MALINKA jest jak... malinka
Prześliczna, przesłodka, przegrzeczna, przekochana
Całą drogę do weta może ze dwa razy miauknęła. Potem bardzo grzecznie czekała przeszło godzinę u weta na poczekalni na swoją kolej. Znów musiałyśmy przeczekać zabieg ratujący życie. Siedziała wyluzowana, wcale nie wystraszona, głaskałam ją a ona podsuwała tylko główkę.
Wszystko dała sobie zrobić bez problemu, ale na końcu już zaczęła protestować miauczeniem bo była zniecierpliwiona.
Waga 4 kg z hakiem (nie pamiętam dokładnie) , test ujemny, pchełek nie było, były za to kleszcze i świerzbowiec w uszkach (niewiele) .Uszka wyczyszczone, zapuszczone oridermylem. Zakropiona Strogholdem PLUS, bo Advocate nie wybije świerzbowca. Stronghold - pchły, świerzbowiec, kleszcze i robaki.
Wróciłyśmy "do domu" i wypuściłam ją, choć panienka wcale nie kwapiła się do wychodzenia. Rozglądnęła się i wyszła na znajomy teren. Na koniec tylko popatrzyła na mnie z byka
Wetka nie wpisała wieku, Zrobię jeszcze wywiad z pewną panią, która kiedyś wzięła ją do domu. Niestety mieszka na parterze i ma psa. Tego Malinka nie zniosła i wyprowadziła się balkonem na dwór. Po zębach określiła ją na jakieś 4 lata i tak prawdopodobnie ma, bo raz miała kociaki, potem była wysterylizowana (2 lata temu) . W paszczy tragedii nie ma aczkolwiek kamień i tylne ząbki nie są w najlepszym stanie.