyfikowana i sprawy musiały zaczekać do rana
Obrazek Obrazek Obrazek
Reszta kotów zjadła sobie z apetytem kolację. Pani niestety musiała zamieszkać u córki, bo nie jest w stanie nawet się ruszyć, wyje z bólu, nie jest w stanie sama sobie poradzić i koty na razie mieszkają same :(
Najgorsze jest to, że tej ręki nijak jej nie zabezpieczyli. Miała tylko przewiązaną bandażem zarzuconym na szyje, który bardziej przypominał sznurek. Założyłam jej pieluchę żeby podtrzymywała całą rękę. Tak się wk....łam, że zadzwoniłam do kolegi lekarza, który udziela się w pogotowiu ratunkowym z pytaniem, czy to tak ma być, czy tak ma wyglądać pomoc osobie ze złamaną ręką do wtorku ??? Powiedział, żebym pojechała do szpitala a on tam zadzwoni. Niestety pani nie dała się tknąć, nie dała się zabrać do szpitala, bo twierdziła, że i tak narobiła tylko kłopotu, a tam dużo ludzi i trzeba długo siedzieć. Lekarz podobno jej nawet nie widział, sanitariusz jej rękę podwiązał i wysłali ją po prześwietleniu do domu. A później ma sobie iść do sklepu medycznego i kupić jakąś ortezę i tam jej mają to założyć :strach: Służba zdrowia to jednak porażka. I dziwię się, bo była z córką. Gdyby to na mnie trafiło, to nie ma opcji żebym z tego szpitala wyszła bez rozróby .
Nie mam jak wziąć Puszkina do weta, bo nawet pani ma problem z włożeniem go do transportera, a mi nie da nawet do siebie podejść, trzeba by było urządzać ostrą łapankę, ale jak trzeba będzie to się wykona. Na razie je, choć mieli tymi zębami, bo go pewnie znów boli. Dostał karton i głównie w nim spędza teraz czas.
Obrazek Obrazek Obrazek
Fela wysiedziała już swoje na wieszaku i teraz ukrywa się w pokojowym schowku nakrytym kocykami
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Maciusia wszędzie pełno, czuje się dobrze, biega, bawi się i jest zawsze chętny do jedzenia
Obrazek Obrazek
Na koniec poszłyśmy poszukać i nakarmić Muszkę. Czuje się dobrze, na polu jeszcze dość ciepło, brzuszek zagojony, na razie dobrze sobie radzi.
Obrazek
Co będzie dalej to się zobaczy. Co wieczór na pewno będę chodzić jej pomóc, a rano jeśli dam radę przed pracą a ona będzie w domu to oczywiście też podejdę

jasdor

Avatar użytkownika
 
Posty: 16341
Od: Sob wrz 19, 2009 11:51
Lokalizacja: Krosno

Post » Pon lis 12, 2018 14:38 Re: 1m2 na kota. Cz.3 - ostatnia? Pani złamała rękę, koty sa

Nie może mi się w głowie pomieścić, że osobę, która ma złamanie z przemieszczeniem wypuszczono ze szpitala bez opatrzenia, zabezpieczenia złamania, środków przeciwbólowych. To jakiś horror jest. :(
Obrazek

mimbla64

Avatar użytkownika
 
Posty: 14230
Od: Pon lis 12, 2007 9:29
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Pon lis 12, 2018 14:55 Re: 1m2 na kota. Cz.3 - ostatnia? Pani złamała rękę, koty sa

mimbla64 pisze:O kurde, faktycznie kanał.
Jasdor, a córka jej nie pomoże w opiece nad kotami?

Córka jej ponoć zaproponowała, że może nakarmić te koty, ale pani cichcem przez telefon powiedziała mi , że cholera ją wie, co ona tam kotom do jedzenia dosypie Chyba jej nie ufa :mrgreen:
No i te na polu też trzeba nakarmić, a czekają trzy - Muszka, kotek bez oczka i Puszek.
mimbla64 pisze:Nie może mi się w głowie pomieścić, że osobę, która ma złamanie z przemieszczeniem wypuszczono ze szpitala bez opatrzenia, zabezpieczenia złamania, środków przeciwbólowych. To jakiś horror jest. :(

No ja byłam w szoku :strach: Nawet w apteczce pierwszej pomocy jest chusta z instrukcja obsługi jak zabezpieczyć złamaną rękę, a ona z tym bandażowym sznurkiem wróciła do domu. Wolne przecież ! Komu by się chciało człowiekiem zajmować ! Żenada, szkoda, że zdjęcia nie zrobiłam . Ma złamanie z przemieszczeniem główki jakiegoś stawu w ramieniu, a chrupie tak, że ja słyszę na odległość

jasdor

Avatar użytkownika
 
Posty: 16341
Od: Sob wrz 19, 2009 11:51
Lokalizacja: Krosno

Post » Pon lis 12, 2018 16:14 Re: 1m2 na kota. Cz.3 - ostatnia? Pani złamała rękę, koty sa

Ja piernicze, chyba bym pogotowie wezwała na miejscu córki. Niech przyjadą, wezmą na izbę, żeby jej to unieruchomili. A może jej kazali czekać, a ona sobie poszła?
Nasze wątki:Czarno Widzę i Szarość nie radość, a tu nas zobaczysz #cats.on_tour

Obrazek

haaszek

Avatar użytkownika
 
Posty: 2769
Od: Pt cze 23, 2006 18:43

Post » Pon lis 12, 2018 21:33 Re: 1m2 na kota. Cz.3 - ostatnia? Pani złamała rękę, koty sa

Mnie już życie nauczyło, że w takiej sytuacji zawsze wzywa się pogotowie. Wtedy jest zupełnie inna procedura.
Jak człowiek sam do szpitala doczłapie, to traktują go jak pacjenta drugiej kategorii, czyli przyszedł - niech czeka.
Nie poszła, czekała, naiwnie myślała, że jej pomogą :mrgreen:
Rękę ma dziś spuchniętą już znacznie bardziej, od samego ramienia.
Jutro zaczyna maraton po ZUSie, przychodniach i może akurat, że się jej uda nawet dotrzeć do jakiegoś lekarza :mrgreen:

Koty nakarmione, Misiek spacyfikowany w domu, Żaba się nie ujawniła i musi zostać na noc na dworze :( Dobrze, że jeszcze w miarę ciepło. Poradzi sobie.

PS. Ja też byłam dzisiaj u lekarza (ludzkiego) Jak mi dotknął kręgosłupa i mięśni przyszyjnych to tylko wycedził przez zęby " O JEZU". Nie wiem, co to miało znaczyć, ani jaka to diagnoza . Dostałam receptę, skierowanie na badania i na rehabilitację :mrgreen:

jasdor

Avatar użytkownika
 
Posty: 16341
Od: Sob wrz 19, 2009 11:51
Lokalizacja: Krosno

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: kasiek1510 i 268 gości