Śmierć kota, wyrzuty sumienia

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto lip 31, 2018 18:25 Śmierć kota, wyrzuty sumienia

Kilka dni temu, w nocy słynnej pełni księżyca (piątek/sobota) wracaliśmy z mężem samochodem. Niedaleko naszego domu na drodze leżał kot, jakby odpoczywał, trąbiliśmy na niego, ale nie reagował tylko patrzył. Mąż wysiadł, kot tylko się lekko podniósł i dalej nic. Mąż wsiadł do auta i powiedział że kot jest strasznie chudy. Wyminęliśmy autem kota, wróciliśmy do domu. Wzięliśmy kocie jedzenie (mamy 4 koty), miskę z wodą i poszliśmy do kota. Dalej leżał w tym samym miejscu. Na jedzenie zareagował wielkim zainteresowaniem, wstał, ale... nie jadł, nie pił. Jednak wąchał, miauczał, ocierał się. Już wiedziałam, że coś jest mocno nie tak. Był przeraźliwie chudy, nie widziałam jeszcze tak chudego kota. Widać było wszystkie żebra i kręgi kręgosłupa. Po namyśle postanowiliśmy go zabrać do domu i następnego dnia zabrać do weta, a potem poszukać mu domu.

W domu kot się miział, ocierał, ale z trudem chodził, przewracał się. Nadal nie jadł choć bardzo chciał. Następnego dnia rano weterynarz stwierdził owrzodzenie jamy ustnej, problem z zębami, powiększone nerki (być może mocznica), żółte śluzówki (być może żółtaczka / marskość wątroby przez to że kot tyle czasu nie jadł), krwawe stolce, pchły, koci katar. Wiek kota ocenił na ok. 6 lat. Mówił że kot sie przewraca, bo organizm z głodu zaczął juz spalać mięśnie. Kot dostał szereg zastrzyków i kroplówkę. Zniósł to strasznie. Leżał po tym nieprzytomny, czasami miauczał, nie był w stanie unieść głowy, sikał pod siebie. Dzwoniłam spanikowana do weta - ten stwierdził że niestety działanie które miało kotu pomóc może przynieść odwrotny skutek i kot może dziś umrzeć z powodu niedziałających (może) nerek i wątroby. Cały wieczór sobotni przepłakany. Postanowiliśmy z mężem, że jeśli kot przeżyje, zatrzymamy go. Szliśmy spać z przekonaniem że rano znajdziemy martwe ciałko.

Rano znaleźliśmy kota... przy misce! Powolutku jadł (raczej ciamkał to jedzenie), troszkę chodził. Większość dnia przespał, ale ogólnie było dość dobrze! Nawet troszkę bawił się kocimi zabawkami, wskoczył na łóżko!, mruczał głaskany, sikał obok posłania, a nie pod siebie, chodził do misek z żarciem, ale prawie nie jadł, bardziej moczył mordkę, coś tam troszkę ciamkał. My szczęśliwi.

Następnego dnia (poniedziałek) do weta. Wet pobrał krew i podał kotu kolejną kroplówkę - część dożylnie, część podskórnie. Dlaczego się na to zgodziłam?! Poprzednią zniósł tragicznie, powinnam była nie godzić się na kolejną. Kot wrócił do domu i zaczęła się tragedia. Miał ataki jak przy padaczce, galopował łapkami leżąc. Mąż znów pędził do weta, ten podał mu jakieś leki uspokajające. Kot wrócił i od tej pory leżał w jednej pozycji nieprzytomny. O 1 dziś w nocy zaczął charczeć, jakby nie mógł oddychać. Wciąż był nieprzytomny, głowa bezwładna, zimne ciało. Siedziałam przy nim, głaszcząc go. Trwało to jakieś pół godziny, nagle jego mordkę wykrzywił dziwny grymas, jak cżłowiek którego bardzo boli. Wyprostował wszystkie łapy, otworzył oczy. Przez chwilę pomyślałam że to dobrze, próbuje wstać. Ale to był moment śmierci. Za chwilę znieruchomiał, brzuszek przestał się unosić w oddechu, z buzi pociekła mu ślina. Pierwszy raz widziałam czyjąkolwiek śmierć i jedyne co myślałam, to że moment śmierci jednak boli...

Mąż zawinął go w kocyk tak, że wystawał tylko rudy ogon. Potem często chodziłam do łazienki i patrzyłam na ten kocyk mając nadzieję, że się pomyliliśmy i ogon zmieni pozycję, że kot jednak żyje.

Ogon nie zmienił pozycji. Kot nie żyje, rano trafił do weterynarza, a weterynarz oddał go do kremacji.
Nie radzę sobie, wciąż płaczę, wciąż myślę że go zabiliśmy tą drugą kroplówką, nie mogę pracować. Wiem że Wy tu pewnie często spotykacie się z tematem śmierci zwierząt, ale dla mnie to nowość. Czy wet miał rację podając drugą kroplówkę? Czekamy wciąż na wyniki badań krwi, bo chcę wiedzieć czy kot naprawdę był nie do uratowania. Ja wciąż mam wrażenie że wzięliśmy go z ulicy i zabiliśmy. Wet mówi że kot i tak umarłby z głodu.
Napiszcie coś, cokolwiek, nie mam z kim o tym pogadać.

regimda

 
Posty: 14
Od: Wto lip 04, 2017 22:57

Post » Wto lip 31, 2018 18:45 Re: Śmierć kota, wyrzuty sumienia

Czemu się zgodziłaś na kolejną kroplówkę? Bo nie jesteś wetem, założyłaś że lekarz wie lepiej.
Z opisu wynika, że kocio był w strasznym stanie, dobrze że ktoś go zgarnął z ulicy, nakarmił i pomiział...
Zrobiłaś dla niego tyle, ile mogłaś.
:cat3: Kot. Nie dla idiotów!

Gretta

Avatar użytkownika
 
Posty: 34169
Od: Wto lip 18, 2006 12:53
Lokalizacja: "wesołe miasteczko" ;-(

Post » Wto lip 31, 2018 18:54 Re: Śmierć kota, wyrzuty sumienia

Witaj
Kot był chory, chudy , apatyczny. Umierałby w cierpieniu i samotności.Bezimienny. Pomogłaś mu.Odszedł głaskany i tulony, ważny dla kogoś, prawie Twój.
Nie miej wyrzutów sumienia.On już biega za Tęczowym Mostem.Nic go nie boli.Pewnie czasem będzie odsuwał obłoczek,żeby spojrzeć na ziemię. Pewnie wtedy będzie się uśmiechał...a kto wie może kiedyś wybiegnie na spotkanie z Tobą, otworzy furtkę...

noel 1

 
Posty: 328
Od: Czw kwi 26, 2012 18:12

Post » Wto lip 31, 2018 19:12 Re: Śmierć kota, wyrzuty sumienia

Regimda, jesteś naprawdę wspaniałą osobą. Nie zignorowałaś ciężko chorego kota, dałaś mu schronienie, ciepło, jedzenie i opiekę. W tak ciężkim stanie bez pomocy odszedłby w samotności, głodny, bez nikogo.

Nie udało się go uratować, ale nie ma w tym Twojej winy. Może po prostu było już za późno? Kotek odszedł kochany, głaskany i zaopiekowany. Wiem, że to boli, że zawsze się wydaje, że można było zrobić coś więcej, ale tak naprawdę zrobiłaś wszystko co mogłaś. To, czego nikt inny dla tego kota nie zrobił.

Byłaś dla niego takim dobrym aniołem. Będzie Cię dobrze wspominał za Tęczowym Mostem.

Trzymaj się i nie miej do siebie żalu.

Riruka

 
Posty: 3
Od: Pt mar 30, 2018 21:57

Post » Wto lip 31, 2018 19:14 Re: Śmierć kota, wyrzuty sumienia

http://i.prntscr.com/qLPMApoCTpigyBsUnDKMnA.png
To są wyniki jego badań krwi.
Faktycznie niedziałająca wątroba i nerki? Kot nie do uratowania? Zna się ktoś?

regimda

 
Posty: 14
Od: Wto lip 04, 2017 22:57

Post » Wto lip 31, 2018 19:26 Re: Śmierć kota, wyrzuty sumienia

Witaj, bardzo współczuję, półtora tygodnia temu umarła moja ukochana kotka, doświadczyłam okropnej bezradności kiedy po lekach podanych przez weterynarza kotka bardzo źle się poczuła, o wiele gorzej niż przed podaniem leków, a kolejne leki nie pomagały jej i umarła w wielkim cierpieniu :(
Na zdjęciu nie ma chyba wyniku nerek ani wątroby...?
Kotku [*]

Anna2016

 
Posty: 10389
Od: Pt lut 12, 2016 17:41

Post » Wto lip 31, 2018 19:31 Re: Śmierć kota, wyrzuty sumienia

Oczywiście dziękuję Wam za wpisy, lepiej mi gdy w ogóle opisałam tę historię, jeszcze lepiej gdy odpisałyście. Tak bardzo chciał żyć i tak bardzo chciał jeść...
Spędziłam z nim tylko 3 dni, a się przywiązałam. Skoro tak przeżywam śmierć prawie obcego kota, to nie wiem jak przeżyję śmierć swoich, z którymi spędziłam wiele lat.

Anna - bardzo mi przykro z powodu Twojej kotki. Nie wiem co przedstawia zdjęcie, nie znam się na tym. Jutro będę rozmawiała z wetem na temat wyników.

regimda

 
Posty: 14
Od: Wto lip 04, 2017 22:57

Post » Wto lip 31, 2018 20:41 Re: Śmierć kota, wyrzuty sumienia

Wyniki, które wkleiłaś, to tylko morfologia, nie ma biochemii ...Poza zbyt niskimi płytkami - wszystkie wyniki miał w normie ... Tylko b. niepokojący zapis dotyczący "ikterycznej surowicy" - czyli mogło coś złego dziać się z wątrobą ...
Obrazek

katarzyna1207

 
Posty: 5565
Od: Pt lip 03, 2009 21:58
Lokalizacja: Lublin

Post » Wto lip 31, 2018 20:46 Re: Śmierć kota, wyrzuty sumienia

Zaraz będę miała wyniki Alat, Aspat itp. to wkleję.

regimda

 
Posty: 14
Od: Wto lip 04, 2017 22:57

Post » Wto lip 31, 2018 21:10 Re: Śmierć kota, wyrzuty sumienia

regimda

 
Posty: 14
Od: Wto lip 04, 2017 22:57

Post » Wto lip 31, 2018 21:18 Re: Śmierć kota, wyrzuty sumienia

Kiciuś miał straszną hipoglikemię ... prawdopodobnie umierał już w śpiączce ... :(

Te drgawki, które opisywałaś, to objawy neurologiczne, które występują przy takiej hipoglikemii ...
Obrazek

katarzyna1207

 
Posty: 5565
Od: Pt lip 03, 2009 21:58
Lokalizacja: Lublin

Post » Wto lip 31, 2018 21:20 Re: Śmierć kota, wyrzuty sumienia

Zwróć uwagę że to PO PODANIU kroplówki (gdzie była glukoza). Czyli jego organizm nic nie przyjął.

regimda

 
Posty: 14
Od: Wto lip 04, 2017 22:57

Post » Wto lip 31, 2018 21:43 Re: Śmierć kota, wyrzuty sumienia

Być może tej glukozy było za mało ... wydaje mi się, że w takim przypadku podaje się dożylnie samą glukozę. Nie wiadomo, jak bardzo była zniszczona wątroba, bo wyniki miał koszmarne ... ale cuda się zdarzają. Mam Bubusia, który po przyjeździe ze schroniska nie chciał nic jeść, nieobsługiwalny, więc karmienie na siłę odpadało ...Oczywiście wątroba padła, parametry wątrobowe miał niemierzalne - w aparaturze skończyła się skala ... Wyszedł z tego, ale tylko dzięki świetnej wetce ... ze szpitala wypisano mi go z tekstem "nic więcej nie możemy podać, trzeba czekać" ... :( .. Pojechałam z umierającym kotem do innego gabinetu ... I Bubuś żyje u mnie już 7 lat ...
Obrazek

katarzyna1207

 
Posty: 5565
Od: Pt lip 03, 2009 21:58
Lokalizacja: Lublin

Post » Wto lip 31, 2018 21:45 Re: Śmierć kota, wyrzuty sumienia

Dziękuję, pomogło mi że napisałaś że był już w śpiączce. Fakt, był nieprzytomny, ale bałam się że boli go śmierć. Dziwnie to brzmi, ale mam nadzieję że rozumiesz.

regimda

 
Posty: 14
Od: Wto lip 04, 2017 22:57

Post » Wto lip 31, 2018 21:57 Re: Śmierć kota, wyrzuty sumienia

:cry:
Obrazek
Misia [*] u mnie 28.04.2017-14.06.2018

Meteorolog1

Avatar użytkownika
 
Posty: 3704
Od: Sob lis 23, 2013 0:42
Lokalizacja: Olesno (opolskie)

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: ewar, Google [Bot], Necz i 64 gości