Kicia - trójnożna - FIP, FeLV

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro sie 01, 2018 8:08 Kicia - trójnożna - FIP, FeLV

Dzień dobry,
Proszę o pomoc, bo już nie wiem czego się złapać.

Zacznę od początku, 13 czerwca adoptowaliśmy kotkę ze schroniska, około 2 letnia, po amputacji przedniej łapki. Od razu skradła nasze serca, taka drobniutka, bystre oczka, jak to mówiliśmy "ciekawski George". Liczyliśmy się z tym, że kot jest po przejsciach, jej karta pomimo 2,5 miesięcznego pobytu w schronisku była cała zapisana, to jakiś katar, to później inny katar i tak cała strona jej leczenia.

Zawieźlismy do domu, taką chudzinkę, podaliśmy pokarmy, wodę i zaczęliśmy proces przyswajania kotki, na początku bardzo się chowała, po kilku dniach okazało się, że po prostu miała światłowstręt przez zapalenie. Dostała antybiotyk w kropelkach i jakoś - tyle o ile jej przeszło - tzn dalej wyciągaliśmy 2 centymetrowe śpiochy z oka, ale już nie chowała się tylko z nami urzędowała. I tak minęły około 2 tygodnie. Po dwóch tygodniach zobaczyliśmy, że zaczyna nam w oczach rosnać, jaka była nasza radość, że wychudzona kruszynka, robi się większa. No i po około 3-4 dniach, padły słowa: Ona to chyba ma robaki, bo ma taki brzuszek. Wiec spakowaliśmy kicię i pojechaliśmy na pewnego, na odrobaczanie.

Zajechaliśmy do weterynarza, przyjęła nas pani pielęgniarka - spojrzała na kotkę, TO FIP - lekarza nie nie ma, będzie za 15 minut proszę poczekać. Siedliśmy więc na poczekalni i zaczęliśmy czytać co to ten FIP. I zamarliśmy. Przyjechał lekarz, który zrobił USG, na którym nic nie było widać, wiec doszedł do wniosku, że nakłuje i sprawdzi co to. Wbił igłę i zaczął ciągnąć, nic nie leciało, to w cm wyżej grubszą igłą nakłuł - znów nic nie leciało. Wiec dał nam furosemid i wysłał do domu mówiąc, proszę przyjść za 2 dni, po furosemidzie będziemy mogli zrobić usg. Wzieliśmy kotkę na kolana, wsiedliśmy do auta i się zaczeło, płyn zaczał schodzić z naszego maleństwa, byliśmy zalani tym płynem, my, samochód, koc, Kicia - wszystko.

Zajechaliśmy do domu, popłakaliśmy się, że nie dosć, że tyle wycierpiała, to jeszcze takie cholerstwo ją spotkało - 10 minut później mówiąc, nie to na bank jakaś pomyłka, pojechaliśmy do innego weterynarza - tam facet spojrzał na Kicię i krótko skwitował - to FIP. Nic, żadnego osłuchania, nic! Spakowaliśmy kicię i znów do domu. Zaczęliśmy czytać o tym cholerstwie i mówimy, kurde, to nie to. Przez cały weekend z Kici kapał ten płyn, który był przeźroczysty. Dosłownie, chodziliśmy z białym listkiem papieru i scieraliśmy to co nakapało. Wszystko było przeźroczyste - mając trochę tego płynu, zrobiliśmy test Rivalta - puściliśmy kropelkę i... i chyba wyszedł pozytywny:
Obrazek
Mówimy sobie, kurde, nie ma gorączki, je, pije, sika, robi kupkę, płyn nie jest żółty to walczymy.

Wróciliśmy do pierwszego weterynarza, zrobił USG, na którym znów nic nie widział przez płyn - pobrał wiec krew do analizy. Wyniki poniżej:
Obrazek

Lekarz spojrzał na wyniki i powiedział, że nic nie jest w stanie zrobić. Ze jak kot poczuje się gorzej to, żebyśmy przyjechali uśpić. Nie mogąc się z tym pogodzić płacząc znaleźliśmy informację o ukraińśkim leku, kótry przynosi dobre rezultaty w leczeniu nie tyle FIP co innych chorób, bo cały czas wierzymy, że to nie to. Załatwiliśmy ten lek. W międzyczasie od wolontariuszki która nam Kicię przedstawiła w schronisku otrzymaliśmy jeszcze jeden kontakt do Pani weterynarz. Wiec postanowiśmy nie mając nic do stracenia pojechać do niej, żeby jak coś podała te zastrzyki - opowiedzieliśmy wszystko co z kicią, zrobiła USG - które trwało, 20-30 minut, osłuchała, kotkiem zajęła się w 100% tak jak należy - powiedziała, że nie bedzie tego ukraińskiego narazie podawać, spróbujemy najpierw antybiotyk - 10mg leku na C* mała różowa tabletka. Powiedziała tylko, że nerki i wątroba jest taka jaka powinna, ale bez jakiś ogromnych odchyleń. Kici się polepszyło, nie było już kichania, zaczęła wciągać jeszcze bardziej jedzenie, oczy wyzdrowiały w 100%. Jednak cały czas jest ten płyn. Stojąc w kuchni zobaczyliśmy, że papryka która rosła na blacie jest cała obżarta - zaeliśmy czytać, że jest toskyczna. I kolejna lampka :idea: kurde, może się zatruła toksyczną papryką?? Niszczy nerki i wątrobę... Zrobiliśmy po tygodniu kolejne badania krwi (szukając uszkodzenia nerek lub wątroby), okazały się takie same jak powyżej. Nic się nie zmieniło. Jako, że jeszcze zostało w lodówce trochę krwi, Pani zapytała czy robimy test na FeLV i HIV - zrobiliśmy i okazało się, że nasza Mała ma w dodatku białaczkę - od 4 dni bierze Interferon.

I teraz podsumowanie, od 4 tygodni jest brzuszek który nie rośnie, kot je, pije, sika, robi kupkę, ostrzy pazurki, jest ciekawski, brzuch nie przybiera - macie pomysły?
I jeszcze jedno pytanie - Kicia tak je - https://www.youtube.com/watch?v=v3jKA6XhhIY - czym to może być spowodowane?

MarcinKasiaKicia

Avatar użytkownika
 
Posty: 1
Od: Pon lip 16, 2018 19:26

Post » Czw sie 02, 2018 0:37 Re: Kicia - trójnożna - FIP, FeLV

Na filmie chodzi o to, że kotce wypada z pyszczka? Ktoś obejrzał jej zęby, pyszczek? Czy nie ma zaczerwienienia/ bladości, w jakim stanie są zęby, dziąsła, język, czy nie ma owrzodzeń?

Co do reszty to nie pomogę, ale:
- testy na FeLV potrafi wyjść fałszywie dodatni, zwłaszcza u zabiedzonego kota. Jeśli kot ma apetyt, wygląda na zdrowego, to chyba nie szłabym w kurację interferonem, ale to ja ;)
- FIP jest chorobą z wykluczenia, wiele innych daje podobne objawy, np. hemobartonella.
Zerknij tutaj: viewtopic.php?t=83129

Szalony Kot

 
Posty: 23304
Od: Pt wrz 24, 2010 13:01
Lokalizacja: Grodzisk Maz./ Warszawa




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, JedrzejGra, Majestic-12 [Bot], Zeeni i 501 gości