Witam serdecznie na forum
Przychodzę tu z niemałym problemem. Wczoraj zaadoptowalam dwa koty, 4 miesięcznego kocurka i ok. 5 miesięczna kotkę. Ogólnie rzecz ujmując wyszło zupełnie inaczej niż to sobie zaplanowałam. Bylam nastawiona na jednego kota i to raczej o wiele młodszego z tego faktu, że juz posiadam jedną wysterlizowaną 3,5roczną kotkę rezydentkę. Trafiła do mnie przypadkiem, znalazłam ją przy ruchliwej drodze, gdy miala ok. 6 tygodni. Muszę tu wspomnieć, że kotka średnio dogaduje sie z innymi kotami. Jest bardzo terytorialna i sieje postrach wśród innych kotów, nie daj boże któryś wejdzie na podwórko... Tylko raz widzialam jej interakcje z obcym kotem, z którym nie doszło do łapoczynów.
Mam również suczkę shih tzu, 6 letnią więc rezydentka była z nią chowana od kociaka. Z psem dogaduje się dobrze, nie są może najlepszymi przyjaciółkami, ale często bawią sie razem. Mój pies od zawsze był otoczony kotami i dobrze wie jak ma się wśród nich zachowywać, kiedy trzeba schodzi im z drogi. Z suczką nie miałam żadnych obaw i chociaż nowe kotki nie mialy wcześniej kontaktu z psami zdecydowalam je od razu z nią zapoznać. Na początku były trochę wystraszone, jednak nie są jakoś bardzo nieśmiałe, jeden wyszedł od razu z transportera nie zwracając uwagi na to, że pies byl zaledwie kilka centymetrów dalej, a drugi chwilę po nim. W chwili obecnej koty zupełnie zaakceptowały obecność suczki, gdy to piszę jeden z kotków śpi obok psa.
Mam jednak dylemat czy postąpiłam słusznie biorąc od razu dwa naraz. Czytalam juz o dokoceniu i jak ma się ono odbywać. Jak na razie wszystko robię podręcznikowo, koty są odizolowane od rezydentki. Wszędzie jednak jest mowa o jednym kocie, a nie 2:1.
Może w skrócie napiszę dlaczego wybralam dwa podrośnięte koty zamiast jednego małego kociaka. Gdy tylko przekroczyłam drzwi kociarni zostałam juz na wejściu zaatakowana ogromem słodyczy. Nie wiem ile ich tam bylo, ale doslownie po całym pomieszczeniu skakało kilkadziesiąt futrzanych kuleczek. Wszystkie były cudowne, nie wiedziałam, którego wybrać. Jednak kociaki byly bardziej zainteresowane zabawą ze sobą nawzajem niż moją osobą.
Pani z kociarni zaproponowała, że pokaże mi drugą sale, gdzie rezydują nieco starsze koty, kilkumiesięczne. Mimo, że niemal na 100% byłam pewna, że nie wezmę żadnego z tamtej sali ciekawość wzięła górę. I wtedy... Nawet nie wiem jak to opisać, przepadłam. Widać, że niektóre koty byly spragnione bliskości człowieka, doslownie wieszały mi sie na szyję, wtulały się jeden za drugim, na kolanach miałam jednocześnie trzy koty. Rozpaczliwie miauczały patrząc w oczy i próbując zwrócić na siebie uwagę. Dosłownie krzyczały "weź mnie ze sobą". No i spełniłam marzenie dwóch uroczych kociaków. Prawdę powiedziawszy to one wybrały mnie. Były nieustępliwe w zdobywaniu mojej uwagi. W jednej chwili zapomniałam o pomyśle o małym kociaku. Szylkretowa koteczka bez oka skradła moje serce, tak samo kocurek dosłownie wyjęty z okładki Whiskasa. I tak też się nazywa
Nie potrafiłam wybrać pomiędzy nimi dlatego wzięłam od razu dwa...
I tu rośnie obawa czy nie postąpiłam lekkomyślnie. Pomyślałam, że może gdy będą w parze to kotka nie będzie zwracała uwagi na nich, a one zajmą sie sobą. Tylko pewnie nie będzie tak kolorowo. Niedawno kotka rezydentka wyczuła nową obecność za drzwiami i czatowała pod nimi przez długi czas. Gdy któreś z kociąt zbliżyło sie zaczynała niebezpiecznie fukać.
Wiem, że początki są trudne, ale czy w przypadku dwóch kotów należy postępować tak samo jak przy dokoceniu jednego? Boję się, że kotka ich nie zaakceptuje. Nie oddam ich na pewno. Mimo że mam je niecałe dwa dni już zdążyłam je pokochać.
Bardzo proszę o rady jak mam postępować. Nie chcę popełnić żadnych błędów żeby potem nie wpłynęło to na ich późniejsze kocie relacje. Czy da się w jakiś sposób poskromić kotkę? Na razie wymieniam między nimi zabawki żeby przyzwyczaiły się do zapachu. Slyszalam też o tym, żeby wykąpać nowe koty, wtedy będą pachnieć "domem" dla rezydentki i łatwiej je zaakceptuje, ale nie wiem czy to w jakiś sposób pomoże.
Z góry dziękuję za doczytanie do końca tej litanii