kot po kastracji- agresja , atak

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon wrz 24, 2018 10:14 Re: kot po kastracji- agresja , atak

Chaton8 pisze:mimbla64
dziekuje za merytoryczna odpowiedz ktora wniosla cos do wątku.
Opisze jeszcze zachowanie kota wczoraj kiedy wypuscilismy ja zeby przeprowadzic do drugiego pokoju na noc: kot wyraznie byl zdezorientowany, zachowywal sie tak jak kot ktory wchodzi do nowego miejsca, ostroznie chodzila wszystko obwąchiwala. nie bala sie meza podeszla do niego i wachala go po nogach, jakies 45min wczesniej kotlowala sie z nim w ataku furii. Nie wiem czy ona w ogole to pamieta.
Jesli ktos zna dobrego weta libiaz, chrzanow,chełmek, trzebinia, oswiecim ect rowniez neurologa to bardzo prosze o namiar.


Też myślę, że skoro masz swojego lekarza, to zrób podstawowe badania u niego.
W razie czego do specjalisty pojedziesz z wynikami.
Trzeba poczekać, czy ktoś z forum poleci lekarza.
Coś mi się tak wydaje, że specjalistę neurologa znajdziesz dopiero w Krakowie.
A może nie będzie potrzeby, bo wyjdzie coś już w badaniach podstawowych.
No i na twoim miejscu, dopóki nie jest wiadoma przyczyna (chorobowa czy behawioralna) zachowania kotki, ja bym ją izolowała.
Atak u Simby rozpoczynał się nagle.
Bawiła się spokojnie i z przyjemnością wędką i w ułamku sekundy wpadała w szał, z kota robił się tygrys.
Co do przyczyn behawioralnych, to warto by było też poprzedniego opiekuna wypytać o historię i zachowania kotki, zanim trafiła do Ciebie.
Będziesz mogła więcej powiedzieć behawioryście.

Spróbuj normalnie, jak zwykle ją włożyć do transportera, jak się nie da, to na mumię.
Nakładasz na kota duży gruby ręcznik i szybko ją owijasz w niego.
W dwie osoby pójdzie bez problemu.
Taką mumię wkładasz do transportera.
Obrazek

mimbla64

Avatar użytkownika
 
Posty: 14195
Od: Pon lis 12, 2007 9:29
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Pon wrz 24, 2018 10:18 Re: kot po kastracji- agresja , atak

też byłabym za izolowaniem kota do czasu wyjaśnienia sprawy - ale trzeba wybrać jakieś stałe miejsce, dać tam kotu wygodne miejsce do spania, jedzenie, wodę
niech tam córka wcale nie wchodzi, ani mąż - tylko sama wchodź, ale bardzo spokojnie i nie nerwowo

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 27101
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Pon wrz 24, 2018 10:20 Re: kot po kastracji- agresja , atak

I może wstawić tam przenoskę, z kocykiem, jako legowisko.
Być może kotka sama w niej zechce pospać i nie skojarzy potem z wizytą u weta.
ObrazekObrazekObrazekObrazek

Kazia

 
Posty: 13707
Od: Pt maja 24, 2002 13:46
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon wrz 24, 2018 10:20 Re: kot po kastracji- agresja , atak

Z tipów,to przykrywasz głowę kota ręcznikiem, łapiesz za skórę na karku i pakujesz do kontenera. Postaw kontener blisko, złożony, ale otwarty, najlepiej oparty o coś, żeby się nie przesuwał. Podczas całej procedury żadnych krzyków, czy gwałtownych ruchów, wszystko na spokojnie. Ja tak łapię dziką kotkę, którą się opiekujemy do kontenerka.
Jeszcze napiszę, że kot ma być na czczo, ale wodę powinien mieć pod dostatkiem.

A jakie badania miała robione przed sterylizacją i jakie były wyniki?

Szukam_kotki

 
Posty: 525
Od: Sob lut 03, 2018 7:53

Post » Pon wrz 24, 2018 11:01 Re: kot po kastracji- agresja , atak

Może na podstronie "weci polecani" ktoś podpowie jakiegoś dobrego neurologa z Krakowa? Ja mogę polecić mojego weterynarza, doktora Wojciecha Piroga, który jest według mnie bardzo dobrym diagnostą, ale nie wiem, czy również w dziedzinie neurologii.

Agnieszka2009

 
Posty: 499
Od: Sob sty 10, 2009 16:57

Post » Wto wrz 25, 2018 10:03 Re: kot po kastracji- agresja , atak

I jak? Udało się zrobić badania? Jak tam kicia dzisiaj?

Szukam_kotki

 
Posty: 525
Od: Sob lut 03, 2018 7:53

Post » Śro wrz 26, 2018 8:53 Re: kot po kastracji- agresja , atak

Wlasnie zaraz bede ją probowala wsadzic do transpotera jesli sobie nie poradze to w sobote zrobimy jej badania. Kot zalosnie mialczy, drapie, skacze po drzwiach jak jest zamknieta , wypuszczam ja kiedy wychodzimy do szkoly albo corka idzie do kolezanki, jak jest z nami nie przejawia jakichs agresywnych tendencji, meza sie nie boi , chodzi sie glaskac, wczoraj spala mi na kolanach godzine. Zamowilam jej l-tryptofan , GABe, melatonine , kompleks b, i l-teanine. Z braku innych srodkow na razie wprowadzilam mleko ze wzgledu na zawartosc alfa-kazeiny. Na razie nie warczy, raz cos tam fuknela.

Chaton8

 
Posty: 86
Od: Nie lip 01, 2018 14:50

Post » Śro wrz 26, 2018 9:05 Re: kot po kastracji- agresja , atak

dobra udalo sie wsadzic ide

Chaton8

 
Posty: 86
Od: Nie lip 01, 2018 14:50

Post » Śro wrz 26, 2018 9:09 Re: kot po kastracji- agresja , atak

Kciuki za diagnozę. :ok:

Chaton tak jeszcze pomyślałam, że w razie gdyby konieczna była konsultacja z lekarzem specjalistą, to możesz poprosić najpierw swojego lekarza, żeby to zrobił.
Obrazek

mimbla64

Avatar użytkownika
 
Posty: 14195
Od: Pon lis 12, 2007 9:29
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Śro wrz 26, 2018 9:13 Re: kot po kastracji- agresja , atak

Chaton8 pisze: Zamowilam jej l-tryptofan , GABe, melatonine , kompleks b, i l-teanine.


To na sugestię jakiegoś weta i w dawkach dostosowanych dla kotów? Mam nadzieję. I po co to zamawiać i podawać przed wynikami?
Te preparaty nie są tanie. A nie wiesz co kotce jest.
Zamiast mleka które nie zawsze na koty dobrze działa - o wiele skuteczniejsza jest Zylkene, o ile ma podziałać.
Tyle że to u weta się kupuje. Mam pewne obawy. Konsultowałaś podawanie jej wymienionych przez Ciebie preparatów z wetem?

Blue

 
Posty: 23416
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Śro wrz 26, 2018 9:51 Re: kot po kastracji- agresja , atak

Na własną rękę nie podawaj absolutnie nic, bo ataki agresji może wywoływać cały wachlarz chorób, przez co możesz kotce zaszkodzić. Najpierw badania tylko panel poszerzony, wyniki niech ci wet da na papierze (ma taki obowiązek) zrób zdjęcie i wklej tu na forum. Myślę, że zanim ewentualnie znajdziesz dobrego neurologa to Blue, powinna rozgryźć wyniki, to specjalistka lepsza od nie jednego weta, później możesz wetowi zasugerować co Blue napisze :D.
Mam stosunkowo blisko do trzebini, chrzanowa ale wetów specjalistów w pobliżu brak, dopiero Kraków, mogę ci podać nr do mojego, w przychodni w krk w której przyjmuje jest kilku wetów ale nie dam głowy czy neurolog też jest, jak dobrze kojarze to w Arka krk jest neurolog ale to trzeba sprawdzić nr do nich w necie.

Trzymam :ok: za diagnozę im szybciej tym lepiej dla kotki i dla córki, żeby tylko nie utrwaliła sobie lęku przed kotami. Na dzień dzisiejszy, mów córce jak biedna jest kicia, że jest chora i biedulka nie może inaczej reagować, bo boli czy co tam, mów to często, nawet rozmawiajcie z mężem w ten sposób tak żeby córka słyszała, dzieci są tak "skonstruowane" że najlepiej przyswajają informację przekazywane w taki sposób, a już wybitnie gdy słowa nie są skierowane bepośrednio do nich. Oczywiście córeczce też wyjaśnij, że kotce coś dolega, nie mów czasem "dziecięcym językiem" tak naprawdę dzieci nie traktują poważnie informacji przekazywanych w taki sposób, to tylko taka potrzeba rodziców żeby dziwnie do dzieci gadać i jakieś wyobrażenie, że lepiej nas rozumieją :wink:

Powodzenia.
jesteśmy na prostej ;)

kociołkowo

Avatar użytkownika
 
Posty: 1473
Od: Czw mar 30, 2017 22:49

Post » Śro wrz 26, 2018 16:48 Re: kot po kastracji- agresja , atak

dobra o wizycie u weta rozpisze sie pozniej, podczas niej kot byl przestraszony ale nie agresywny. Przyszlysmy do domu kot wyszedl z transportera nawet sie nie schowal nigdzie ani nic, nie wydawała sie zestresowana jakos szczegolnie tą sytuacją. i wszystko bylo ok, miziala sie, jak tylko mnie traci z oczu to jest "mial".
Przyszedl mąz, dala sie poglaskac, on stanal w drzwiach z plecakiem i cos do niej powiedzial a ona zaczela syczec na niego, kazalam mu sie wycofac (ja siedzialam obok na podlodze) kot sie uspokoil troche dopiero jak sobie siadl na krzesle , schowala mi sie za plecami,i mialknela pare razy. Mąz poszedl do pokoju sie przebrac (nie biegl nie krzyczal itp. bo zaraz ktos to wymysli) kot za nim mialcząc , szla na niego syczc i fuczac, odgrodzil sie krzeslem,zareagowalam odciaglenalm ją mowiac intensywnie kicikici. Nie stawiala sie do mnie ani nic , byla tylko pobudzona, dalam jej suchego i zamknelam w pokoju. Ja nie widzialam tego od przodu on mowi ze szykowala sie do ataku.

Chaton8

 
Posty: 86
Od: Nie lip 01, 2018 14:50

Post » Śro wrz 26, 2018 17:17 Re: kot po kastracji- agresja , atak

odnosnie supli: nie , sama sobie to obymyslilam , mowilam dzisiaj wetowi co kupilam nie mial zastrzezeń. Jesli chodzi o dawki , jestem chemikiem znajde sobie normy dla kota i tyle. Wet (nowy) zalecil zeby sobie kupic w necie Feliway Friends z C.A.P mowil ze te konkretnie feromony sie w 99% sprawdzaja. Ponadto stwierdzil na podstawie dlugiego wywiadu ze to jest problem psychiczny, kot jest super zdrowy fizycznie. Badania chcialam zrobic, pytalam sie z 3 razy czy robimy ,on ze nie ma po co jak jej feromony nie pomogą to bedziemy robic.
Tak sie zastanawiam co moglo ją tak jeszcze rozstroic moze ze pojechalismy na urlop na koniec sierpnia, zostala wtedy w mieszkaniu z mez siostrą (spycjalnie tu mieszkala dla kota), moze to ze dziecko spalo ostatnio miedzy nami na jej miejcu, czy to ze nie dawalismy jej jesc tyle ile chciala i ciagle chodzila niedojedzona.

Chaton8

 
Posty: 86
Od: Nie lip 01, 2018 14:50

Post » Śro wrz 26, 2018 17:28 Re: kot po kastracji- agresja , atak

Czyli co - pojechaliście do weta i kotka nadal nie jest zbadana przy takich problemach?
Na jakiej podstawie wet stwierdził że jest super zdrowa? Bo nie ma gorączki?
Cóż mogę powiedzieć...
Ciekawe czy wet w ogóle wie co to jest GABA...
Na co w 99 % przypadków Feliway pomaga??
Gdyby tak było - to po co weci, behawioryści, wszelkie problemy kotów można by rozwiązać przy pomocy feromonów.
A niestety nie jest tak różowo :(
Szkoda że wet się bardziej nie postarał.

Blue

 
Posty: 23416
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Śro wrz 26, 2018 17:37 Re: kot po kastracji- agresja , atak

Sama sobie odpowiedziałaś, kota reaguje tak na męża, musiał zrobić coś co spowodowało u niej wyzwolenie agresji, wygląda to tak jakby kicia uważała go za tak duże zagrożenie, że musi się bronić, nawet jeśli on akurat teraz nic jej nie chce zrobić...przykro mi, ale koty mają cholernie delikatną psychikę i bardzo łatwo a nawet nieświadomym przypadkiem można nieźle w tej psychice namieszać. Teraz to bym na waszym miejscu, liczyła że jest to objaw chorobowy (oczywiście nic bardzo groźnego) bo jeśli mąż, wywołał czy to tymi "zabawami" czy jakimś dokuczaniem tą agresję, to kot może atakować córkę z racji tego że jest ona w jego oczach najsłabszym ogniwem, a musi odreagować stres więc analogicznie wybiera najsłabszego na obiekt ataku...jeśli tak jest to tylko porządny behawiorysta i stosowanie się do jego zaleceń, jest w stanie naprawić wasze relacje. Tylko czasem nie zostawiajcie/oddawajcie teraz koty gdziekolwiek, najpierw trzeba ją "naprawić" i to jest wasz obowiązek, bo o ile nie jest na coś chora, to szanowny małżonek doprowadził do tej sytuacji i szczerze nie ma co próbować go wybielać, gdzie jasno napisałaś że bawił się z nią natrętnie, nachalnie i zbyt agresywnie, że niby tak jak z psem, sama pomyśl, jak można z psem się tak bawić, przecież takie pseudozabawy również na psią psychikę działają na tyle intensywnie, że można nieźle wypaczyć mu charakter, osobiście kompletnie nie rozumie takiego bezsensownego nakręcania psa, że o kocie nie wspomnę. Mój osobisty bawi się z nami każdego dnia, aportuje, szuka smaczków itp itd ale nigdy nie pozwalaliśmy na jego zbytnią ekscytację i podniecenie bo po co??? Tak samo z kotami, jeśli bawimy się w polowanie na sznurek, wędkę czy laser to zawsze jest zakończone złapaniem i zjedzeniem "ofiary" czyli kawałka mięska czy smaczka jakiego, rzuconego na finisz zabawy....sorry, bez obrazy ale twój facet nie ma bladego pojęcia o zwierzętach, oczywiście nie każdy musi je mieć, ale decydując się na posiadanie jakiegokolwiek zwierzaka winni jesteśmy zdobyć wiedzę na temat jego cech i konkretnych zachowań, bo jak widać na pałę to można sobie i jemu problemów narobić, tylko dziecka szkoda bo stało się ofiarą....

Ps, feromony to pomagają może w 10% przypadków i to co najmniej po miesiącu stosowania, skąd wetowi te cyfry się wzieły (chyba profity od firmy) i matko kochana przy takich objawach bez badań i wykluczenia choroby stwierdza, że to napewno na tle psychicznym??? To już chyba wybitnie zdolni ci weci u was, jeden mięsożerce każe groszkiem z kaszą karmić a drugi wróżka :strach: szkoda moich nerwów na czytanie takich bzdur...
jesteśmy na prostej ;)

kociołkowo

Avatar użytkownika
 
Posty: 1473
Od: Czw mar 30, 2017 22:49

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Rafaelblich i 239 gości