Cześć Kociarze,
od niedzieli borykamy się ze złamanym paliczkiem u 4-miesięcznego Tyma. Nie mam pojęcia, kiedy doszło do tego złamania, ani w jakich okolicznościach.
W niedzielę pojechaliśmy do weta, gdzie wykonano RTG, po którym stwierdzono złamanie. Kot został w klinice, żeby za chwile mieć paluszek nastawiany. Dostał głupiego jasia, palec nastawiony, łapka do połowy w usztywnieniu.
Kot od momentu powrotu do domu ma apetyt. Po powrocie dostał jedynie niewielką porcję karmy (żeby obyło się bez wymiotów po znieczuleniu), natomiast już następnego dnia wsuwał za dwóch.
Martwi mnie jednak jego apatyczność i brak chęci do zabaw. Nela (jego siostra) próbuje go stymulować do zabaw/zapasów, jednak on ucieka. Chowa się w przytulne miejsca i wychodzi z nich tylko raz na jakiś czas. Jak biorę go na ręce do miziania - mruczy, więc trochę mnie to wspiera na duchu.
Dzisiaj zauważyłam, że usztywniona łapka, a dokładniej poduszeczki, które wystają spod usztywnienia są mocno zaczerwienione, a przy minimalnym dotyku kot szybko odsuwa łapkę. Wcześniej delikatnie się na niej wspierał, ale od wczoraj (chyba) chodzi na 3 łapkach, tej jakby w ogóle nie używając. Co chwilę tylko nią trzęsie, jakby chcąc pozbyć się opatrunku.
Czy to zaczerwienienie jest normalne przy świeżym złamaniu? Mam się o co martwić, czy przy jutrzejszej kontrolnej wizycie po prostu o to zapytać i dzisiaj jeszcze nie panikować? Tymcio od poniedziałku do dzisiaj dostawał tabletkę p/zapalną i p/bólową.
Miał ktoś podobną sytuację?