Witam was,
Jestem hipochondryczką roku, i zdaję sobie sprawę że teraz też sobie wmawiam ale potrzebuję uspokojenia od bardziej logicznych osób niż ja.
Jestem u babci, w województwie opolskim, i są na jej osiedlu bezdomne lecz dokarmiane koty. Jestem kociarą więc ja również je dokarmiam. Wszystkie są chętne do przytulania i do głaskania, łażą za mną jak niosę torbę bo myślą że im dam.
Jeden z tych kotków był u mnie na rękach, niosłam go do miski bo był inny kot na naszej drodze a on się go jakby trochę bał. Niestety ten drugi kot przybiegł się połasić i kicia na rękach spanikowała, lekko mnie drapiąc w brzuch przy próbie ucieczki.
Z tego co widzę nie przebił nawet skóry, zdezynfekowałam cały brzuch żeby może poczuć czy jest jakaś rana ale nic nie widzę. Nie boli, nie jest czerwone, jest tylko pod skórą taka malutka czerwona kropka ale nie mogę być pewna że to od niego.
Czy jest jakaś szansa że mnie mógł zarazić wścieklizną?
Wiem, mam paranoję, ale bardzo się teraz boję. Jeśli ktoś wie to czy w opolskim w ogóle jest wścieklizna? I czy jest jakiś szpital w którym mogłabym dostać szczepionki w razie potrzeby?
Dziękuję z góry i przepraszam że jestem taką panikarą.