Witam i bardzo proszę o pomoc bo już nie wiem co mam robić z kotkiem.
Kwestia dotyczy 7 letniej kotki, z którą się przeprowadziłam do nowego mieszkania jakieś 2 miesiące temu.
Wcześniej kotka mieszkała z 2 innymi kotami i miałam wrażenie że jest jej bardzo źle, była non stop zestresowana (ze stresu się wylizywała i miała łyse placki na futerku) koty ja przeganiały od misek, jadła wiec w pośpiechu i wymiotowała. Koty ja ciągle zaczepiały, ganiały. Była zestresowaną kupką nieszczęścia. Ciągle gdzieś się chowała ale była bardzo spokojnym kotem prawie nie wydawała z siebie dźwięku, najczęściej gdzieś spała w kącie. Myślałam, że jak się z nią wyprowadzę to będzie miała swój upragniony spokój i w końcu będzie jej dobrze.
Ale od przeprowadzki do nowego domku kotka non stop miauczy. Najczęściej niestety w nocy. Dostała obroże z feromonami, feliway do kontakt - nic nie pomaga. Byłam z nią u weterynarza zrobić badania w tym USG bo cierpi na IBD i myślałam ze to nawrót choroby. Miauczy tak żałośnie jakby ją coś bolało - ale badania nic nie wykazały, wszystko w porządku. Apetyt ma, ładnie je, nie wymiotuje zaraz po posiłku. Ale czas mija a miauczenie nie ustaje.
Ja mam już zszargane nerwy od 2 miesięcy się nie wysypiam, bo każdej nocy mam koncert. Jak śpi na moim łózko to w środku nocy się budzi zaczyna chodzić po pokoju i miauczeć, jak zamykam drzwi do sypialni to stoi pod drzwiami i miauczy, jak ja wpuszczę to chodzi po sypialni i miauczy....
Może ktoś ma jakieś rady co można jeszcze zrobić? Próbowałam też ja intensywnie zmęczyć przed zaśnięciem bawić się z nią piłeczkami, zabawkami ale jest to kot który nie lubi żadnych zabawek, w ogóle ją one nie interesują. Rzucam piłeczkę a ona siedzi i patrzy... zero reakcji.
Będę wdzięczna za Wasze rady