Koteczka ma objawy schodzącego już kataru kociego (obecnie już bardziej objawy powikłań - pewnie zachorowała gdy matka ją jeszcze karmiła, dawała przeciwciała, malutka sama sobie w dużej mierze poradziła z infekcją choć uszkodziła ona jej oczy i wtedy została od matki rozdzielona co spowodowało pogorszenie i narastanie powikłań - stąd taka dobra reakcja na antybiotyki - one na wirusy nie działają).
Istnieje pewne ryzyko że dorosłe koty też go załapią - nie powiem że nie.
Szczepienie mocno zmniejsza to ryzyko, ale ono istnieje, nie będę Cię kłamać.
Chociaż przy izolacji w łazience, przy szczepionych kotach dorosłych - jest niewielkie a i objawy u Twoich kotów raczej będą niewielkie, można je dodatkowo zminimalizować podając im przez kilka tygodni np. l-lizynę i starając się by przez pierwsze dni ten kontakt był niewielki (ścisła izolacja). Ekspozycja na małą ilość wirusów wywołujących kk będzie przy odrobinie szczęścia swoistą szczepionką.
Jako ciekawostkę powiem że miałam kiedyś dwójkę zapyziałych kociaków w kuchni, w klatce.
Były dużo bardziej chore niż Twoja koteczka - miały aktywny kk.
Zaraziły mi się koty, czemu nie
O dziwo - zachorowały WSZYSTKIE z wyjątkiem tych na sterydach
Choroba szybko dała się spacyfikować, ograniczyła się do kaszlu.
Koty bez odporności, na sterydoterapii nawet nie prychnęły