Wet zalecil, tak jak radzicie Wy, by kotę trzymac przynajmniej przez 3 dni w ograniczonej przestrzeni, w naszym przypadku- w lazience. I "chwała" Wam wszystkim za podsuniecie mi tego prostego rozwiązania bo sama, serio, na to nie wpadlam.
W nocy niestety zdjęła sobie kaftanik... Nie byla bez niego dlugo, bo co godzinę do niej zaglądałam, wiec szybko zareagowalam. Ta chwila mogla wystarczyc do zrobienia sobie krzywdy, jednak ranka nie wygladala źle, wiec mam nadzieje, ze to nic.
Dobrze, ze faktycznie siedzi w lazience, bo jestem spokojniejsza ze świadomością, ze mam do niej jakikolwiek dostęp i w razie potrzeby/komplikacji mogę zareagowac, co byłoby nierealne gdyby chodzila swobodnie po calym mieszkaniu.
Mam tylko nadzieje, ze 2 miesieczne oswajanie nie poszło na marne, bo kotka, poki co, w stosunku do mnie zachowuje sie dokladnie tak jak na samym początku, czyli fuczy jak tylko się zblizam, mimo, ze przed zabiegiem dzielnie tolerowala moje towarzystwo. No ale miejmy nadzieje, ze to minie jak wydobrzeje.
Dziekuje bardzo za pomoc