Głucha znajdka - pierwsze dni w nowym domu, POMOŻECIE? :)
Napisane: Śro sie 01, 2018 15:37
Dzień dobry Sama nie wiem od czego zacząć, tym bardziej, że nigdy nie byłam aktywna na żadnym forum- jednak teraz bardzo potrzebowałabym WASZEJ wiedzy, doświadczeń i porad! Oczywiście na temat kotków
Może zacznę od początku-
w poniedziałek ok. 23 na drodze szybkiego ruchu znalazłam kotka. Stał na środku jezdni, auto z naprzeciw trąbiło na niego i oślepiało go światłami...ułamki sekund, szybka decyzja- po chwili kotek był ze mną w aucie. Wyglądał okropnie, był przerażony. Ponieważ mam psa, wiedziałam gdzie w okolicy jest przychodnia weterynaryjna z ostrym dyżurem i tam kotek został zawieziony. Po wstępnych oględzinach okazało się, że wygląda dramatycznie , ale to w miarę zdrowy, ok. 7 tygodniowy kocurek. Lekko odwodniony, z bardzo ostrym kocim katarem, który doprowadził do ostrego zapalenia spojówek. Byłam zaskoczona, bo myślałam, że biedulek ledwo żyje i nie ma oczu (były tak zaropiałe), aż bałam mu się przyglądać. Dostał komplet antybiotyki w zastrzykach, Pani Doktor obmyła mu pyszczek i uszy, przygotowała jedzonko w małych porcjach i dała wypis abym mogła kontynuować leczenie kotka u lekarza w swoim miejscu zamieszkania. Kotek całą noc przespał- ja ciągle budziłam się i sprawdzałam czy jeszcze żyje... Rano udałam się z maluchem do naszego weterynarza, gdzie został dokładnie przebadany - i niestety okazało się, że kotek jest głuchy. Lekarka z ostrego dyżuru też miała takie podejrzenie, jednak myślała, że może też być po prostu w szoku... Kotek jest cały biały i ma niebieskie oczy- podobno to się zdarza u kotów
Tym razem oprócz antybiotyków dostałam dla kotka tabletki na odporność ,receptę na krople do oczu i garść porad odnośnie kuwety, diety, żwirku...
Nigdy nie planowałam kota, nikt z mojego otoczenia kotka nie posiada i na prawdę ciężko było to tak szybko ogarnąć- zrobiłam w nocy kuwetę z kartonika po sukience, a spał w pudle po blenderze
Dziś jestem w szoku, że mam go w domu dopiero od 2 dni- nawet Pani, która prowadzi leczenie jest w szoku, jak szybko dochodzi do zdrowia (codziennie rano meldujemy się w klinice)...
Niestety popełniam tyle błędów, że aż mi wstyd. Maluch zaczyna szaleć i się bawić, oczywiście prowizorycznie zabezpieczyłam mieszkanie, ale wpada na takie pomysły że chyba w końcu dostanę zawału.
Wyciągałam go już ze zmywarki, z pralki i ściągałam z deszczownicy pod prysznicem
Wczoraj po powrocie z kliniki zostawiłam go na chwilę w domu, w zabezpieczonym pokoju i wyszłam do apteki wykupić mu kropelki. Po powrocie nigdzie go nie było, a ja zorientowałam się, że zostawiłam uchylone okno. Po 40 minutach poszukiwań i histerycznego płaczu z szuflady wyłonił się zaspany kotek!
Nie mógł mnie usłyszeć:( a ja czułam się jak najgorsza osoba na świecie- te okno! Oczami wyobraźni widziałam jak przez nie ucieka i znów jest gdzieś na ulicy...
Maluch rośnie w siłę i czuję, że muszę się przygotować
Do końca tygodnia kontynuujemy leczenie antybiotykami, później go odrobaczymy, zaszczepimy
To Pani Weterynarz doradziła, żebym założyła konto na takim forum
Bardzo dziękuję za przeczytanie tej kociej historii i proszę o wskazówki
Miłego dnia
PS.dodaje kilka zdjęć koreczka
Może zacznę od początku-
w poniedziałek ok. 23 na drodze szybkiego ruchu znalazłam kotka. Stał na środku jezdni, auto z naprzeciw trąbiło na niego i oślepiało go światłami...ułamki sekund, szybka decyzja- po chwili kotek był ze mną w aucie. Wyglądał okropnie, był przerażony. Ponieważ mam psa, wiedziałam gdzie w okolicy jest przychodnia weterynaryjna z ostrym dyżurem i tam kotek został zawieziony. Po wstępnych oględzinach okazało się, że wygląda dramatycznie , ale to w miarę zdrowy, ok. 7 tygodniowy kocurek. Lekko odwodniony, z bardzo ostrym kocim katarem, który doprowadził do ostrego zapalenia spojówek. Byłam zaskoczona, bo myślałam, że biedulek ledwo żyje i nie ma oczu (były tak zaropiałe), aż bałam mu się przyglądać. Dostał komplet antybiotyki w zastrzykach, Pani Doktor obmyła mu pyszczek i uszy, przygotowała jedzonko w małych porcjach i dała wypis abym mogła kontynuować leczenie kotka u lekarza w swoim miejscu zamieszkania. Kotek całą noc przespał- ja ciągle budziłam się i sprawdzałam czy jeszcze żyje... Rano udałam się z maluchem do naszego weterynarza, gdzie został dokładnie przebadany - i niestety okazało się, że kotek jest głuchy. Lekarka z ostrego dyżuru też miała takie podejrzenie, jednak myślała, że może też być po prostu w szoku... Kotek jest cały biały i ma niebieskie oczy- podobno to się zdarza u kotów
Tym razem oprócz antybiotyków dostałam dla kotka tabletki na odporność ,receptę na krople do oczu i garść porad odnośnie kuwety, diety, żwirku...
Nigdy nie planowałam kota, nikt z mojego otoczenia kotka nie posiada i na prawdę ciężko było to tak szybko ogarnąć- zrobiłam w nocy kuwetę z kartonika po sukience, a spał w pudle po blenderze
Dziś jestem w szoku, że mam go w domu dopiero od 2 dni- nawet Pani, która prowadzi leczenie jest w szoku, jak szybko dochodzi do zdrowia (codziennie rano meldujemy się w klinice)...
Niestety popełniam tyle błędów, że aż mi wstyd. Maluch zaczyna szaleć i się bawić, oczywiście prowizorycznie zabezpieczyłam mieszkanie, ale wpada na takie pomysły że chyba w końcu dostanę zawału.
Wyciągałam go już ze zmywarki, z pralki i ściągałam z deszczownicy pod prysznicem
Wczoraj po powrocie z kliniki zostawiłam go na chwilę w domu, w zabezpieczonym pokoju i wyszłam do apteki wykupić mu kropelki. Po powrocie nigdzie go nie było, a ja zorientowałam się, że zostawiłam uchylone okno. Po 40 minutach poszukiwań i histerycznego płaczu z szuflady wyłonił się zaspany kotek!
Nie mógł mnie usłyszeć:( a ja czułam się jak najgorsza osoba na świecie- te okno! Oczami wyobraźni widziałam jak przez nie ucieka i znów jest gdzieś na ulicy...
Maluch rośnie w siłę i czuję, że muszę się przygotować
Do końca tygodnia kontynuujemy leczenie antybiotykami, później go odrobaczymy, zaszczepimy
To Pani Weterynarz doradziła, żebym założyła konto na takim forum
Bardzo dziękuję za przeczytanie tej kociej historii i proszę o wskazówki
Miłego dnia
PS.dodaje kilka zdjęć koreczka