Jeśli chodzi o Fele - każdemu może się przydarzyć
Mojej wet zdarzyło się to pierwszy raz, choć wykastrowałam u niej pół Krosna kotów. Nigdy nie spaprała żadnego zabiegu, czy to kastracje, czy zęby, czy połamane łapy i inne kontuzje. Nie wiem, co z tą rujką, bo Fela od dłuższego już czasu jej nie ma, nie powtórzyło się. Znalezienie takiego odprysku graniczy z cudem i nie wiem, czy nie gorsze dla kota jest operowanie go po raz następny, bo nikt niczego nie znajdzie. Skutkuje, ale pani, która chce ją adoptować o tym wie. Wszystko jej przekazałam ze szczegółami. Zdecydowała się mimo to. Nie wiem, jak Fela odnajdzie się w nowym domu, może jeszcze szybciej trzeba będzie po nią jechać niż ją zawiozę, na to też jestem przygotowana. I to w razie czego nawet dla dobra kota. Zobaczymy, spróbować trzeba.
Lepiej wyglądają o niebo. Puszkin przytył, Maciek też już nie jest takim chudzielcem na długich łapkach. Futerka ładniejsze wszystkie, chyba zima idzie. Puszkina na razie chyba nie, bo jemu wetka białaczkę wypatrzyła w teście i jest do powtórki.
Może Tobi, choc on z zębem ma kłopot.
Od pani nie wymagajmy zbyt dużo. Wypucowała dziś kuchenkę z zastarzałej skorupy i pomału ogarnia. Może za pomału, ale ona ma swoje lata i obowiązki inne. Nie bardzo jej wychodzi, nie szybko, ale jednak cały czas idzie ku lepszemu.