Witajcie,
3 miesiące temu adoptowaliśmy z fundacji kota. Ktoś prawdopodobnie wyrzucił go na ulicę, bo wygląda na kota typowo domowego.
Po kastracji, odkarmieniu, odrobaczaniach, usunięciu chorych zębów, doprowadzeniu dziąseł do porządku, wyleczeniu świerzbowca, został nam jeden problem.. mianowicie oko.
Weterynarz stwierdził herpes virus. Oko było całkowicie zamglone z ropnym wypływem. Pierwszy weterynarz dał nam unidox na 3 tygodnie oraz maxitrol do oka. Fakt, maxitrol trochę pomógł, ale w pewnym momencie już nie przynosił poprawy, nie byłam przekonana co do podawania maxitrolu przez 2 miesiące. Skonsultowałam się więc z innym weterynarzem.
U drugiego weta kot otrzymał do oczu floxal, difadol oraz cornegel, dodatkowo zylexis w zastrzykach, oraz do stosowania w domu felisa oraz genomune. Efekty super, mgła w oku zaczęła się wycofywać, naczynia też zaczęły się zmniejszać. Jednak w pewnym momencie znów stanęliśmy w miejscu. Zaczęliśmy podawać do oka surowicę od zdrowego kota, jednak nie widzę znaczącej poprawy. Zylexis pomaga tylko na kilka dni, po tym czasie znów kot kicha i smarka.
Przeszperałam forum w poszukiwaniu wskazówek, jednak ciężko mi się w tym wszystkim odnaleźć.
Co powinnam dalej robić? Może ktoś z Was uporał się z takim przypadkiem i podpowie o jakich lekach rozmawiać z lekarzem?
Kot wolny od fiv,felv. Badania krwi w normie.