Myślę dokładnie jak ty, też całkiem niedawno właściwie nic o kotach nie wiedziałam, a trafiło mi się, że pies "rzucił mnie na głęboką wodę" i wpakował w opieke nad dwoma kotami, z czego jeden prawie natychmiast rozmnożył się i było 6
jakbym nie trafiła na forum, to zawał itp murowany
Barf to bardzo fajna sprawa, wszystkie na niego przestawiłam, no poza Brojkiem-suchożercą, ale i z nim już prawie się dogadałam
to naprawdę zdrowa dieta, tania i wcale nie tak pracochłonna jak to niektórzy opiniują, a już na jednego kota to "lajcik" pierwszy raz czy dwa przygotowanie trochę trwa, ale kolejne już lecą, prawdę mówiąc to nawet suplementy daje już na oko, bo wiem ile jest tego objętościowo na konkretną wagę mięsa. Wieprzowina jest przez moje koty uwielbiana, już ci Stomacharii pisała, że Ajuszkiego występuje tylko w konkretnych częściach świń, co wiecej od dwudziestu lat nie wystąpiło ani jedno ognisko tej choroby w polsce.
Właśnie ten mój uparciuch Brojek na widok wieprzowiny, wręcz wyrywa mi z pod noża, a już myślałam że nie dam rady przekonać go do mięsa. Narazie tylko bez suplementów, ale to wszystkie tak zaczynały. Poznałam też osoby, które od przeszło dwudziestu lat karmią barfem bez suplementów, jedynie dodatkowo jakieś witaminy complex i badają swoje koty, żaden nie ma niedoborów, ja daje fellini complete, bo najwygodniej. Dodatkowo skorupki jaj, mam własne kurki to jeszcze lepiej, sparzam wrzątkiem i miele w blenderze na proszek. Chyba Ewar mi doradziła ten patent, to naprawdę cenne źródło wapnia, ludzie też powinni spożywać, ja dodaje np do zupy itp, moje dzieci ani mąż bladego pojęcia nie mają, że jedzą skorupki jaj, bo pewnie by negowali
Co do wetów, to jak z lekarzami najchętniej zapytali by "co pani dolega i co wypisać"...takie czasy i natura ludzka, nie ważne kim jesteś, zawsze jest tak, że niby wiemy, że nie każdy ma to samo wykształcenie a i tak trochę irytuje niewiedza u innych (bo u siebie to wiadomo że nie
) szczególnie jeśli ciągle powtarzamy to samo, zauważyłam to gdy jednego dnia miałam przyjęcie 7 pacjentów, chyba przy szóstym mimo chodem pomyślałam "ile razy mam tłumaczyć to samo"- a faktycznie do tego człowieka mówiłam po raz pierwszy
Trzeba się upominać, dlatego ważne żeby zdobyć choć podstawową wiedzę, tak po prawdzie uważam, że biorąc pod opiekę czy kota czy psa, jesteśmy zobowiązani do przyswojenia tej wiedzy, przede wszystkim w razie czego to opiekun jest z pupilem na codzień, weterynarze bardzo często bazują na naszych obserwacjach, to my mamy wiedzieć jakie zachowania nie są normalne u naszego zwierzaka, co się zmienia i uważam, że jest to jak najbardziej słuszne.
Jednak ta do której poszłaś, z jakiegoś powodu olała kociaka, jak na pierwszą wizytę, raczej zniechęcila by mnie do siebie. Mój jak mu przynoszę kolejne kociaki na "rutynowe" odrobaczanie, i tak robi im dokładny przegląd, wie że ja je odchowuje bez matek i znam dobrze, ale jak twierdzi on też musi je "poznać" po swojemu