Miau.PL

Poniedziałek, 8.10 , jest 7:30 rano, na termometrze 0 stopni. Wyglądam przez okno, widzę dwie dziewczyny, które niosą na rękach zwierzątka. Myślę sobie, że mogłyby przykryć te króliki bo ziąb jak diabli. Druga myśl- dzień zwierzaka w szkole, kto to wymyśla? Dalej nie myślę bo na moich oczach te futra lecą pod mój płot. Iść, nie iść? Iść nie iść. Biegnę. W piżamie, na boso.Jest 7:35. Mam 6 kotów w domu i dwa "króliki" w garażu. Króliki to tak naprawdę kocie biedy. Wyziębione i głodne. Zamykam w garażu. Kurde- zimno. Przenoszę do pokoju. Puszczam. Biegną do michy. Jeść, pić! Pić, jeść! Patrzę w ich oczy i czytam- "Super tu jest! Zostajemy!" . One jeszcze nie wiedzą, że nie mogą tu zostać. Czeka ich schronisko. Jak im to powiedzieć??? Minęło 15 godzin a ja dalej nie wiem. Mówić, nie mówić? Jest cień szansy dla poniedziałkowych królików?

Z mojego forumowego doświadczenia wynika, że jeśli sprawa się rozkręca, to koty mają szanse i przynajmniej dt się znajduje.
Tu jedna z niedawnych historii zakochanych dzikusów z cmentarza z happy endem
Najpierw znalazły Pana
viewtopic.php?f=1&t=173339
Po śmierci tego fantastycznego Pana znalazły fantastyczną Panią
viewtopic.php?f=1&t=173339&start=180#p12020865

W jednym pokoju króliki, w drugim nietoperz Dyzio, w mojej sypialni Rękawiczka. Dzieci kaszlą, mąż chrapie. Idę na kanapę. Wcześniej jednak wyszoruję kolejne szczochy OSP Świnoujście. Ratunku.

A zaraz zaczną ujadać psy sąsiadów bo po północy przyjdą pod mój dom 3 lochy i 9 małych pasiaków

Jakiś przedwczesny Halloween

Heh- żeby było śmieszniej vis a vis domu mam cmentarz. O 3 pewnie przyjdą duchy. Zawsze o tej godzinie mój synek się budzi. Może pukają nam w szybę?

Fajne na dobranoc
https://www.facebook.com/trynottolaughp ... 183981988/

Dzień dobry! Jesteśmy. Ktoś chętny? Jesteśmy fajni i grzeczni.

Jestem i kibicuję! Maluchy cudowne!

jakie fajne maluchy

a kojarzysz te dziewczyny?

Byłam u sąsiadów pytać. Jedna Pani pracuje w szkole, spróbuje się dowiedzieć czyje to koty. Dziewczyny dorwałam , tak je zastraszyłam, że mało sie nie poryczały. Dobrze, że mam dzieci to ich nie zabiłam. Gdzieś w tym szale w głowie pojawiła się wizja dożywocia. Twierdzą, że koty znalazły i one za nimi szły i pomyślały, że mi je wrzucą bo ja mam koty. Pytałam wszędzie gdzie się da. Sąsiadów, w sklepie. To nie jest Świnoujście- Świnoujście. To mała dzielnica Świnoujścia na innej wyspie. Można powiedzieć wioska. Codziennie ją całą przejeżdżamy wózkiem. Tu nie ma bezdomnych kotów. Wiem jak to brzmi, ale to prawda. Nie widziałam tu żadnego kota bezdomnego. Muszą być z domu. Tylko co mi to zmienia? Uciekły? Nie sądzę. Najpewniej tatuś lub mamusia kazali wy... wywalić.

" O której tu dajOM śniadanie???"

Nie dam rady. Mam zasikany cały pokój. Oni powinni siedzieć w klatce tak jak siedział Dyziek. Klatki nie mam, musiałam oddać. Nie wyrobię. Mam masę obowiązków, stare szczają mi po domu a teraz dodatkowo jeden wielki sik w kolejnym pomieszczeniu.

Kotki ładne. Szkoda ich do schronu.

napisz w tytule, że potrzebujesz klatkę - może ktoś ci pożyczy, na pewno ktoś ma

ja mam, ale bez sensu wysyłać - za drogo wyjdzie wysyłka tam i potem z powrotem