Witajcie,
dwa dni temu około 15 po powrocie z pracy znalazłem swojego kota leżącego na ogródku koło domu. Początkowo myślałem, że ma złamaną nogę, bo wlókł nią za sobą.
Podejrzewałem, że spadł wchodząc na balkon i jakoś tą nogę złamał, nie miał żadnych uszkodzeń zewnętrznych.
Szybko pojechałem do weterynarza, który orzekł, że to ani nie spadnięcie, ani nic z tych rzeczy tylko kłopot neurologiczny.
Dał dwa zastrzyki + zawiesinę taką dla kotów przeciwbólową, którą mam podawać co 24/h (105zł.
No i minęły już dwa dni, a z Kotkiem nie jest lepiej, tylko raczej cały czas to samo.
W sumie to nawet chyba trochę przytył przez te dwa dni, chociaż je bardzo mało, ale inna sprawa że kupy to razcej nie robił ani raz.
Wynoszę go raz na jakiś czas to tylko sika.
Ciężko powiedzieć czy go coś boli, ale w związku z tym że nie może się ruszać no to jest jakiś taki zmarniały.
Nogę tą jedną całkiem bezwładną ma zimnawą, drugą którą na szczęście może ruszać, to trochę się może przesuwać podciągając się na nogach, ma też chłodną.
W internecie poczytałem, że tego typu objawy to raczej jest zator.
Ale za dużo nie ma jak to leczyć, poczytałem, że najlepiej chyba grać na czas starając się dobre warunki kici zapewnić.
Heparyna jakieś inne środki, mogą sporo zaszkodzić.
Chcę udać się chyba do tego weterynarza z zapytaniem co robić dalej, bo on dopiero ustalił, żeby wizytować z kotem za 5 dni, po zjedzeniu całej tej zawiesiny.
Martwi mnie trochę ten brak wypróżnień, żeby jakoś od środka się nie truł
Kot ma 16 lat, ale do tej pory oprócz jakichś lekkich bójek, nie miał żadnych chorób.