Wiem, że kotek to nie pies...ale jak wzięłam swojego pieska to było to samo z jedzeniem, jadł WSZYSTKO, do tego stopnia, że raz skończyło się wizytą na ostrym dyżurze (czekoladowy zając z folią!)...
Wskakiwał na stół skamlał, jak nakładałam mu jedzenie to mnie drapał i warczał przy misce...
Mniej więcej po roku chyba zaczął rozumieć, że jedzenia mu nie zabraknie!
A teraz po 10 latach?! Kto znajdzie bardziej wybredne zwierzę pomnik stawiam
Książe musi mieć podane w odpowiedniej miseczce, w odpowiedniej temperaturze. Inaczej nawet nie tknie!
I od lat trzyma tą samą wagę.
Więc po cichu mam nadzieje, że z Korkiem będzie tak samo!
Może mam mniejsze wyrzuty sumienia,bo karmię go dobrze (nie zapychaczami) i już powoli zaczynają się grymasy przy jedzeniu-zamówiłam zupki z Cosmy- bleee! Tak samo sardynki! I krab! Łosoś, tuńczyk, krewetka- pycha, ale te sardynki i kraba proszę wynieść dla bezdomniaczków!
I ma dużo ruchu...nie jet ociężałym kotem
Wiem, że macie większe dowiadczenie i baaardzo cieszę się, z tego,że jestem tu na forum i NA PRAWDĘ słucham i wprowadzam w życie Wasze rady
Ale mam też obawy o to, żeby Korek się nie stresował (te jego nereczki) ...martwię się, żeby mu się zdrówko nie posypało
Może damy mu jeszcze czasu?
Maczkowa, wizyty mamy ok. 7:30-8
Weterynarz ostatnio powiedziała, że Koruś ma dobrą wagę...nie jest otłuszczony! Jest wysoki, ma gruby ogon, no taki duży okaz
I najwięcej futerka akurat na brzuszku może na zdjęciach tak jak kulka wychodzi