Flowers77 pisze:A skąd ja mogę wiedzieć co będzie jutro ? A co dopiero kiedy stanę na nogi,jeżeli wszystko będzie ok i nic nie wyskoczy myślę,że do wakacji uda nam się z wszystkim uporać.
Ale dzieje się coś, co daje na to realne szanse?
By było inaczej niż jest teraz? I niż było z pracą w chwili zakładania wątku?
Działasz jakoś w tym kierunku? Czy nadal trwasz chwilą obecną?
Pytam się retorycznie - bo to Twoje życie i Twoje decyzje.
Szkoda mi tylko nieustająco kotów (a skoro o nich piszesz i stale prosisz nieustająco o pomoc, daję sobie prawo by się wypowiadać w tym temacie) - bo mają co jeść tylko dlatego że ktoś za to zapłaci. Nie Ty.
Teraz jest teściowa pod Twoją opieką, dopiero co nie miałaś jej na głowie i też nie pracowałaś chociaż ledwo przędliście.
Koty mimo propozycji pomocy Ci w tym temacie nadal są nie wykastrowane, co zwiększa drastycznie ryzyko zarażenia się jakimś paskudztwem, urazów, wypadków. Zwiększa też ryzyko że będą też drażniące swoimi zachowaniami dla Twojego faceta o którym już wiemy że do kotów miłością wielką nie pała.
Kto je zawiezie do lekarza, kto za to zapłaci jeśli coś się zadzieje?
Co się stanie jeśli uda Ci się uzbierać, wyprosić u Forumowiczów tylko malutką kwotę lub jeszcze mniejszą, która nie starczy na jedzenie?
Co im wtedy dasz do miski?
Piszę to z perspektywy całego wątku.
Nie chwili obecnej. Każdy może mieć trudniejszy okres w życiu.
Ale Twoja niechęć (czymkolwiek podyktowana) do podjęcia pracy mimo bardzo trudnej sytuacji finansowej w związku trwa od dawna. Nie czuję by się coś zmieniało. Wręcz przeciwnie.
I mam obawy że pomoc finansowa na jedzenie dla kotów to tak naprawdę na dłuższą metę kopanie pod tymi kotami dołka.
Bo przyzwyczajasz się że wystarczy napisać post, pieniążki wpłyną, sprawa załatwiona.
Nie masz motywacji do działania i zmian.
Pieniądze przyjmiesz, pomocy w działaniu czyli w kastracji - już nie. Bo to wymagałoby już od Ciebie działania większego niż złożenie zamówienia przez internet.
I nagle może się okazać że pieniądze się nie zjawią w cudowny sposób.
Albo koty zachorują.
I w tym dramatycznym momencie to koty zapłacą wysoką cenę za Twoje decyzje.
Mam nadzieję że się mylę.