ewar pisze:Jestem absolutnie przeciwna psikaniu kota wodą. Ufam Jacksonowi Galaxy, a on wiele razy powtarzał, że to najgorsza rzecz, jaką opiekun może robić oprócz bicia oczywiście.
Ja tez, ale w sytuacjach gdy kot "rozrabia". W momencie jednak gdy wpada w autentyczny amok i robi ci krzywde (Mopik jak uzarl tesciowa, ktora sie nim opiekowala pod nasza nieobecnosc[*], to pojechala na ostry dyzur, bo nie mogla opanowac krwawienia i lekarz sie zastanawial czy nie szyc] - to wtedy TRZEBA w jakis sposob wyprowadzic go z tego adrenalinowego transu. A naprawde z Mopokiem w pierwszych 3 latach jego zycia lekko nie bylo. On nie drapal reki, a ja rozszarpywal wszystkimi konczynami naraz, a gryzl przy tym z calej sily, co przy jego rozmiarach i masie stanowilo duzy problem.
I choc nie bylo to dla niego mile, to zdecydowanie wolalbym aby ktos psiknal mi w nos woda, albo zdzielil kapciem po tylku, niz tak haratal reke, ze cala lazienka byla potem zachlapana krwia. Serio. Dzis sie dziwie, ze go wtedy nie oddalismy, bo to byl horror. Kot przechodzil z trybu "mruczek" w "furiat" w pol sekundy bez zadnego ostrzezenia zwykle. Potrafil tez wskoczyc na fotel i uzrec zone w kark, z calej sily - bo tak. (Na szczescie nie za czesto ale jednak).
Potem jakos mu to przeszlo, a teraz jest po prostu wcieleniem spokoju i lagodnosci, wiec te psikanie chyba jednak mu psychiki nie zniszczylo.
[*] Czesala go, co kot UWIELBIA. Ale najwyrazniej bylo to o jedno pociagniecie zgrzebla za duzo.