» Nie sie 26, 2018 6:01
Re: kotka i kocięta
Dzień dobry.Jestem panikarą i to ogromną .Kotka wczoraj przeszła z łazienki do pokoju.Sama.Czmychnęła mi z łazienki .Przeniosłam wodę ,karmę i resztę .Myślę sobie -niech siedzi w pokoju.Mebli wysokich nie ma ,nie ma po czym skakać .Zapomniałam że za tapczanem jest szczelina ,długa ,wąska .Kotka oczywiście się tam zabunkrowała .Cały czas ją widziałam ,kawałek ogona ale zawsze .Czekam kiedy wyjdzie -12 nic ,13 nic ,14 nic .Zaczyna się panika -leciutka na razie .Dzwonię do weterynarza -niech Pani zostawi ją w spokoju ,musi dojść do siebie -tłumaczy wet .Ok ,dobrze ,czekam .Mija 16,17,18-kotka nie wychodzi .Panika narasta.20-znowu dzwonię do weta -niech Pani ją zostawi w spokoju jak mantrę powtarza lekarz .Niech Pani zadzwoni rano -jutro rano ale nie 5 czy 6 -tylko ok.10.
Dobra .Czekam .22,23,24 przysypiam .Budze się jest 5 rano .Pierwsza myśl -kotka !!!!! Pewnie nie zyje !!!!! Ja sobie spałam a kotka umarła !!!!! Wstaję ,biegiem do pokoju.Wołam -Burasia ,Burasia !Nic ,cisza .No pięknie zabilam kota ,kota który mi zaufał a ja ją zabilam! !! .Swieczki w oczach ,siadam ,myslę -co dalej ? Musze odsunąć ten cholerny tapczan i ją wyciagnąć .W pewnym momencie słyszę MIAU, za chwilę znowu MIAU.Patrzę na Toska -Spi jak zabity .Wszystkie lapy w gorze ,brzuch wywalony -śpi .Zaglądam do pokoju .Kicia siedzi na środku i miaukoli .UFFFF! Dałam swieze picie ,kotka pije ,nalozyłam świeże jedzenie -je .Mruczy ,łasi się ,ocira o nogi .Będzie żyć .To były jedne z najgorszych i najdłuższych godzin w moim życiu .Pamiętam kastrację Tośka -owszem był obrażony ,też się zabunkrował ale jakoś krócej ,po miseczkach widziałam że jadł .Kroję miesko z indyka ,serca drobiowe ,schodzę na dół .Na dzień dobry pawik na pawiku z takimi długimi białymi nitkami -oglądam -robaki !!!Czyli zycie wenętrzne jest >posprzątałam , pomyłam miseczki ,nałozyłam jedzenie -kocię jedzą .Wracam na górę .