Wrócę sobie do tematu.
Gruby nadal na kangurze, głównie na kangurze, wychodzi na to, że praktycznie uczulony jest na większość łatwo dostępnych mięs.
Aśka ( Ser_Kociątko) pomaga mi ugryźć temat od strony biologiczno- chemicznej, przekopała się przez strony anglojęzyczne i jest trop, który z dużym prawdopodobieństwem może mieć zastosowanie do grubego. Chodzi o zawartość konkretnych aminokwasów.
Według tego gruby nie może jeść :
wołowiny, cielęciny, jagnięciny, nutrii, wydry, kurczaka, kaczki, indyka, gęsi i chyba czegoś jeszcze.
Przetestowane to : wołowina, cielęcina, kurczak, indyk, kaczka, nutria - tego nie może.
Przedwczoraj zapomniałam, że jest w spisie na "nie" byłam w sklepie, kupiłam do testów jagnięcinę, no i nie może.
Może koninę, tyle, że nie chce
wyboru nie ma.
W środę objeżdżałam lidle, bo miała być jelenina, była, ale w ilościach śladowych a w środę to mogłam zapomnieć o zakupie, pewnie nawet na półki nie trafiła, bo cenówki nigdzie nie było.
Jutro jadę do makro, może uda się tam kupić jakieś inne mięsa, w ofercie maja steki z kangura i krokodyle, ciekawe, czy realnie, czy to tylko ładna oferta.
Był na czyszczeniu gruczołów i jeden mocno zapchany, to też mu przyniosło ulgę.
Dostaje loratadynę, brzuch porósł takim meszkiem, jakiego nie było od półtora roku ( tfu, tfu, nie zapeszyć) . Długa droga przed nami, żeby go po tak długim czasie ustabilizować z alergią, jedzeniem, emocjami.
Żeby chciał jeść, to co może jeść, bo na razie z tym jest tragedia.
Ataki przeczulicy są już sporadyczne i zdecydowanie słabsze, nie ma już takiego silnego rolowania skóry na grzbiecie.
Czyli coś drgnęło ku lepszemu.