Panleukopenia, proszę o pomoc.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon paź 15, 2018 16:56 Panleukopenia, proszę o pomoc.

Witam serdecznie, dziękuję za przyjecie mnie na forum. Jestem z Wrocławia, mój młodszy 3.5 letni kotek nagle zachorował 21.09, tzn. pojawiły się pieniste, śluzowe wymioty, brak łaknienia, apatia, ospałość oraz temperatura 40 stopni. Pojechałam od razu do weterynarza, który zdiagnozował IBD, tak bez usg, morfologii. Niestety dostał sterydy, antybiotyk, leki p/wymiotne oraz kroplówki, ale podskornie. Orfeusz nie wyglądał na chorego. Przez weekend nie było poprawy, ale po lekach nie wymiotował, nadal nie jadł i nie pił, spał. W poniedziałek 24.09, zrobiono morfologię, ale nie wyszła najgorzej, owszem było obniżone WBC 5.54 a norma zaczynała się od 6-11 G/l. Podtrzymano diagnozę IBD. Nie będę jednak pisać o Orfeuszu, bo na tę chwilę jest to dla mnie bardzo bolesne i już nie zmienię faktu, że go straciłam, ale mam jeszcze jednego kociego przyjaciela 11 -letniego Ramzesa, który żyje i o niego teraz trwa zacięta walka. Wspomnę tylko, że u młodszego kotka zdiagnozowano leukopenię dopiero 02.10, gdy były już mocno rozwinięte symptomy choroby oraz bardzo niskie WBC 1.2, test z kału na FPV był dodatni. Moj drugi kotek Ramzes miał wykonany test płytkowy na FPV 03.10, który dał wynik ujemny. Stoczyłam walkę z lekarzami wet. ponieważ uznali, że drugi kotek jest zdrowy, nie ma choroby na podstawie tylko tego jednego badania. Wiedziałam, że to nieprawda, że może trwać jeszcze okres inkubacji. Ramzik po moim uporze dostał 03.10 wieczorem surowicę psią p/FPV. Nie miał objawów choroby. Niestety ze srody na czwartek w nocy i nad ranem zaczął wymiotować. Pojechałam od razu do lecznicy, gdzie dostał lek p/ wymiotny oraz właczono mu antybiotyk: dokładnie synulox RTU 100ml (0.5 ml), Catosal 100 ml (1.5 ml), Prevomax 10 mg/ml (0.6 ml). Nadal miał apetyt, był ożywiony i nic się nie działo. Dostawał antybiotyk do 08.10, tego dnia dostał też drugą dawkę surowicy psiej na FPV, i nadal nie było objawów choroby, lekarze uznali, że odstawiamy antybiotyk. Nie zgodziłam się, instynktownie wiedziałam, że to jeszcze nie koniec i musi miec kontynuację p/ bakteryjną tym bardziej, że miał zapalenie przyzębia. Podawałam w domu kotkowi nadal anybiotyk w tabletkach Clavaseptin 250 mg. Niestety znów w nocy ze srody na czwartek Ramzik zaczął wymiotować, nad ranem też, jednak nadal miał apetyt i nie wyglądał na chorego. Postanowiłam zmienić lecznicę i 11.10. pojechałam z nim do Kanwetu, który ktoś z użytkowników tego forum polecił. Tu na miejscu od razu zrobiono morfologię, WBC były w normie tzn 9.0, mimo to włączono następujące leczenie: podskórnie kroplowka Duphalyte, witaminy, aminokwasy, srodek p/wymiotny cerenia, antybiotyk synergal, osłonowy na błonę słuzową solvertyl, enterogel oraz probiotyk fortiflora. 12.10 otrzymał surowicę od kota ozdrowieńca, plus leczenie z poprzedniego dnia oprócz cereni, jadł, pił, nie wyglądał na chorego. W sobotę 13.10, zrobiono morfologię, pełną też biochemię włącznie z tarczycą, niestety odnotowano spadek WBC do 4.33 oraz innych białych krwinek, nerki, wątroba ok, tylko nadczynność tarczycy ale na teraz to nie wazne. Dostał leki, jak dzień wczesniej, oprócz cereni i surowicy. Po powrocie z lecznicy zjadł saszetkę animondy i potem nastąpiło załamanie, już wiedziałam, że choruje. Stracił apetyt, cały czas spał i był apatyczny. W sobotę wieczorem miał temp. 39.5, spał taż całą noc. W niedziele rano było lepiej, ożywił się, ale nie chciał jesc, temp. 38.3. Potem znów apatia, spanie i brak chęci do jedzenia. Niestety lecznica była tego dnia nieczynna. Zadzwoniłam wieczorem do lekarza prowadzącego, ktory doradził ostry dużur i kontynowanie w/w leczenia: kropłowka płyn Ringera podskornie, witaminy catosal oraz solvetryl i antybiotyk synergal. Po powrocie do domku, kotek pił wodę i troszkę poskubał suchej karmy, ale mało. Dziś 15.10 pojechałam z Ramzikiem do Kanwetu, znów zrobiliśmy morfologię i się załamałam, dalszy spadek WBC do 3.3 oraz pozostałych białych krwinek. U weterynarza kotek zwymiotował sporą ilością siersci. Dostał połówke kroplowki z witaminami, aminokwasami itp. podskórnie, dalej antybiotyk, cerenie, enterogel, ranitydynę, tabletkę na apetyt oraz surowice od kota ozdrowienca. Pani weterynarz chciała załozyc mu wenflon i ewentualnie jeszcze dzis podac kroplówkę oraz dodatkowo surowice psią. Nie wiem, czy to dobry pomysł tego samego dnia surowica kocia i psia, nie wiem, co robić? Niestety dostałam krwotoku i musiałam jechać do chirurga, więc nie załozyliśmy wenflonu, nie podaliśmy całej kroplówki i dodatkowo surowicy psiej. Ramzik miał dziś rano temp 37.8, po powrocie z lecznicy sporo zjadł, pewnie zasługa tabletki, teraz spi. Widać ze jest osłabiony i zle się czuje. Nie ma biegunki, ale tak się boję :(. Nie chcę go już dzisiaj męćzyć, bo jest bardzo zestresowany ciągłym podróżowaniem do weterynarza oraz kłuciem, widać ze się boi. W tej chwili jestem wrakiem człowieka, straciłam ukochanego Orfeuszka, wydałam dotąd na leczenie obu kotkow ponad 3 tys zł, a teraz nawet nie wiem, czy uratuję Ramzesa. W ciau 2 tyg, bardzo schudłam, ciągły stres odbił się na moim zdrowiu, w czwartek miałam ekg, które wyszło po raz pierwszy nie najlepiej, do tego zaczęłam mieć kłopoty z nadcisnieniem, którego nigdy nie miałam wcześniej. Dziś zaliczyłam chirurga z powodu krwawienia, jestem więc tak osłabiona, że nie dam rady pojechać z Ramzikiem dziś wieczorem na założenie wenflonu i ewentualnie podanie psiej surowicy, zrobimy to jutro. Proszę pomóżcie mi, co mogę jeszcze zrobić aby ratować Ramzika? Moje kotki nie wychodziły z domu, czasem uciekały na klatkę schodową, ostatnie szczepienie miały 3 lata temu. Ramzes zawsze miał co 3 lata, tak zalecali lekarze weterynarii, nawet o to wczoraj pytałam już setnego specjalisty weterynarii i usłyszałam, że tak się robi. Mam jeszcze jeden problem. Ramzik miał bezpośredni kontakt z śp. Orfeuszkiem, kuweta, miski, spanie obok siebie, lizanie itp. Orfeusz miał bardzo ostrą fazę choroby w chwili postawienia diagnozy: nie jadł, apatia, wymioty, biegunka, silny ślinotok z pyszczka (wtorek 02.10) a od 03.10 środy już krwawienia z odbytu i krwiste wymioty. Było tak źle, że został hospitalizowany, tego sobie chyba nigdy nie wybaczę. Opiszę historię Orfika za jakiś czas, bo teraz nie dam rady, teraz liczy się Ramzik. Mimo hospitalizacji młodszego kotka, Ramzuś miał kontakt z materiałem zakaźnym Orfika nadal w mieszkaniu, jego płyny ustrojowe są dosłownie wszędzie, wierzcie mi wszędzie; dywany, podłogi, sciany, meble grzejniki, łożka, szafy, firany, poduszki, kołdry, ręczniki, łazienki ...etc ( kał, wymioty, ślina). Pytałam lekarzy weterynarii, czy odkażać mieszkanie, jak i czym? Dostałam odpowiedź, że nie ma sensu, koty miały bezpośredni kontakt ze sobą i to już nie ma znaczenia. Ramzes dostał surowice i miał kontakt wirusem, więc jest sporo ryzyko, że zachoruje, ale ma potencjalnie większe szanse na łagodne przechorowanie. Wczoraj dopiero inny weterynarz stwierdził, że trzeba było przeprowadzić dezynfekcję, bo mam duże steżenie wirusa w miejscu gdzie przebywa drugi kotek i dlatego zachorował mimo surowicy. Dziś inny specjalista stwierdził, że nie ma znaczenia, czy mieszkanie zostało odkażone, czy nie, bo Razmes miał kontakt bezposredni z FPV od Orfeusza i w mieszkaniu jest ten sam patogen. Nie wolno mi na razie sprowadzać nowych kotków. Ja już nie wiem komu mam wierzyć, jestem naprawdę załamana, do tego źle się czuję. Pozbyłam się misek i kuwety. Jesli mam odkazić mieszkanie np. virkonem, jak to zrobić, aby się nie zatruć ?, bo muszę wraz z Ramzikiem przebywać w tym miejscu przez cały czas, więc będę wdychać opary preparatu, chodzić po podłogach, spać na łóżku, które też trzeba byłoby odkazić a wiem, że i tak nie jestem w stanie wszystkiego zdezynfekować. Niestety mam 2-poziomowe mieszkanie, otwarta przestrzeń, kuchnia połaczona z salonem. Proszę Was o wsparcie i rady. Co mogę jeszcze zrobić dla Ramzika, aby go uratować? Jesli będzie trzeba podam numer telefonu, chętnie z kimś porozmawiam, może ktoś z Was jest z Wrocławia lub okolic. Pozdrawiam serdecznie

abigail79

 
Posty: 3
Od: Nie paź 14, 2018 15:32

Post » Pon paź 15, 2018 17:50 Re: Panleukopenia, proszę o pomoc.

Tu masz cały wątek o pp i osoby w nim najbardziej kompetentne, spróbuj tam dopytać
viewtopic.php?f=1&t=33947

O dezynfekcji
viewtopic.php?p=6890029#p6893143
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 14605
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Pon paź 15, 2018 20:11 Re: Panleukopenia, proszę o pomoc.

u mnie ten sam problem :(

pomada12

 
Posty: 1
Od: Pon paź 15, 2018 20:10

Post » Pon paź 15, 2018 21:32 Re: Panleukopenia, proszę o pomoc.

Nie da się odkazić mieszkania, w którym kot chorował i wszędzie wszystko pozanieczyszczał. Taka jest niestety prawda. Wirus przetrwa nawet do półtora roku czasu w tkaninach, dywanach, na meblach itd. Gdybyś miała takie otoczenie, jak pusty pokój bez mebli, sprzęty, które całe można zamoczyć w roztworze virkonu itd.. - to wtedy dezynfekcja byłaby skuteczna.
Możesz natomiast zrobić jedną rzecz, żeby być może pozbyć się w jakimś stopniu stężenia wirusa: kup / pożycz ozonator i uruchom go na kilka godzin w pokoju, w którym nie ma Ciebie ani zwierzaka, ani też żadnych roślin. Ozonowanie powtarzaj jeszcze kilka razy. Powinno trochę pomóc ograniczyć liczebność wirusa.
Bardzo mi przykro z powodu Twoich zwierzątek. Mam nadzieję, że Ramzik da radę. Nie jestem też pewna, czy takie powtarzanie surowicy jest dobre, ale to może wypowie się jeszcze ktoś doświadczony. Też przeżyłam swoje z panleukopenią. A raczej dwa z moich kotów tego nie przetrwały. Rozumiem, co przechodzisz. Jeśli chcesz, to zadzwoń do mnie. Wysłałam Ci PW.
Ostatnio edytowano Pon paź 15, 2018 22:04 przez Bastet, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek ObrazekObrazek
Tosia, Basti, Rudi

Do zobaczenia Matrisiu. ♥ ♥ ♥ Kocham Cię.

Bastet

Avatar użytkownika
 
Posty: 7603
Od: Pon paź 12, 2015 19:20

Post » Pon paź 15, 2018 21:55 Re: Panleukopenia, proszę o pomoc.

Z wątku Jopop o tym, że surowicę podaje się 1 RAZ:

"Jeśli nie mam dostępu do ozdrowieńca - próbuję zdobyć surowicę kupną. Niestety nadal nie jest to proste. Ostatnio najłatwiej chyba sprowadzić canglob z Czech. I tu sprawa dyskusyjna, czyli ile razy ją podać. Raz dużo czy np. w 2-3 dawkach podzielonych. W mojej opinii - zdecydowanie jednorazowo:
- bo w ogóle sens podawania surowicy jest tylko w początkowej fazie choroby, kiedy wirus jest w krwi, a nie w komórkach jelit
- bo potrzeba dużej liczby przeciwciał naraz, by zwalczyć namnażającego się wirusa
- bo powtórne podanie zwiększa ryzyko wstrząsu (wstrząs jest reakcją organizmu na ZNANY, czyli już wcześniej zaaplikowany, preparat. Przy podanie jednorazowym jest ono praktycznie zerowe, przy powtórzeniach - rośnie)."
Obrazek ObrazekObrazek
Tosia, Basti, Rudi

Do zobaczenia Matrisiu. ♥ ♥ ♥ Kocham Cię.

Bastet

Avatar użytkownika
 
Posty: 7603
Od: Pon paź 12, 2015 19:20


Post » Wto paź 16, 2018 1:37 Re: Panleukopenia, proszę o pomoc.

Dziękuję Wam za pomoc i wsparcie, jak widać jest 2.30 i nie śpię, niestety u Ramzika pojawiła się biegunka. Jeśli chodzi o surowicę, wiem o wstrząsie, ale zdaję sobie sprawę też z tego, że warto wypróbować wszystkich opcji. Boję się, co będzie jutro, krwawienia, dalszy spadek białych krwinek... Roznica miedzy Orfusiem a Ramzikiem jest taka, ze ostatni kotek je, przynajmniej dzis i to pewnie po podaniu tabletki na apetyt, ale je i nie slini sie, przynajmniej na razie.

abigail79

 
Posty: 3
Od: Nie paź 14, 2018 15:32




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue i 251 gości