Cześć.
Od ponad 3 lat w moim mieszkaniu mieszka kot. Muffin przeprowadził się do mnie ze schroniska, gdzie tarfił z ulicy, a jego wiek oszacowano wówczas na rok do dwóch. Jest to bardzo "udany" kot - przyjacielski wobec człowieka, towarzyski i bardzo mądry. Nigdy niczego nawet nie podrapał, nie reagował agresywnie nawet wobec odwiedzających nas dzieci i psów. Ale jest bardzo strachliwy. Nie wiem, co przeszedł zanim do mnie trafił, ale ewidentnie nie miał beztroskiego życia.
Od miesiąca mieszka z nami trzymiesięczna kotka. Pomysł adoptowania jej nie wynikał z mojego wielkiego marzenia o posiadaniu większej liczby kotów, lecz z chęci zapewnienia Muffinowi towarzystwa w czasie, gdy jestem w pracy. Socjalizacja kotów przebiegła zbyt szybko - drugiego dnia kotka uciekła z izolacji i nie wróciła do niej ponieważ koty, niespodziewanie, zaczęły się razem bawić.
Niestety, kilka dni temu zauważyłam, że kotka podgryza uszy rezydenta, na co ten reaguje strachem i ucieczką do swojej kryjówki. Dodatkowo, jeśli rezydent leży na swoim legowisku, a kotka do niego podejdzie to rezydent schodzi z legowiska i ustępuje jej miejsca. Wcześniej, gdy miski jeszcze stały na jednym poziomie, kotka próbowała wyjadać z miski rezydenta (jest wiecznie głodna). Muffin tylko obserwował to ze smutkiem w oczach, ale nie podejmował żadnej reakcji. Obawiam się, że rezydent jest zdominowany i zamiast go uszczęśliwić sprawiłam, że jest terroryzowany we własnym domu. Tymczasem to jego komfort jest dla mnie priorytetem.
Czy spotkałyście się z taką sytuacją? Może przechodziłyście coś podobnego i wiecie, jak mogę pomóc starszemu kotu?