Warszawa - Anin Gdzie jest Irenka?

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob sie 11, 2018 10:23 Warszawa - Anin Gdzie jest Irenka?

Może ktoś ma jeszcze jakieś pomysły? Może ktoś pomoże?...
Piszę pod nikiem koleżanki, bo ja od dawna konta na miau już nie mam. Choć kiedyś bardzo się tu udzielałam.
I Irenka, o której chcę napisać też jest z forum, od jopop, z łomiankowskich działek.
Piękna, duża buro-ruda szylkretka z białymi łapkami... siedzę, piszę i ryczę... bo Irenki już nie ma,,, i to przeze mnie.
Kilka lat temu wyprowadziłam się z Grochowa do Anina, do mieszkania z pięknym, dużym tarasem. Pomyślałam, koty będą miały super! I miałam jeszcze (a w zasadzie - mam) też forumowego Iwana. Z tarasu można przejść na garaż sąsiada a dalej... w świat. Więc oczywiście przejście zostało zablokowane. W zeszłym roku wreszcie "zrobiłam" taras, deski na podłodze, meble itd. No i zabezpieczenie prowizoryczne zniknęło. Powstało inne, podobnie chroniące. Ale mojemu kotu Iwanowi nagle na starość coś się w głowie przewróciło. I postanowił, że musi sprawdzić, co jest po drugiej stronie. Ciekawość o tyle uzasadniona, że mam też kocicę wychodzącą... wiem,,, nie powinna,,, ale ona przyszło do mnie z zewnątrz i nie ma siły, żeby ją zatrzymać. Próbowałam. Naprawdę. Iwan zaczął forsować zabezpieczenia. Ja stawiałam nowe, on rozwalał , czasem z narażeniem życia i zdrowia. Szukałam metody skutecznego zastawienia tej szczeliny, nawet już kupiłam materiały, a na razie doraźnie poprawiałam za każdym razem.Iwan wypadał, po godzinie, dwóch wracał. Niestety, również Irenka zaczęła się interesować, Skoro rudy może to czemu ona nie? No i w te cholerną niedzielę 5 sierpnia późnym wieczorem... Po upalnym dniu, wieczór i noc zapowiadały się chłodniej. Drzwi na taras były otwarte, ale koty prawie w komplecie były w domu. Właśnie wracała Ryśka z zewnątrz, kiedy nagle Irenka wpadła na pomysł, że jeszcze wyjdzie. Nawet poszłam za nią, żeby ją zagonić z powrotem. I wtedy zobaczyłam, że dziura jest otwarta i znikający w niej ogonek Irenki. Poleciałam za nią, wołałam... gdzie tam, tylko widziałam jak przeleciała przez taras i zniknęła za garażem sąsiada. Jeszcze bardzo się nie martwiłam, bo w czasie tych walk o dziurę z Iwanem kilka razy zdarzyło się, że kotka zdążyła uciec ale zwykle po 15 minut do pół godziny wracała. No to czekałam... Ale jej nie było.
I nagle usłyszałam jeden miauk (nie byłam pewna, bo w łazience to słyszałam) wypadłam na do pokoju i usłyszałam kolejny przeraźliwy koci krzyk, Wydawało mi się, że od strony ogrodów, ale potem zorientowałam się, że akustyka kłamie, i to mogło być tez od strony ulicy. Teraz pluję sobie w brodę, że mogłam od razu polecieć na ulicę zamiast bezsensownie kiciać na tarasie...
Poszłam szukać ale nie od razu, godzina może minęła. Obeszłam ulice, potem poszłam szukać, jak już się widno zrobiło, potem znowu i znowu... I tak od sześciu dni, nic innego nie robię, tylko myślę, szukam i płaczę,,, Wiem, to moja wina, mojej niefrasobliwości i braku wyobraźni. Wiem, że Irenka pewnie zginęła pod kołami samochodu i to przeze mnie. A przecież sama zbierałam ranne koty z ulicy, kocie zwłoki złorzecząc bezmyślnych pseudo-właścicielom. Moja piękna, wychuchana Irusia, nagle na pustej w dzień bardzo ruchliwej Wydawniczej, chciała pewnie na drugą stronę, przy torach, gdzie jeszcze więcej trawki. A w nocy samochody jeżdżą rzadziej ale szybciej. Z mojego okna i tarasu nie widać tej ulicy, jest jeszcze jeden dom. Tylko jeden dom. Jak pomyślę, że ją coś potrąciło a ona leżała i konała na tej ulicy... to mi się żyć odechciewa. Dlaczego nie było to dla mnie oczywiste, że ona w końcu na tę ulicę wyleci. Pewnie dlatego, że kocica wychodząca panicznie się boi tej ulicy i założyłam, że każdy inny kot też. Wiem, żadne tłumaczenie, moja wina, moje wyrzuty do końca życia i trauma... Nie może pracować, nie mogę żyć, nie da się ze mną rozmawiać, bo od razu płaczę...
Ale gdzie jest Irenka? Wywiesiłam ogłoszenia, obeszłam ogrody zaglądając pod każdy krzaczek, obeszłam pobocza w obie strony po kilometr. Pewnie, teren przy torach jest tak zarośnięty, że mogłam czegoś nie zauważyć. Dzwoniłam do straży miejskiej, na Paluch, do okolicznych i mniej okolicznych klinik całodobowych... czy nie przywieziono kota z wypadku. Nic. Może jakiś kierowca ją zabrał z drogi, w wersji optymistycznej - żywą do lekarza, w wersji gorszej, ale bardziej prawdopodobnej, konającą... i co z nią zrobił? Macie jakieś pomysły?
Tylko błagam, nie piszcie, że to moja wina, bo wiem... I wyję od niedzieli z tego powodu...

Obrazek
Ostatnio edytowano Nie sie 12, 2018 19:19 przez amcia, łącznie edytowano 2 razy

amcia

 
Posty: 244
Od: Czw lis 01, 2007 19:23
Lokalizacja: Warszawa - Anin

Post » Sob sie 11, 2018 10:34 Re: Gdzie jest Irenka?

Szukaj po różnych dziurach, gdzie kot mógł wpaść: rynny, przewody kominowe, piwnice, garaże, komórki.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 14568
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Sob sie 11, 2018 10:36 Re: Gdzie jest Irenka?

Przejdź się po sąsiadach i poproś, żeby sprawdzili, czy ktoś jej przypadkiem nie przymknął w jakimś składziku, garażu, piwnicy czy stryszku do którego od niedzieli nie zaglądał. Tylko nie daj się zbyć, proś, żeby pójść i posprawdzać.

Baltimoore

Avatar użytkownika
 
Posty: 5504
Od: Sob sty 03, 2015 18:44

Post » Sob sie 11, 2018 10:39 Re: Gdzie jest Irenka?

Szukałam wszędzie. Ale to są tylko dwa ogrody przy ulicy - obszukane z piwnicami i droga do Otwocka. Z torami na środku. Oczywiście, że ciągle szukam.

amcia

 
Posty: 244
Od: Czw lis 01, 2007 19:23
Lokalizacja: Warszawa - Anin

Post » Sob sie 11, 2018 12:35 Re: Gdzie jest Irenka?

Musi być gdzieś przymknięta/uwięziona jeśli nie znalazłaś ciała.
Rozmawiałaś z sąsiadami?
Może jeszcze ogłoszenia ze zdjęciem powieś.
Nie poddawaj się, trzymam kciuki.

Baltimoore

Avatar użytkownika
 
Posty: 5504
Od: Sob sty 03, 2015 18:44

Post » Sob sie 11, 2018 12:54 Re: Gdzie jest Irenka?

Ogłoszenia już dawno wiszą, z sąsiadami obeszłam ich posesje. Pójdę jeszcze raz czesać chaszcze przy torach. Tylko dziwnie wyglądam, jak łażę po tych nieużytkach i ryczę... Ludzie z samochodów się pytają, czy wszystko w porządku.
Czy ją mogło porwać jakieś zwierzę? W nocy krukowate nie latają, Bezpańskich dużych psów też raczej nie ma... Bo ten krzyk koci, który słyszałam...

amcia

 
Posty: 244
Od: Czw lis 01, 2007 19:23
Lokalizacja: Warszawa - Anin

Post » Sob sie 11, 2018 13:14 Re: Gdzie jest Irenka?

Możesz ileś razy mijać miejsce, gdzie ona jest. Najlepiej chodzić nad ranem, kiedy już widno, ale jeszcze cisza, wtedy kot się może odezwać.
Może też siedzieć cicho zabunkrowana u sąsiada.
Wiele takich wypadków było na forum.
Czy Irenka jest wysterylizowana? Bo ten krzyk mógł być, gdy dopadł ją kocur. W przypadku samochodu kot raczej nie zdąży wydać głosu.
Edit: jeśli przeżyła jakąś traumę i spanikowała, to siedzi gdzieś cicho ukryta, może też być ranna.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 14568
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Sob sie 11, 2018 14:15 Re: Gdzie jest Irenka?

Byłam jeszcze raz w chaszczach. Nic. Tak, Irenka jest wysterylizowana a krzyk był taki nie na kota, tylko taki - ostateczny. Już byłam kilka razy nad ranem, zresztą wtedy z niedzieli na poniedziałek całą noc chodziłam i poranek. U sąsiadów obejrzałam każdy krzaczek, każdą tuję... Dalej nie poszła, bo nie da się przejść z powodu szczelnych ogrodzeń. A przed siebie tylko ruchliwa ulica, zdradliwa, bo czasem w nocy pusta. Ona musiała wylecieć na te ulicę i mógł ją potrącić samochód. A potem jak leżała - ktoś albo coś ją ruszyło i wtedy ten krzyk. Tak sobie interpretuję... Bo już nie mam pomysłu. Pazurki nawet przycięte miała, bo to domowy niewychodzący kotek... Ja zwariuję... I ja jej to zrobiłam.....

amcia

 
Posty: 244
Od: Czw lis 01, 2007 19:23
Lokalizacja: Warszawa - Anin

Post » Sob sie 11, 2018 14:23 Re: Gdzie jest Irenka?

Nie mam FB i się na nim kompletnie nie znam. Czy mógłby ktoś w moim imieniu zapytać tam, czy późnym wieczorem/nocą 5 sierpnia w niedzielę nie zgarnął z ulicy Wydawniczej przy Bosmańskiej rannego/konającego dużego pręgowanego kota? Sama tak raz zrobiłam, kiedy mieszkałam bliżej ulicy Lucerny. Tam jest takie koszmarne miejsce, gdzie ciągle leżały kocie zwłoki. Z jednej strony zabudowania a z drugiej lasek. Raz niosłam jeszcze żywego kota do lecznicy i ale umarł mi na rękach. Raczej domowy. No i w lasku go zostawiłam. Może ktoś zrobił podobnie?

amcia

 
Posty: 244
Od: Czw lis 01, 2007 19:23
Lokalizacja: Warszawa - Anin

Post » Sob sie 11, 2018 15:59 Re: Gdzie jest Irenka?

Twoi sąsiedzi nie mają psów? Nie hodują gołębi? Niestety, możliwości jest wiele :( Także potrącenie i zabranie kotki przez przypadkowego kierowcę. Albo jej ucieczka w szoku po potrąceniu - wtedy kotka może być wszędzie :( Jeśli kot nie zginie w momencie uderzenia to może krzyczeć z szoku. Najprawdopodobniej coś bardzo złego się stało :( Obyś znalazla odpowiedź co... Poki co szukaj. 6 dni, prawdopodobnie mocno ranny kot jeśli zyje... Ale jeszcze jest nadzieja. Dziury, krzaki, wszysto mogło stać się kryjowka dla przerazonego, rannego kota. Rozwies ogloszenia z informacją o nagrodzie za każdą informację która pomoże dowiedzieć sie czegokolwiek o losie kotki jakikolwiek by on nie był. Trzymam kciuki! Zastanów się nad sąsiadami bo może zagrozeniem jest nie tylko ulica :( A masz jeszcze dwa koty.

Blue

 
Posty: 23385
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Nie sie 12, 2018 7:24 Re: Gdzie jest Irenka?

Nie podddawaj się, szukaj.
Trzymam kciuki.

Baltimoore

Avatar użytkownika
 
Posty: 5504
Od: Sob sty 03, 2015 18:44

Post » Pon sie 13, 2018 18:17 Re: Warszawa - Anin Gdzie jest Irenka?

Nie poddaję się. Szukam. W dzień próbuję pracować, potem zabijam czas (nic innego nie mogę robić oprócz myśleniem o Irence, nawet nie włączam telewizji, bo czegoś mogłabym nie usłyszeć) a w nocy idę kiciać i szukać. Wczoraj pomyślałam, że ona mogła w panice przelecieć przez tory, no i dzisiaj tam pójdę. To wszystko oczywiście zakładając, że żyje. Tyle tylko, że ona nie ma dużo czasu... ma już swoje lata, nawyki jedzenia wyłącznie surowej wołowinki, przycięte pazurki no i najgorsze... pierwsza pchła to początek końca - ona jest silną alergiczną z napadami duszności, że czasem musieliśmy ratować się ludzkim inhalatorem, no i męczy się szybko.... Normalnie, oszaleję... Jak sobie pomyślę, że Irenka w krzakach bez jedzenia i picia od tylu dni, przerażona...

amcia

 
Posty: 244
Od: Czw lis 01, 2007 19:23
Lokalizacja: Warszawa - Anin

Post » Pon sie 13, 2018 20:51 Re: Warszawa - Anin Gdzie jest Irenka?

Bywały tu piecuchy domowe nawet na paromiesięcznym zimowym gigancie, nie trać nadziei. Tylko ogłoszenia trzeba rozwieszać w coraz większym promieniu. Do 2 km.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 14568
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Wto sie 14, 2018 10:57 Re: Warszawa - Anin Gdzie jest Irenka?

Wczoraj o godz. 9:00 widziałam szylkretkę przy rondzie Żaba za ogrodzeniem cmentarza żydowskiego od strony ul. Odrowąża. Siedziała na murku. Chciałam do niej podejść, ale się spłoszyła.
Wiem, że to 10 km od Anina, ale kiedyś znalazłam 3miesięcznego kotka, który w ciągu paru godzin odszedł kilometr od domu.

G0cha

 
Posty: 88
Od: Nie sie 05, 2018 12:26
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto sie 14, 2018 15:04 Re: Warszawa - Anin Gdzie jest Irenka?

To nawet nie chodzi o to, że daleko... Irenka na pewno nie siedziałaby na murku, raczej by się wbiła pod murek. No i to bura szylkretka, czyli taki mniej więcej bury pręgowany kot z białymi łapkami i szyjką. Duża kotka, ponad 6 kg... Tyle, że nie wiem, jak teraz wygląda.

amcia

 
Posty: 244
Od: Czw lis 01, 2007 19:23
Lokalizacja: Warszawa - Anin

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: EleanorRep, Szymkowa i 87 gości