Rozdarciuch - nie radzę sobie
Napisane: Sob lip 21, 2018 7:59
Zdaję sobie sprawę, że ten post będzie dla niektórych osobistości tego forum sposobnością aby się na mnie powyżywać, poużalać nad biednym kotkiem i sprzedać kopniaczka nieodpowiedzialnej kociej pańci. Trudno. Może i pomocy nie otrzymam, potrzebuję się wygadać.
Sprawa dotyczy Burełki zwanego Kotem Intensywnym. Kot namolny, towarzyski, typ stalkera do kwadratu. Czasami mówimy, że to kot na fotokomórkę bo wystarczy przejść obok aby się odezwał.
O co chodzi? O to darcie... i to nie jakieś darcie w tle, to jest wycie, wrzaski, płacze skierowane tylko do mnie, takie "nooo! miau?! no miau do cholery!! nie słyszysz co ja mówię?!!" To przybrało w ostatnim półroczu na sile i ja się już momentami czuję znękana jak chodzi za mną ta bura kocia mendka i cały czas się wrzaskiem czegoś domaga. Może jest to związane z tym, że 3 miesiące siedziałam z nim w domu, gdy byłam bezrobotna :/ Już nie raz, gdy cały dzień miałam spędzić z domu uciekałam z niego, bo nie dało się z Burełkiem wytrzymać. Nie mam spokoju nigdzie, gdy pójdę się kąpać lub gdy zasiadę na tronie w WC - zaczyna się wycie i drapanie w drzwi.
Konkubent mówi, że te śpiewy, modulowanie i nieznośność level master włączają się kotu tylko gdy ja przychodzę - gdy są sami, owszem, cos zagada zapytany ale poza tym tyle. Ponoć gdy wychodzę, śpiewa pod drzwiami żałośnie. Kot, nie konkubent. Jestem pod wrażeniem, że nie chrypnie.
*Podejrzewam, że się nudzi - bawię się z nim ale to 5 minut i kot traci zainteresowanie. Więc zmieniam zabawkę i historia się powtarza. Nie wymęczę go aż "padnie" bo on się nie skupi na tyle czasu na zabawie.
*mają swój pokój. Drapaki, półki, tunele - ale to rajcuje kota tylko gdy jest nowe.
*Jest drugi kot, adoptując wzięłam dwupak który się razem wychowywał - ale koty są kompletnie różne charakterami. Steffi przez większość czasu jest bardzo spokojna i tylko patrzy na niego jak na idiotę... a jak już Burełce się wydaje że wciagnął ją w wir zabawy to on się bawi, a ona go leje na poważnie - nie mam gwarancji, że im trzeci kotek spasuje, a i nie czuję się finansowo na siłach.
Jakieś rady jak okiełznać kociego upierdliwca? Zabawki interaktywne?
Pisząc ten post po swojej lewej stronie miałam Burełka drącego się z tak szeroko rozdziawioną paszczą, że prawie eksponował wątrobę. Gdy się tylko ruszyłam biegł w stronę kuchni z miaukiem. Żarcie w misce jest, ale nie takie :/ Od tygodnia wszelkie żarcie jest nie takie...
Sprawa dotyczy Burełki zwanego Kotem Intensywnym. Kot namolny, towarzyski, typ stalkera do kwadratu. Czasami mówimy, że to kot na fotokomórkę bo wystarczy przejść obok aby się odezwał.
O co chodzi? O to darcie... i to nie jakieś darcie w tle, to jest wycie, wrzaski, płacze skierowane tylko do mnie, takie "nooo! miau?! no miau do cholery!! nie słyszysz co ja mówię?!!" To przybrało w ostatnim półroczu na sile i ja się już momentami czuję znękana jak chodzi za mną ta bura kocia mendka i cały czas się wrzaskiem czegoś domaga. Może jest to związane z tym, że 3 miesiące siedziałam z nim w domu, gdy byłam bezrobotna :/ Już nie raz, gdy cały dzień miałam spędzić z domu uciekałam z niego, bo nie dało się z Burełkiem wytrzymać. Nie mam spokoju nigdzie, gdy pójdę się kąpać lub gdy zasiadę na tronie w WC - zaczyna się wycie i drapanie w drzwi.
Konkubent mówi, że te śpiewy, modulowanie i nieznośność level master włączają się kotu tylko gdy ja przychodzę - gdy są sami, owszem, cos zagada zapytany ale poza tym tyle. Ponoć gdy wychodzę, śpiewa pod drzwiami żałośnie. Kot, nie konkubent. Jestem pod wrażeniem, że nie chrypnie.
*Podejrzewam, że się nudzi - bawię się z nim ale to 5 minut i kot traci zainteresowanie. Więc zmieniam zabawkę i historia się powtarza. Nie wymęczę go aż "padnie" bo on się nie skupi na tyle czasu na zabawie.
*mają swój pokój. Drapaki, półki, tunele - ale to rajcuje kota tylko gdy jest nowe.
*Jest drugi kot, adoptując wzięłam dwupak który się razem wychowywał - ale koty są kompletnie różne charakterami. Steffi przez większość czasu jest bardzo spokojna i tylko patrzy na niego jak na idiotę... a jak już Burełce się wydaje że wciagnął ją w wir zabawy to on się bawi, a ona go leje na poważnie - nie mam gwarancji, że im trzeci kotek spasuje, a i nie czuję się finansowo na siłach.
Jakieś rady jak okiełznać kociego upierdliwca? Zabawki interaktywne?
Pisząc ten post po swojej lewej stronie miałam Burełka drącego się z tak szeroko rozdziawioną paszczą, że prawie eksponował wątrobę. Gdy się tylko ruszyłam biegł w stronę kuchni z miaukiem. Żarcie w misce jest, ale nie takie :/ Od tygodnia wszelkie żarcie jest nie takie...