Witajcie! Mam nadzieję, że umieszczam wątek w odpowiednim miejscu. Będę wdzięczna za porady - zaznaczam, że jutro na pewno pójdę z kotem do weterynarza.
Kotek ma dokładnie 4 miesiące, jest u mnie od miesiąca i to mój jedyny kot. Wzięty ze wsi, gdzie pewnie zasiliłby szeregi bezdomnych, niewykastrowanych półdzikich kotów. Matka mojego kota generalnie zdrowa, wychodząca, z tego co się dowiedziałam był to jej trzeci miot
(na szczęście już wysterylizowana... nareszcie).
Od początku je tylko mokrą karmę, Animonda Carny Kitten. Suchej nawet nie chce skosztować, żadnej, za namową weta dawałam mu po kilka chrupków do mokrej karmy, zawsze wygrzebał i wyrzucił z miseczki
Apetyt ma ogromny, obecnie waży ok 1,5 kg (przez miesiąc przybrał ok 450g) i zjada dziennie ok 280-300 gramów tej Animondy - tu mam pierwsze pytanie, czy to nie za dużo? Kot jest b. szczupły, bardzo dużo się bawi, wiem, że jego starsze rodzeństwo to ogromne koty. Moja wątpliwość wynika z tego, że braciszek mojego kota trafił do mojej przyjaciółki - i jej weterynarz powiedział, że ma dawać max 80 gramów saszetki dziennie, a kot ma dojadać chrupkami (a też ich nie za bardzo lubi i nie je).
Kiedy do mnie trafił, miał koci katar, już nadkażony bakteryjnie, także 10 dni dostawał antybiotyk + gentamycyna do oczek i nosa. No i miał pchły, niewiele, ale miał, był dwa razy opryskany, obecnie pcheł już na pewno nie ma. Trzy razy był odrobaczany, ostatni raz tydzień temu, także pod kątem tasiemca.
Wszystko było poza tym bardzo dobrze, dopóki dwa tygodnie temu nie dałam mu Schresira z aloesem i tuńczykiem :/ Kot dostał po tym masywnej biegunki, z nitkami krwi i śluzem, bardzo śmierdzącej. Nie był odwodniony ani osowiały, normalnie się bawił. Po jednej puszce oczywiście przestałam mu dawać tę karmę, wróciłam wyłącznie do Animondy, problem był mniejszy ale kupa nadal była nieprawidłowa. Dwa dni dostawał wyłącznie ryż z gotowanym kurczakiem i marchewką, potem stopniowo mieszałam z animondą, wróciło do normy. Kilka dni był spokój. W dzień wizyty u weta i szczepień, rano znów brzydka qupa :/ Także od szczepień znów odroczony (w sumie już miesiąc...), zbieram próbki kału z trzech dni i będzie badanie na pierwotniaki. Ok, cały ten tydzień probiotyk zlecony przez weta + żelki na odporność także od weta, jeden rodzaj animondy (wołowina + indyk). Mój tata przez nieuwagę dał w niedzielę kotu animondę z kurczakiem i królikiem, i znów... Biegunka (4 luźne stolce w 12 godzin) z nitkami krwi i dużą ilością śluzu.
Powrót do Animondy z indykiem, dwa dni super, po czym dzisiaj znów dwa luźne stolce w odstępie 6 godzin, bez krwi ani śluzu, bardzo śmierdzące. Mam pewność, że nie zjadł nic poza animondą i odrobiną pasty Smilla Kitten. Wszystkie potencjalnie drażniące rośliny doniczkowe wydane znajomym, te które są, nie mają cech pogryzienia przez kota. Nie daję mu mleka do picia.
Moje pytanie brzmi, czy jeśli kot nie toleruje/ma alergię na tę animondę z indykiem, to objawy by tak raz były, raz nie? Czy to jednak pasożyty albo jeszcze coś innego. Czy tak może być z powodu przejedzenia? Kot nie zawsze zjada wszystko naraz, często w sumie zostawi trochę w miseczce i np. za pół godziny, godzinę sobie dojada. Co jakiś czas drapie się za jednym uszkiem, ale nie jakoś bardzo, uszko oglądane przez weta i absolutnie nic nie znalazł niepokojącego. Będę ogromnie wdzięczna za rady i jakieś wsparcie, przyznaję że się martwię.