Tak dawno mnie nie było, że zapomniałam hasło
Bardzo przepraszam i aż mi głupio.
Marzenia11 pisze:Jasdor, co u Ciebie, u Twoich kotów i u Pani kotów?
Trochę kłopotów z moimi kotami , trochę z nie/moimi - moimi kotami, trochę kocich śmierci, troche kłopotów z własnym zdrowiem i strasznie głęboki dół, w który jak wpadłam to nie moge się wygrzebać.
No i tak to ogólnie wygląda.
U Pani kotów :
Ostatnio była z tydzień temu.
PUSZKIN to dla mnie zagadka. Niby nie je, ale żyje, czyli musi coś jeść. Pani twierdzi, że je nocą i kiedy ona wychodzi z domu. Zdrowie kiepsko. Widać, że pyszczek ma obolały. Widziałam go tylko, jak zmykał przede mną do łazienki i schował się pod wanną. Nie jestem zupełnie w stanie stwierdzić jak się czuje, nawet przez ten moment, kiedy go widzę, jak przemyka nie jestem w stanie dokładnie go zobaczyć. O złapaniu go już nawet nie marzę, a pani się do tego wcale nie kwapi i twierdzi, że "jeszcze chodzi i się nie zatacza, to nie jest źle"
Problem z ząbkami ma też Myszka, ale nie zafunduję jej zabiegu ani wizyty na razie, bo w aucie mam jak w piekarniku, a w mieszkaniu jest chyba ze 60 stopni.
Okno cały dzień zamknięte, a otwierane tylko wieczorem i na noc, bo ocieplają blok, wiercą pukają i nie ma szans na otworzenie podczas tych robót.
Tylko Misiek i Żabka są szczęśliwie wychodzące i mają czym oddychać.
W mieszkaniu zgroza
Pani zupełnie przeszla ochota do sprzątania, mało co bywa w domu, bo gorąco i duszno. A nogi już z powrotem nie ma gdzie postawić. Nie zwalczę tego niestety i chyba
lepiej to już było ...Wybierała się do spółdzielni, bo dostała jakieś wezwanie w zw, z długiem. Okazało się, że tego długu to ona ma 4 tysiące. W sumie to nie wiem, jak się historia ze spółdzielnią skończyła, bo nie spytałam, a ona nie mówiła, nawet nie wiem, czy była tam w ogóle. Chyba mnie już to wszystko przerosło, nic tam więcej nie nawojuję. Trzymam w miarę rękę na pulsie jeśli chodzi o koty i ich zdrowie i tyle.
FELA i MACIUŚ mają się zupełnie dobrze, rozrabiają, bawią się i żadna białaczka im nie straszna
No i w zw. z tym pytanie takie :
Koleżanka, która ma białaczkowe koty od zawsze podaje im Roferon. Może się nim podzielić z "moimi" białaczkowcami. Myślicie, że to dobry pomysł jeśli chodzi o Felę i Maćka ? Bo Puszkina niestety nie dam rady spacyfikować. ROZALIA prawdopodobnie w tę sobotę zamieszka już w nowym domu. Państwo dwa tygodnie się przygotowywali na jej przyjęcie. Zakupili potrzebne sprzęty , zalecaną karmę (nie wiedzą jeszcze, że ona i tak ukradnie bułkę z żółtym serem) , okna osiatkowane. Dla zainteresowanej ta przeprowadzka to akurat jakiegoś uszczerbku na samopoczuciu nie zrobi na pewno, bo to kot, który się dostosuje do każdych warunków i do każdego człowieka, byle dużo głaskał, dobrze karmił i z łóżka nie wyganiał
Mam zdjęcia kociaków, nawet Pani od Maszki o nas nie zapomina i przysyła co jakiś czas, tylko zanim ja je wstawię to pewnie znowu ruski rok minie
Prosze o cierpliwość.
No a poza tym nic więcej się nie dzieje. Wielkich problemów nie ma.
Karmy już nie mamy. Zawiozłam ostatnio jakiegoś zdobycznego suchego whiskasa i troche puszek z odzysku. One szczególnie apetytu tez nie mają i żerują na mięsku, które pani im serwuje. Jeszcze głód na tyle nie ścisnął, żeby szczególnie jakoś rzucały się na karmę. Troche jedzą, ale niewielkie ilości.
Ciesze się bardzo, że Kropeczka już nie jest sama
Mam nadzieję, że dogada się z kocim towarzystwem i nie będzie robić problemów. Cieszę się, że wszystkie koty od Kotydwa znalazły swoje nowe domy i są już bezpieczne.