Bardzo złe wieści z lecznicy o Cinci
Płuca w RTG wyszły jak sito. Musiała przejść straszne zapalenie płuc, stąd ten świszczący i charczący oddech.
Koteczka nie jest weterynaryjnie obsługiwalna za bardzo dlatego, żeby zobaczyć po całości musieli ją trochę przyśpić.
Wyników badania krwi jeszcze nie ma, ale zobaczcie co ona ma w pyszczku .
Cały języczek obłożony naroślami, lekarz podejrzewa, że to nowotworowe zmiany i wziął wycinek na badanie histopatologiczne.
Nie wiem, czy je, bo zapomniałam zapytać. Ona jadała tylko surowe mięso a tego pewnie nikt jej tam nie zapewni.
Na pewno jeśli nawet przeżyje nie może wrócić na ulicę, musi być w cieple. Skazać ją na kociarnianą klatkę do śmierci ?
Domu nie ma i raczej nie będzie.
Przechodzi tam w tej lecznicy straszny stres, nie wiem, czy ona stamtąd wyjdzie żywa.Zastanawiam się, czy nie zzrobiłam jej niedźwiedziej przysługi
...
Pani opowiadała, że w zeszłym roku miała na szyi guz, który pękł i lała się ropa. Wszystko się zagoiło i do dziś było dobrze.