Dobry wieczór, Vi ❤️ i wszyscy kochani przyjaciele ❤️
Pamiętam jak kiedyś tutaj na forum przeczytałam, że koty są jak chipsy. Nigdy nie skończy się na jednym ❤️
Do naszej rodzinki dołączyła Łapka. Jej historia była bardzo przykra- przez ponad dwa lata żyła w potwornym bólu, ze złamana łapka. Była bardzo dzika i przestraszona. Polowałam na nią z mężem bez skutku. Na szczęście pomogły mi osoby z fundacji, bardziej doświadczone- chociaż i to zabrało kilka dni. Łapka dała się złapać w ostatniej chwili, była już bardzo słaba. Okazało się, że powodem jej złego stanu nie jest rączka, a była ona w ciąży (martwej), która zatruwała jej organizm. Dlatego była już taka ledwo żywa
serce mi pęka ile ten kotek przeżył.
Teraz jest bardzo gruba i bardzo szczęśliwa. Dla mnie to całkiem inne doświadczenie niż z Korusiem. Korusia został znaleziony jako kociątko i nie było problemu z oswojeniem go. A to, że Łapka jest miziakiem, który śpi w łóżku to wielki sukces
Ah, jest jeszcze Bogusia - chyba jest jej mama? Wszystko Wam opisze jutro ❤️
A tu zdjęcia Łapusi, napiszcie, że jest bajeczna!