Kotki sąsiadów - co zrobic?

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon sie 27, 2018 0:46 Kotki sąsiadów - co zrobic?

Witam serdecznie!

Bardzo proszę o poradę, postaram się szybko napisać o co chodzi.

Mieszkamy na zamkniętnym osiedlu na parterze z ogródkiem. Na osiedlu jest kilka bloków. 3 lata temu przyszedl do nas kotek sąsiadów (mieszkają w bloku obok, też parter, ogródek). Kotek cudowny. Zaczął przychodzić regilarnie az w końcu u nas został i przestał całkowicie odwiedzać byłych właścicieli. Cały czas byliśmy w kontakcie, sąsiedzi zaakceptowali bez problemu sytuację. Ja bardzo chiałam mieć kota, wychowałam się z nimi ale z powodu alergii i astmy bałam się. Rysio - tak ma na imię sam nas wybrał ku mojej wielkiej radości, obecnie jestem po 3 latach skutecznego odczulamia więc tym bardziej jestem szczęśłiwa. Rysio zaczął do nas przychodzić późną jesienią, na noc zostawialiśy otwarte okno, zeby mogł się schronic przed mrozem, kupowaliśmy dobry pokarm w przeciwieństwie do sąsiadów, którzy wychodzili z założenia, że to kot więc nie ma co się przejmować ponieważ sobie poradzi. Dodam, że maja również rasowego psa o którego bardzo dbają.
Po kilku miesiącach zauważyliśmy, ze sąsiedzi sprawili sobie nowego małego kotka, tym razem kotkę. Nie przychodziła do nas, widzieliśmy ją tylko przez okno. Po ok. 7 mc kotka uciekła na kilka dni, dostała pierwszą rujkę i zaszła w ciążę. Kocięta oddali ale zostawili sobie jednego kocurka. Oczywiście jej nie wykastrowali. Urodziła kocięta i po jakimś czasie razem z Rysiem zaczęła do nas przychodzić. Dodam, że ta kotka to jedyny kot z osiedla jaką akceptuje Rysio - może poznaje znajome zapachy chociaż minęły już 3 lata. Na chwilę obecną kotka jest u nas 2-3 razy dziennie, jest bardzo głodna, była chuda, uszy miała bardzo brudne, wystający brzuszek. Odrobaczyłam ją i już po 2-3 dniach byla widoczna różnica. Umówiliśmy się na spotkanie z sąsiadami, powiedzieliśmy co i jak - kotka spała wtedy u nas więc zabrali ją do domu. Twierdzą, że ma co jeść, że ja odrobaczają, że nie mogą jej jeszcze wysterylizować bo jeszcze karmi kocurka, którego sobie zostawili.
Obecnie piękna pogoda więc jak wychodzimy do pracy zostawiamy Rysiowi otwarte okno aby zawsze mógł wejśc do domu, zjeść, napić się i mieć swój azyl. Od kilku dni mam urlop więc widzę, że kotka przychodzi do nas i z 6 razy dziennie, spi w dzień u nas, jest głodna i dość brudna (nasz kotek też jest wychodzący a nie ma na nim grama kurzu).
Dzisiaj razem z kotką przyszedł jej mały kociak (już ma z 5-6 mc). Warczała na niego, rzucała się tak jakby broniła swojego terytorium. Kotek jest dość duży, długi ale chudy strasznie. Dałam mu jeść i przeżyłam szok...nigdy w zyciu nie widziałam tak głodnego kota... w swoim życiu dokarmiałam koty w piwnicy, na parkingu, jak widziałam jakąś przybłedę na wakacjach. Rzucał się na jedzenie jakby nie jadł z kilka dni, połykał wręcz bez gryzienia, zjadł tyle co Rysio chyba nigdy w życiu nie zjadł na raz, ocierał się o mnie, wskakiwał na kolana, chciał bawić się z Rysiem, który nie wykazywał agresji.
Przyznam szczerze ze nie wiem co mam zrobic:
- kotka nie jest wysterylizowana więc lada moment znowu zajdzie w ciąże i założę się, że postanowi je urodzić u nas
- koty innych sąsiadów zaglądają co najwyżej do naszego ogródka, poza tym są nieżle wypasione
- jestem pewna, że ten mały kociak zacznie regularnie nas odwiedzać
- nie rozumiem dlaczego mama tak traktuje swoje 5-6 kocie, może czuje, ze znalazła lepsze miejsce i nie chce się nim dzielić

Szczerze mówiąc nie chciałabym kolejnego kota ponieważ obawiam się o swoje zdrowie, poza tym często na weekend wyjeżdzamy do rodziców, wtedy bierzemy Rysia z którym nie ma żadnych problemów w samochodzie i w mieszkaniu rodziców.Odnoszę wrażenie, że lubi te nasze wspólne podróże. Dodatkowo to Rysio był pierwszy i do przede wszystkim o niego chcemy zadbać. Z drugiej strony nie chciałabym zawiadamiać jakiś służb ponieważ nie wyobrażam sobie aby kotki miały trafić do schroniska itp.
Zastanawiam się aby zaproponować sąsiadom spotkanie z behawiorystą, mogę nawet sama zapłacić ale jeżeli oni maja podejście - to kot więc sobie poradzi- to nie wiem czy jest szansa na takie spotkanie.

Jeżeli ktoś z Państwa miałby jakąs dobrą radę to z góry bardzo dziękuję!

joasia333

 
Posty: 4
Od: Czw gru 08, 2016 23:35

Post » Pon sie 27, 2018 8:49 Re: Kotki sąsiadów - co zrobic?

Znalazłaś się w sytuacji takiej samej jak większość z nas niestety. Zaczynamy od jednego a poźniej to już leeeci. Masz serce do zwierząt i to twoje przekleństwo. Koty chyba instynktownie wyczuwają gdzie iść żeby dostać pomoc...
Koty bedą do ciebie przychodzić i możliwe, że zechcą zostać.
Na takich sąsiadów ciężko coś poradzić, łatwiej gdyby to psa zaniedbywali, ale koty...niestety tak jest i już nie raz się o tym przekonałam. Jedyna opcja to nasłać na nich fundację o ile jakaś zgodzi się na interwencje, bo są masakrycznie przekocone.
Możesz spróbować jeśli to nie problem dla ciebie, zaproponuj fundacji że ty przetrzymasz te koty, bedziesz karmić tylko niech interweniują, jest to też o tyle trudne, że sąsiedzi bankowo bedą wiedzieć kto nasłał fundacje.

Na twoim miejscu, przede wszystkim zamiast finansować behawioryste, który nota bene nic nie zrobi, bo koty "normalne" tylko właściciele jebn*ęci, załatw sterylke kici, teraz jest znowu okres rujek więc....sama wiesz.

Ewentualnie zrób tak, ładne fotki, ogłoszenia na olx-promowane z codziennym odświeżaniem i czekasz, zgłasza się chętny, sprawdzasz go-jakie warunki zapewni koci i łapiesz futro w transporter i do widzenia walnięci sąsiedzi. Podejrzewam, że nawet by nie wpadli na to, że ich koty mają nowe porządne domy. Zresztą po twoim opisie wnioskuje, że nawet jakby wiedzieli to średnio by ich to obeszło. Tylko musisz nastawić się na to, że sytuacja będzie się powtarzała jeśli są typem niereformowalnych a na takich wyglądają.

Mały kocurek jest zagłodzony, bo jeśli oni uważają, że kotka karmi 6 miesięczne kocie, to pewnie nic nie dostaje do jedzenia, jak dla mnie to już skrajne znęcanie się. Nie ma takiej możliwości żeby kotka go karmiła, dlatego odganiała go u ciebie, to już podrostek który żyjąc w takich warunkach jak opisujesz, jest odrzucany przez matke żeby radził sobie sam, bo musi być samodzielny.

Jest też opcja, że kotka już zaciążyła w takiej sytuacji tym bardziej będzie odganiała starsze dziecko od siebie.

Stanęłaś przed trudnym wyborem, z jednej strony bedziesz narażona na nieprzyjemności z sąsiadami, z drugiej jeśli nie rozwiążesz tego konkretnie to sytuacja będzie się powtarzała w kółko.
Możliwe, że oni biorą koty tylko po to żeby łapały myszy i odganiały ptactwo z ich terenu, spotkałam się nie raz z takimi ludźmi, nie karmią kotów, bo te mają polować, nie zdają sobie sprawy, że nawet wolnożyjące koty trzeba dokarmiać bo nie przeżyją z samych zdobyczy, to już są udomowione zwierzęta, co prawda nie zatraciły jeszcze instynktu drapieżnika, ale stały się już zależne od człowieka na tyle, że nie przeżyją bez wsparcia. Spróbuj im to jeszcze wytłumaczyć może coś dotrze, jak nie to musisz zareagować bardziej stanowczo.
Wiem że nie jest prosta sprawa, sama wybrałam opcje bez użerania się z sąsiadami, bo do niczego mi kłótnie nie potrzebne, ale po cichu robie swoje, bo sumienie nie daje spać gdy wiem że obok cierpi żywe stworzenie. Nie przygarniam ich, nie stać mnie już na kolejne koty, ale czy kastracje czy ogłoszenie jestem jeszcze w stanie zrobić, wydałam 3 koty od zeszłego roku, koty właścicielskie i jakoś do tej pory nikt nawet nie pomyślał, że mają nowe domy, mąż osobiście słyszał jak jeden sąsiad mówił że znowu ma myszy bo "skurw*syn kot gdzieś przepadł"

Jakbyś potrzebowała jakiejś pomocy to pisz, my tu staramy się wspierać takie osoby, które reagują na krzywdę zwierząt, mogę podzwonić po okoliczynych fundacjach, tylko skąd jesteś? Jak się zdecydujesz na ogłoszenia, też są tu dziewczyny które opanowały sprawe do perfekcji na ich ogłoszenia zawsze jest duży odzew, nawet wizyte przedadopcyjną możemy zrobić w razie potrzeby, piszesz tylko gdzie i napewno ktoś zgłosi się z okolicy, od siebie moge zapewnić wizyty kraków-olkusz.

Trzymam kciuki zeby sprawe udało się rozwiązać dość szybko i bezproblemowo.
jesteśmy na prostej ;)

kociołkowo

Avatar użytkownika
 
Posty: 1473
Od: Czw mar 30, 2017 22:49

Post » Pon sie 27, 2018 9:12 Re: Kotki sąsiadów - co zrobic?

Kocurka też już należałoby wykastrować, zanim pokryje mamusię.
A behawiorystę to do sąsiadów raczej...chociaż ja wątpię, żeby ktokolwiek zmienił sposób myślenia takich ludzi.
ObrazekObrazekObrazekObrazek

Kazia

 
Posty: 13725
Od: Pt maja 24, 2002 13:46
Lokalizacja: Warszawa




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, JedrzejGra, Majestic-12 [Bot], Zeeni i 528 gości