» Wto paź 16, 2018 6:29
Kot nie ma potrzeby sikania???
Muszę się Was poradzić, bo zaczęłam się martwić o mojego kota Matrixa.
W zeszłą sobotę wzięłam go do siebie od mojej mamy. (Był u mamy razem z Tośką na miesiące letnie, podczas gdy ja pracowałam za granicą.) Wróciłam z Niemiec trochę wcześniej przez problemy z okiem, i pomieszkiwałam chwilę u mamy razem z moimi kotami, zanim nie wróciłam do siebie do Jeleniej. Z tym, że ponieważ na początku nie bardzo mogłam dźwigać przez to oko, to nie brałam jeszcze kotów do siebie.
W fundacji, z którą współpracuję, mieli do dania na DT małą koteczkę. Wzięłam ją na tymczas. Kicia jest u mnie od jakichś dwóch tygodni. Generalnie bryka, ale też da się ją szybko okiełznać, kiedy np.broi za bardzo. W sensie: jest delikatna, nie przesadza z gryzieniem, drapaniem itd. Aktualnie leczę jej oczko, ale to chyba wiecie, bo Tycia ma swój własny wątek.
Przechodzę do meritum: w minioną sobotę wreszcie od mamy Matrixa. Podróż stresująca, pociągiem.
I od czasu, gdy go wzięłam, zauważyłam że prawie nie sika.
Przywiozłam go w sobotę ok. 14.00. Zrobił siusiu po bardzo długich namysłach (ale normalnej wielkości) ok godziny 23.00.
Ponieważ pracuję w domu, jestem w stanie obserwować, jak często się załatwia.
W niedzielę w ogóle nie siusiuał, ale zrobił kupę.
I od tego czasu w ogóle nie widziałam, by się załatwiał.
Wczoraj wieczorem wchodził do kuwety, ale wyszedł (pewnie czuł zapach małej koteczki). Coś mu nie pasowało. Więc umyłam mu jego starą, domową kuwetę i nasypałam świeżego żwirku. Nic. Od tamtej pory nawet nie podchodził do kuwety.
Próbowałam go wsadzać do kuwety. Też nic. Przez całą noc też się nie załatwiał, ani dzisiaj rano. To już druga doba. Martwię się. Oczywiście wiem, że Matrix stresuje się obecnością Małej, która w dodatku przyjechała pierwsza do JEGO domu, ale żeby kot tak w ogóle ze stresu nie sikał? Boję się o jego nerki. Czy nie zaczną się gromadzić toksyny itd.
Jeszcze dopowiem, że koteczkę na noc zamykam w drugim pokoju. Także całą noc Matrix jest ze mną i ma swobodny dostęp do kuwety w pokoju i w przedpokoju. Natomiast za dnia kicia jest z nami. Od samego początku za dnia była swobodnie puszczana, a noce przesypiała w małym pokoju. Nie mogę jej teraz nagle zamknąć na całe dnie w tymże pokoiku, kiedy jest przyzwyczajona, że jest ze mną.
Myślicie, że iść dziś już z Matrixem do weta? Może ze stresu ma jakiś skurcz pęcherza? Bo to nie chodzi o to, że on próbuje się załatwić i nie może, tylko nawet nie idzie do kuwety. Nawet w niej nie grzebie, tak jakby nie miał potrzeby siusiać. A to przecież niemożliwe.
Jeszcze go wczoraj trochę zaczęłam dopajać, żeby odczuł, że musi iść do toalety. Ale nic to nie dało
Martwię się...
Tosia, Basti, Rudi
Do zobaczenia Matrisiu. ♥ ♥ ♥ Kocham Cię.