Witam wszystkich kociarzy ,
piszę tego posta z wielką nadzieją o pomoc, może ktoś z użytkowników miał podobny problem.
Mój kocur to 6 letni Maine coon, był ostatni z miotu z wadą genetyczną. Przyszedł na świat ze sztywnym jak patyk ogonem, który został amputowany, kot jest też wykastrowany. Nigdy nie miał poza tym żadnych problemów ze zdrowiem. Dwa dni temu, rankiem Devon ( bo tak się wabi Kocur ) dostał dziwnego ataku. Siedział grzecznie na podłodze, po czym zaczął bardzo głośno miałczeć, jakby był przerażony i zataczał się głową w prawo, coś jakby nie mógł siedząc utrzymać równowagi. Kiedy podeszłam do niego i mu przytrzymałam delikatnie główkę oczy wirowały mu dookoła, jak oszalałe.Jakby coś go opętało. Latał nimi na wszystkie strony. Po dwóch minutach atak ustał a kot wrócił jak gdyby nigdy nic do swojego normalnego zachowania. ( Czyli do wylegiwania się na fotelu lub spacerów po domu ) identyczny atak miał miejsce dziś. Trwał tyle samo i po nim również kot od razu zaczał zachowywać się całkowicie normalnie, jakby nic się nie stało. Pomocy, byłam u weterynarza jednak on nic mi nie zaproponował, tylko wzruszył ramionami.
Pozdrawiam
Kokorysia