Muireade pisze:Problem polega na tym, że Flowers nie przyjmuje żadnej pomocy poza pieniężną.
Muireade, a udzieliłaś tej pomocy, albo chociaż zadeklarowałaś?
W pełni popieram Sabę i Carmen201 co do tego, że zachodzi tu totalne przegięcie ze strony niektórych osób i to od początku. Przegięcie w sposobie wypowiadania się, roszczeniach, żądaniach, ocenach w stosunku do Flowers, ociera się to wręcz o nękanie.
Nie będę wymieniać o kogo mi chodzi, niech każdy zrobi rachunek sumienia. Oczywiscie nie wszyscy wypowiadający się w wątku krytycznie, czy dający rady to robią,jest część osób, u których widać rzeczywistą chęć udzielenia rady, jak można poradzić sobie z niektórymi trudnymi sytuacjami, ale za część wypowiedzi i traktowania usera, gdybym była moderatorem, udzieliłabym wręcz ostrzeżenia. I do tego uwagi, że to Flowers obraża kogoś tutaj. Dziewczyna wykazuje świetą cierpliwość. Nie twierdzę, że sama jest święta i że nie można mieć do niej zastrzeżeń, czy nie może budzić nieufności objawianie się kolejnych zbiórek, ale wyrażanie krytyki ma swoje granice- tak w formie, jak natężeniu.
A teraz napiszę coś może nie tyle o Flowers, co o terenie na którym mieszka, a który znam.
1. To teren o nadal dużym bezrobociu, szczególnie wśród osób zamieszkujących małe wsie w okolicy Szczytna ( Flowers ma wpisane to miasto w profilu ). Jeśli w samej miejscowości, albo bardzo blisko ktoś znajdzie pracę na stanowisku dla osoby niewykwalifikowanej , to trzyma za wszelką cenę i fluktuacja kadr niemal nie zachodzi. Samo Szczytno trudno nazwać metropolią i także mieszkając w tym mieście można mieć problemy ze znalezieniem stałej pracy. Znalezienie osób starszych, niedołężnych którymi można się opiekowac w takich wioskach, jakie są w okolicy, to mrzonka, tu takimi osobami opiekują się rodziny. Z bardzo prostej przyczyny- alternatywą jest znalezienie pracy za minimalną pensję, do której trzeba daleko dojeżdzać, przeznaczać niemałe środki na transport, płacić komuś za opiekę. Większość osób uznaje to za srednio opłacalne. O ile jeszcze facet ma szansę znalezienia lepiej płatnej pracy, to kobieta już średnio.
Jak pisałam- jedynym miejscem, gdzie jest więcej pracy jest Szczytno, jak Flowers napisała, to 15 km od niej. Na tym terenie transport publiczny jest naprawdę w zaniku. Nie wiem, gdzie dokładnie mieszka, ale do większości miejscowości autobusy jeżdzą 2x na dobę w godzinach, których nie spośób dopasować do godzin normalnej płacy.
Rower- oczywiście można. Ale 15 km to nie robi się w 20 minut, jak pisała Blue, a w godzinę. Dodam, że Szczytno jest otoczone lasami ze wszystkich stron, dojazd ze wszystkich okolicznych miejscowości to jazda godzinna w większości przez lasy. O ile w lecie, w dzień można to sobie wyobrazić, to już po czy przed zmierzchem może być średnio bezpieczne, a w zimie, po drogach 3 kolejności odśnieżania, w dodatku rano i po południu po ciemku - totalnie takie sobie.
A każda praca w sieciówce, jak wyżej kinga napisała, to praca na zmiany i albo początek, albo koniec w zasadzie w środku nocy. Z przyczyn zawodowych stykałam się szczególnie w ostatnich latach z wieloma przypadkami, gdy ktoś pracował w takich miejscach i po wydłużeniu godzin pracy sklepu, wprowadzeniu zmian nocnych zw. z wykładaniem towaru itp musiał rezygnować, bo nie był w stanie dotrzeć do pracy, naprawdę całkowicie obiektywnie nie był.
Oczywiście, to nie tak, że się nie da, bo są osoby, które te trudnosci pokonują. Ale to naprawdę nie tak, że wystarczy chcieć. Ofert pracy w UP w Szczytnie dla niewykwalifikowanych kobiet jest jak na lekarstwo. Żeby znaleźć pracę dorywczą- sprzątanie, opieka nad kimś, trzeba ją raczej na pewno znależć w większych miejscowościach, żeby to zrobic, trzeba kogoś znać, mieć kontakty. Jeśli prawdą jest, co pisze Flowers o swoich problemach w kontaktach z ludzmi ( a z dużym prawdopodobienstwem zakładam, że może tak być, bo w sposobie, jak to opisuje od dość dawna jest konsekwentna i spójnie o tym pisze ) to zbyt wielu takich kontaktów pewnie nie ma.
Kolejna rzecz, że cały ten zmasowany atak ma miejsce w zdaje sie dośc trudnej sytuacji życiowej rodziny. Jeśli to nie jest prawdą, pół biedy. Ale jeśli jest, to ja jednak proponuję wziąc głęboki oddech, wziąć na wstrzymanie zanim sie napisze. Bo długotrwała ciężka choroba osoby bliskiej, traumatyzuje całą rodzinę, tak w okresie choroby, jak i po śmierci i naprawdę trzeba czasu, żeby się otrząsnąć. Zbiorowe ciosanie kołków na głowie przez ludzi, którzy nie mają nic na celu, poza ciosaniem ich ( bo są i tacy w tym wątku ) może dobić.
Natomiast do Ciebie Flowers.
1. Rozumiem, że Twoja "teściowa" jest w trudnym okresie i doznała ogromnej straty i aktualnie potrzebuje wsparcia. Ale- jeśli nie ma innych czynników w jej przypadku poza wiekiem ( typu choroba ), to osoba w wieku 70 lat to kompletnie nie jest osoba potrzebująca opieki, trzymania za rękę, opierania, karmienia, gotowania. To nadal osoba w pełni sił zwykle ( sił w rozumieniu zwykłego życia, a nie pracy w kopalni ). Więc przedstawianie opieki nad 70 letnią osobą, jako opieki nad niedołężną staruszką, to lekkie nieporozumienie.
2. Masz 30 lat i jak rozumiem, nigdy nie pracowałaś. Pomyśl nad swoją przyszłością, choćby emeryturą. Za co bedziesz życ? A bliższa perspektywa- choroba, większe wydatki, choroba Twojego partnera, coś kompletnie nieoczekiwanego, niespodziewanego. Powierzenie całego życia wizji, ze całe życie będzie Cię ktoś utrzymywał, a Ty nie masz żadnego źródła, wentyla bezpieczeństwa, to ogromne ryzyko. Ja oczywiście znam realia tego terenu i wiem, ze całkiem sporo osób tak żyje. Ale- tylko niektórym to wychodzi jako sposób na całe życie.
I na marginesie- robienie prawa jazdy, kupowanie samochodu- na ten moment to ja uwazam za sferę mrzonek. To wymaga sporych inwestycji finansowych, zaoszczędzonych pieniędzy. Jeśli nie ma się na bieżace utrzymanie, to nawet jeśli w jakiejś perspektywie się coś zmieni- to odległy termin.