Szanowni Forumowicze,
Po pierwsze chciałbym się przywitać, bo jestem nowy. Mam na imię Tomek i właśnie rodzinnie adoptowaliśmy z hodowli 10-miesięczną kotkę Maine Coon.
No i właśnie mam mały kłopot ze wspomnianą kotką, którą przywiozłem wraz z córką do domu w poniedziałkowy wieczór. Już w hodowli, gdy hodowczyni ją pokazywała kotka była lekko wycofana, ale bawiła się, choć próbowała zwiać z pomieszczenia. Niby że nigdy w nim nie przebywała i to dlatego, ale miało być dobrze.
Od 2 pełnych dni kotka nie je, nie pije, zaszywa się w zakamarkach i chyba bardzo mało śpi, bo jak na nią spojrzeć to ma otwarte i dość przerażone oczy. Aktualnie przechodzi ruję (niewysterylizowana) i jedynie to chyba powoduje, że wyjdzie z dziury, otrze się o któregoś domownika i znów zniknie. Wychodzimy na cały dzień z domy, więc kocica przebywa sama w domu przez ok 6h, no i nockę też ma dla siebie, choć akurat wtedy wychodzi żeby się trochę pobawić, albo poocierać o różne przedmioty i budzi nas już drugą noc
Mam dzieci, w tym jedno małe, których w hodowli nie było, więc rozumiem, że może się bać odgłosów, staram się na razie trzymać je w miarę z daleka od kota tak, żeby się powoli oswajała, ale martwi mnie że kocica:
1. się odwodni, bo nie pije nic, ma stały dostęp do wody, minimum 1m od kuwety
2. już taka wycofana zostanie i nie będzie chciała kontaktu z człowiekiem. A kota kupiłem dla córki, która ma bardzo serdeczne podejście do zwierząt i póki co jest bardzo rozczarowana.
Hodowczyni twierdzi, że tak może być, że normalne że nie pije, że się przekona. Ale jakoś mnie nie to przekonuje, stąd mój post.
Szkoda mi zwierza, bo ciągle zestresowany, szkoda mi dzieci, bo wymarzyły kota, a Maine Coon został wybrany właśnie z uwagi na "psi" charakter.
Pozdrawiam,
Tomek